Pan J.F. napisał:

>>> W warunkach cywilizowanych zaznaczenie podpisania umowy powinno być
>>> robione mając podpisany egzemplarz w łapie. Ale ludzie chcą szybko.
>>
>> Chcieć, to se mogą. Z formalengo punktu widzenia zmiany mogą nastąpić
>> nie wcześniej niż w miesiąc od podpisania (i zazwyczaj nie później
>> niż po dwóch niesiącach). Akurat tych terminów operatorzy bardzo
>> dokładnie pilnują, a ja im się wcale nie dziwię. W opisywanym przypadku
>> też zawarcie umowy miało (lub nie miało) miejsce na początku stycznia,
>> a skutki dało się odczuć 1 marca.
>
> sie mylisz - jak chca, to potrafia sie szybko zalatwic, bez czekania
> miesiacami. zreszta klient tez chce - wyobrazasz sobie dwa miesiace
> bez internetu ? Na jutro ma byc :-)

Co innego nowa umowa, a co innego zmiana. Tepsa jeśli jej się chce,
to potrafi pociągnąć druta nawet w dniu złożenia zlecenia (a jeśli
się nie chce, to każe czekać latami). Ale ponieważ na jednym kablu
nie można mieć dwóch abonamentów, to przy zmianie zwykle trzba swoje
odczekać. Jak ostatnim razem przez telefon przedłużałem umowę z Netią,
wraz ze zmianą prędkości ADSL i abonamentu telefonicznego, to realizacja
nastąpiła właśnie po dwóch miesiącach bez kilku dni (na pisemne
potwierdzenie umowy mieli miesiąc, przysłali po pięciu tygodniach
-- złożyłem reklamację, a oni na kolejny miesiąc obnizyli abonament
o połowę).

Co do mojej wyobraźni, to wcale nie muszę. Kilka lat temu tepsa miała
taką śmieszmą ofertę -- neostrada z telewizją satelitarną w pakiecie
(coś jak kaszanka z miodem). Wydzwaniali do wszystkich i namawiali.
Dawali dekoder i mówili, że jak komuś nie będzi odpowiadało, to może
w ciągu iluś tygodni zwrócić. Znjomego namówili, bo akurat miał kończącą
sie umowę z platforma satelitarnoą. Ale zaraz się zorienował, że to nie
dla niego, bo akurat w tej ofercie listę odbieranych programów ustala
zarząd TP, a nie klient. Więc zwrócił. Tu zaczęły się schody -- bo nie
da się przywrócić poprzedniej umowy. Trzeba strarą rozwiązać i zawrzeć
nową. To jeszcze jestem w stanie zrozumieć -- tepsa to biedna firma, nie
stać ją na informatyków potrafiących zrobić elastyczny system ewidencji
umów. Ale oni również wyłączyli internet. No i zaraz wyszło, że wyłączyli
tak całkowicie, wraz z wypięciem kabli z DSLAM. Wyszło też, że nawet
jak się umowę podpisze, to i tak nici, bo trzeba zrobić "badanie
technicznych możliwości", porty w DSLAM się kończą, kogoś już nia to
miejsce podłączyli, mają postawić nową półkę, ale przecież nie od razu.
Obiecywali właśnie co najmniej miesiąc albo dwa.

Tak zwany dostawca alternatywny też nie obiecywał, że jutro podłączy,
ale w tydzień się uwinął. A znajomy, cóż, stwierdził, że z psychicznymi
najlepiej nie robić interesów i przeniósł do innego operatora również
firmowe linie.

--
Jarek