Użytkownik "kor_nick" <c...@p...pl> napisał

> przeżyłem to kiedyś,

Ja też. Jakiś baran w dużym Fiacie zajechał z podporządkowanej drogę
TIR-owi. Niestety, mimo srogie i śnieżnej zimy nie przyszło mu do głowy, że
nie wystartuje dziarsko, jak to zwykle spod sklepu GS. TIR dało ostro po
heblach i (na lekkim łuku) zaczął sunąć wprost na mnie, na przeciwległy pas.
Pamiętam, że pomyślałem tylko "żeby się nie złamał" i minąłem go lewą
stroną. Byłem przygotowany na to, że jeśli zacznie zarzucać przyczepą to
wjadę do rowu, a był dość głęboki. Nie zdążyłem nawet się bać, bo trwało to
może 4-5 sekund. Wszystko działo się jak w grze komputerowej, bez emocji i
na zasadzie odruchów. Dopiero jak go minąłem to musiałem stanąć bo ciśnienie
tak mi skoczyło, że ledwo widziałem. W lusterku zobaczyłem, że TIR też
stanął. A moja 3-4 letnia córka z fotelika na tylnym siedzeniu zapytała
"tatuś, już wysiadamy?" bo jechaliśmy przed świętami do babci...

ZK