-
1. Data: 2020-12-27 22:56:15
Temat: Naprawa opon
Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>
Nie u nas bo u nas oponę po gwoździu się wyrzuca. W Pakistanie. Na filmie w necie
cała technologie pokazali. Opona była taka że w Europie w punkcie skupu zniszczonych
opon by nie wzięli. Dziura że rękę można przez nią było przełożyć. Prymitywnymi
chociaż pomysłowymi metodami naprawili. Najlepsze było że do naprawy używali zestawów
naprawczych wyprodukowanych przez producenta opon. Pomysłowo zrobili formę do odlania
bieżnika. Wykorzystali nieuszkodzoną część opony do zrobienia odlewu z jakiegoś
niskotopliwego metalu. Pewno ołowiu. Śmieszne jest to o że w bardziej cywilizowanych
państwach niedługo wymyśla opony wiosenne i jesienne a tam gdzie żyją ludzie
wykorzystujący wszystko dokąd się da, a jak się już nie da to opony na sandałki
przerabiają, dostarczają zestawy naprawcze do napraw opon. Nie siła a sztuka frajerów
w dupę tłuką.
-
2. Data: 2020-12-28 12:27:30
Temat: Re: Naprawa opon
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
W dniu 2020-12-27 o 22:56, Zenek Kapelinder pisze:
> Nie u nas bo u nas oponę po gwoździu się wyrzuca. W Pakistanie. Na filmie w necie
cała technologie pokazali. Opona była taka że w Europie w punkcie skupu zniszczonych
opon by nie wzięli. Dziura że rękę można przez nią było przełożyć. Prymitywnymi
chociaż pomysłowymi metodami naprawili. Najlepsze było że do naprawy używali zestawów
naprawczych wyprodukowanych przez producenta opon. Pomysłowo zrobili formę do odlania
bieżnika. Wykorzystali nieuszkodzoną część opony do zrobienia odlewu z jakiegoś
niskotopliwego metalu. Pewno ołowiu. Śmieszne jest to o że w bardziej cywilizowanych
państwach niedługo wymyśla opony wiosenne i jesienne a tam gdzie żyją ludzie
wykorzystujący wszystko dokąd się da, a jak się już nie da to opony na sandałki
przerabiają, dostarczają zestawy naprawcze do napraw opon. Nie siła a sztuka frajerów
w dupę tłuką.
>
A pamiętasz dostępne w sklepach Centralnej Składnicy Harcerskiej
wulkanizatorki podgrzewane spirytusem w pastylkach? Miałem taki.
Później udało mi się kupić elektryczny wulkanizatorek na 12V, długo go
używałem. A później już gwoździe i inne artefakty zniknęły z ulic i
kapci na rowerze czy na motorku już się tak często nie łapało.
Mnie kilkanaście lat temu w LanRoverze "zabrakło" opony z boku (czyli
tam, gdzie napisy). Nie wiem, jakim cudem, ale była dziura takiej
wielkości, że kciuk wchodził. Starszy gościu, wulkanizator, naprawił to.
Nawet trochę jeździłem jeszcze na tej oponie.
--
Pozdrawiam.
Adam
-
3. Data: 2020-12-29 15:37:23
Temat: Re: Naprawa opon
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Zenek Kapelinder" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:268231fb-83dd-4cf6-ad42-01957101c2d7n@g
ooglegroups.com...
>Nie u nas bo u nas oponę po gwoździu się wyrzuca.
Zalezy gdzie dziura ...
>W Pakistanie. Na filmie w necie cała technologie pokazali. Opona była
>taka że w Europie w punkcie skupu zniszczonych opon by nie wzięli.
>Dziura że rękę można przez nią było przełożyć. Prymitywnymi chociaż
>pomysłowymi metodami naprawili. Najlepsze było że do naprawy używali
>zestawów naprawczych wyprodukowanych przez producenta opon. Pomysłowo
>zrobili formę do odlania bieżnika. Wykorzystali nieuszkodzoną część
>opony do zrobienia odlewu z jakiegoś niskotopliwego metalu. Pewno
>ołowiu.
>Śmieszne jest to o że w bardziej cywilizowanych państwach niedługo
>wymyśla opony wiosenne i jesienne a tam gdzie żyją ludzie
>wykorzystujący wszystko dokąd się da, a jak się już nie da to opony
>na sandałki przerabiają, dostarczają zestawy naprawcze do napraw
>opon. Nie siła a sztuka frajerów w dupę tłuką.
Wez pod uwage, ze w krajach "rozwinietych" robocizna jest droga.
Lepiej zrobic nowa opone w fabryce, czy maszyne do produkcji opon, czy
piwo w knajpie podawac, niz dwie godziny opone reperowac.
I po co - zeby sie rozleciala po pol roku, a co gorsza - przy 150 na
autostradzie?
A co do frajerow ... po latach wciskania opon zimowych i letnich mamy
coraz wiecej calorocznych.
Co ciekawe - w USA tych sezonowych jakby bylo mniej.
J.
-
4. Data: 2020-12-29 19:58:01
Temat: Re: Naprawa opon
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Adam" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:rscff3$ip8$1$A...@n...chmurka.net...
W dniu 2020-12-27 o 22:56, Zenek Kapelinder pisze:
[...]
>A pamiętasz dostępne w sklepach Centralnej Składnicy Harcerskiej
>wulkanizatorki podgrzewane spirytusem w pastylkach? Miałem taki.
Takich nie pamietam, pamietam jakies pastylki z trocin.
Teraz mamy chyba lepsze kleje i nie trzeba grzac.
>Później udało mi się kupić elektryczny wulkanizatorek na 12V, długo
>go używałem. A później już gwoździe i inne artefakty zniknęły z ulic
>i kapci na rowerze czy na motorku już się tak często nie łapało.
IMO - zniknely tez detki z samochodow.
No i opony samochodowej nie dalem rady sam zdjac.
A gwozdzi faktycznie mniej, jak dawniej lapalem ich troche, i to juz
za nowego ustroju, tak potem przez kilka lat spokoj.
>Mnie kilkanaście lat temu w LanRoverze "zabrakło" opony z boku (czyli
>tam, gdzie napisy). Nie wiem, jakim cudem, ale była dziura takiej
>wielkości, że kciuk wchodził. Starszy gościu, wulkanizator, naprawił
>to. Nawet trochę jeździłem jeszcze na tej oponie.
A podobno tego sie juz nie naprawia.
Natomiast w temacie - w internecie widac metode "na gumowy sznur".
Taki kleisty sznur sie szydlem w dziure wprowadza.
Krajowi gumiarze jakos tego unikaja ... choc z braku gwozdzi tylko
kilku pytalem :-)
J.