eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaPodkładka pod lutowanie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 21. Data: 2016-12-26 19:15:27
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Paweł Pawłowicz napisał:

    >>> Kupiłem. Śmierdzi jak skład opon, tylko bardziej agresywnie. Nie posób
    >>> tego opisać słowami. Po 10 minutach leżenia na stole była godzina
    >>> wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    >>> niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.
    >>
    >> Zapachy świąteczne :P Z pomysłów jakie mi przychodzą do głowy, to
    >> przyklejenie coś do tej gumy - jakąś inną gumę bez zapachu. Zamaskuje
    >> się zapach :P O ile wcześniej śmietnika nie zaliczy :)
    >
    > Święty Boże nie pomoże :-(
    > Parę lat temu kupiłem kapcie z pianki, takie za trzy złote. Śmierdziały
    > jak wyżej wymieniony skład opon. Po dwóch latach w garażu nadal
    > śmierdziały, w trzecim roku zjadły je mkliki. Szok, poliuretan!

    Nie mogły już dłużej znieść smrodu, to zeżarły.

    Jarek

    --
    Jak mnie zabiją, płakać nie musisz,
    Smród zawsze po mnie zostanie.
    Nic tak nie śmierdzi jak moje onuce
    Od roku już nie zmieniane!


  • 22. Data: 2016-12-26 19:20:34
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc [kropka] pl>

    W dniu 2016-12-26 o 19:15, Jarosław Sokołowski pisze:
    > Pan Paweł Pawłowicz napisał:
    >
    >>>> Kupiłem. Śmierdzi jak skład opon, tylko bardziej agresywnie. Nie posób
    >>>> tego opisać słowami. Po 10 minutach leżenia na stole była godzina
    >>>> wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    >>>> niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.
    >>>
    >>> Zapachy świąteczne :P Z pomysłów jakie mi przychodzą do głowy, to
    >>> przyklejenie coś do tej gumy - jakąś inną gumę bez zapachu. Zamaskuje
    >>> się zapach :P O ile wcześniej śmietnika nie zaliczy :)
    >>
    >> Święty Boże nie pomoże :-(
    >> Parę lat temu kupiłem kapcie z pianki, takie za trzy złote. Śmierdziały
    >> jak wyżej wymieniony skład opon. Po dwóch latach w garażu nadal
    >> śmierdziały, w trzecim roku zjadły je mkliki. Szok, poliuretan!
    >
    > Nie mogły już dłużej znieść smrodu, to zeżarły.

    Chłopie, Ty się tu marnujesz! Załóż kabaret, przyjdę na premierę! Może
    wreszcie będzie coś na poziomie, nie dowcipy o dupie i debilach politykach.

    P.P.


  • 23. Data: 2016-12-27 02:53:05
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > O matko!
    >
    > Kupiłem. Śmierdzi jak skład opon, tylko bardziej agresywnie. Nie posób
    > tego opisać słowami. Po 10 minutach leżenia na stole była godzina
    > wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    > niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.

    może położyłeś gumą do góry :)
    Jak leży gumą do dołu nic nie czuć. No mam tego 4 szt. w pomieszczeniu
    biurowopodobnym. Nic nie czuć :)


  • 24. Data: 2016-12-27 03:00:50
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > może położyłeś gumą do góry :)
    > Jak leży gumą do dołu nic nie czuć. No mam tego 4 szt. w pomieszczeniu
    > biurowopodobnym. Nic nie czuć :)

    Ale, skoro zeszło na toxykalia to opowiem historię.

    Jakieś 10 lat temu byłem z koleżanką małżonką nad morzem. We Władku
    sobie wynajęłem domek taki drewniany... Niedaleko plaży.

    No i tak się wczasujemy, aż któregoś dna na plaży leżąc czujemy że coś
    wali. Odór taki chemicznobiologiczny zalatuje chwilami.

    Kuśwa - sobie rozmawiamy - co to tak wali niemiłosiernie ??
    Z tych wydm chyba zalatuje czasem. Jakieś tam kanały chemiczne czy coś ?
    No nic. Poszlimy do domku. Po drodze też tak czasem ten zapaszek
    zalatuje. Niedobrze - trzeba zmienić lokalizację czy jak ?

    W końcu w domku siedzimy też - w sumie niedaleko od tej plaży - no wali
    jak cholera. No szlag mało nas nie trafi, bo to co robić teraz ?
    Domek zapłacony - a tu smród po okolicy się niesie.

    Co się okazało ??

    Tego feralnego dnia, w którym poczuliśmy pierwszy raz to cholerstwo,
    koleżanka po drodze se kupiła klapeczki. Takie jakby z gąbki, czy gumy...
    I toto tak cholerycznie waliło. Ale nie wyobrażacie sobie. Najgorsze to,
    że ten zapach od czasu do czasu tak zaniosło, zupełnie nie wiadomo skąd.

    Ale to był przepotworny toxic. Taki co się kojarzy z jakąś kreskówką z
    jaskrawozielonymi parującymi ściekami z elektrowni atomowej...
    Te klapki powinno się oddać do armii, bo żaden żywy organizm nie byłby w
    stanie tego przeżyć.
    Dopiero po wrzuceniu do foliowego wora i do bagażnika przestało cuchnąć.
    Kosmos po prostu.



  • 25. Data: 2016-12-27 03:04:43
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    >> wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    >> niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.

    ale jak to leży w garażu ??
    Gumą do góry ?

    Takie leżenie nic nie pomoże :) To się tak nie wywietrzy.
    Połóż normalnie na docelowym biurko. I tyle.

    Bo jak będziesz czekać żeby ta guma na spodzie przestała walić gumą, to
    faktycznie, prędzej to się ze starości rozpadnie :)

    Słowo harcerza - jak leży na biurku normalnie, nic nie czuć. Zero
    zapaszku. Jak odegnę, żeby pod spodem wąchać to tak - guma wali.
    Ale normalnie - nic.




  • 26. Data: 2016-12-27 03:06:42
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>

    W dniu 27.12.2016 o 03:04, sundayman pisze:
    >
    >>> wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    >>> niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.
    >
    > ale jak to leży w garażu ??
    > Gumą do góry ?
    >
    > Takie leżenie nic nie pomoże :) To się tak nie wywietrzy.
    > Połóż normalnie na docelowym biurko. I tyle.
    >
    > Bo jak będziesz czekać żeby ta guma na spodzie przestała walić gumą, to
    > faktycznie, prędzej to się ze starości rozpadnie :)
    >
    > Słowo harcerza - jak leży na biurku normalnie, nic nie czuć. Zero
    > zapaszku. Jak odegnę, żeby pod spodem wąchać to tak - guma wali.
    > Ale normalnie - nic.
    >

    zakładam, że masz "normalne" biurko. Z w miarę gładką powierzchnią.
    Wtedy od spodu zapach nie przenika, bo nie ma jak. A krawędzie za
    cienkie są, żeby coś było czuć.

    Chyba, że położysz na czymś perforowanym, czy bardzo nierównym. Wtedy
    może być problem.


  • 27. Data: 2016-12-27 16:10:34
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc [kropka] pl>

    W dniu 2016-12-27 o 03:04, sundayman pisze:
    >
    >>> wietrzenia domu. Leży obecnie niecały tydzien w garażu i dalej śmierdzi
    >>> niepojęcie do stanu w ktorym nie czuc nic innego, mimo wentylacji.
    >
    > ale jak to leży w garażu ??
    > Gumą do góry ?
    >
    > Takie leżenie nic nie pomoże :) To się tak nie wywietrzy.
    > Połóż normalnie na docelowym biurko. I tyle.

    Zabawnie będzie, jak wpadnie na pomysł usunięcia tych podkładek. A
    zapaszek wdyfundował w blacik biureczka...

    P.P.


  • 28. Data: 2016-12-27 20:26:19
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > Zabawnie będzie, jak wpadnie na pomysł usunięcia tych podkładek. A
    > zapaszek wdyfundował w blacik biureczka...

    nic takiego nie zachodzi. Mam NORMALNE biurka z płyty laminowanej.
    Nic nie "dyfunduje", bez przesady...


  • 29. Data: 2016-12-28 15:32:31
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "sundayman" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:o3si0i$okm$1@node1.news.atman.pl...
    > Ale, skoro zeszło na toxykalia to opowiem historię.
    >
    > Jakieś 10 lat temu byłem z koleżanką małżonką nad morzem. We Władku sobie
    > wynajęłem domek taki drewniany... Niedaleko plaży.

    Coś też koło tego, albo kawałeczek dawniej, mój ex-pies (fotki w profilu na
    NK, wyszuka się po tutejszym nicku) dostał od kogoś taką kolczastą-gumiastą
    połeczkę zabawkę, wielkości może ciut więcej, niż tenisówka ma. Rany, o tym
    się nie da inaczej powiedzieć, że jebało totalną chemią. Tego zapachu nie
    dało się z niczym codziennym skojarzyć. Piesek przez pierwsze kilka dni
    więcej leżał z tą piłeczką w zębach, niż robił z nią cokolwiek. Musiał się
    nieźle nasztachać tym niewiadomoczym.

    >
    > No i tak się wczasujemy, aż któregoś dna na plaży leżąc czujemy że coś
    > wali. Odór taki chemicznobiologiczny zalatuje chwilami.

    Ano właśnie. Miałem okazję w Tesku siedzieć "na kasie" (wolałem po stokroć
    od towarowania, inaczej, niż inni), to takie paputni wcale nie tak rzadko
    przeze mnie przechodziły. Jeszcze trochę, a zacząłbym chyba rozpoznawać
    producenta i hurtownię... Ale, nie tylko laczki sztyniły. Nawet bielizna
    potrafiła swoje capić, bynajmniej - nie gównem...

    ...
    > Co się okazało ??
    >
    > Tego feralnego dnia, w którym poczuliśmy pierwszy raz to cholerstwo,
    > koleżanka po drodze se kupiła klapeczki. Takie jakby z gąbki, czy gumy...
    > I toto tak cholerycznie waliło. Ale nie wyobrażacie sobie. Najgorsze to,
    > że ten zapach od czasu do czasu tak zaniosło, zupełnie nie wiadomo skąd.

    Niektóre zapachy są nośne, jak babskie perfumy. Nie zapomnę, co najwyżej nie
    oznaczę datą, jakieś 25 może lat temu, jechałem sobie do pracy, autobusem.
    Miałem to nieszczęście, że trafiłem na sytuację, gdy autobusem jechała
    paniusia, której się chyba wszystkie perfumerie Paryża (a raczej chyba fuzle
    z nich, tego nie można było nazwać, że pachniało, to był chemiczny smród) w
    torebce wylały. Ważne, paniusia nie trzymała się poręczy, tej, o którą mi
    chodzi. Ale. Ale... jebało od niej tak niemiłosiernie, że PORĘCZ przeszła
    tym "zapachem" (podkreślam - zapach mieszanki perfum) tak potężnie, że ręka
    mi cały dzień tak sztyniła, iż mimo jej dokładnego mycia, robiło mi się od
    tego zapachu słabo.


    >
    > Ale to był przepotworny toxic. Taki co się kojarzy z jakąś kreskówką z
    > jaskrawozielonymi parującymi ściekami z elektrowni atomowej...
    > Te klapki powinno się oddać do armii, bo żaden żywy organizm nie byłby w
    > stanie tego przeżyć.
    > Dopiero po wrzuceniu do foliowego wora i do bagażnika przestało cuchnąć.
    > Kosmos po prostu.

    W pełni cię rozumiem. Latem, zapach niedomytych cip pomieszany z
    porozlewanymi po torebkach perfumeriami, a nawet zimą same perfumerie,
    potrafią dać w kość... wróć, w nos... Jestem niezwykle ciekaw, czy ktoś to
    dopuścił i jak by się skończyło zbadanie tego przez Sanepid?
    A elektronika - oj, ta też potrafi dać czadu... niekoniecznie spalenizną...

    --
    ...Ja biorę na siebie schody, znajdę je skubane i skopię im poręcz
    tak, że nie będą wiedziały, którędy na górę. (C) Osioł ze Shreka.


  • 30. Data: 2016-12-28 15:34:08
    Temat: Re: Podkładka pod lutowanie
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "sundayman" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:o3uf8r$pkc$1@node2.news.atman.pl...
    >
    >> Zabawnie będzie, jak wpadnie na pomysł usunięcia tych podkładek. A
    >> zapaszek wdyfundował w blacik biureczka...
    >
    > nic takiego nie zachodzi. Mam NORMALNE biurka z płyty laminowanej.
    > Nic nie "dyfunduje", bez przesady...

    Nie wiesz, co potrafi taka chemia...

    --
    ...Ja biorę na siebie schody, znajdę je skubane i skopię im poręcz
    tak, że nie będą wiedziały, którędy na górę. (C) Osioł ze Shreka.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: