a...@b...org.pl wrote:
{ciach}
>
> A w Stanach się płaci za rozmowy przychodzące na komórkę. Your point
> being?

To zostało uznane za jeden z ważniejszych powodów słabego tempa rozwoju
tel. kom w USA w porównaniu do Europy (obok standaryzacji i słabym
jeszcze kilka lat temu dostępem do usług na terenie całego USA od danego
operatora). Teraz dzięki takim ofertom jak 3500 min. VoiceStream
wliczonych w abonanment (tylko u nas określa się je "darmowymi") ruszyło
mocno do przodu.

>
>> 5.Bardzo często się zdarza, że chętny aby skorzystać z Internetu
>> jest odsyłany z przysłowiowym kwitkiem bo "brak możliwości
>> technicznych".
>
>
> W Stanach też, jak się nie mieszka w LA czy ogólnie dużym mieście, a
> np w Upper Bumfuck w Idaho.
>
Są dane FCC (regulator) za rok 2000, gdzie można np. przekonać się w ilu
okręgach pocztowych jest dostęp szerokopasmowy m. in. od dwóch
operatorów (dla użytkowników domowych!).
>
>> 6.Połączenia lokalne są taryfikowane, a ich cena czasem przekracza
>> cene połączeń w sieciach komórkowych.
>
> A to akurat widzisz przewagę rynku regulowanego przez państwo nad
> wolną rynkową amerykanką.
>
Tu jest pewna swego rodzaju ciekawostka, której dziwią się i sami
Amerykanie: ryczałt na połączenia lokalne jest TYLKO DLA OSÓB
INDYWIDUALNYCH (firmy nie mogą korzystać z tej opcji).
>
>> 7.Istnieją firmy (np.TelEnergo) które dysponując ogólnokrakową
>> siecią światłowodową (docierającą do każdego miasta) nie chce
>> świadczyć usługi dostępu do Internetu.
>
>
> Komu? Drobnym użytkownikom? To dla firmy klasy telenergo
> nieopłacalne.
>
To, że Telenergo nie potrafi zbudować sobie sieci reselerów-detalistów
to właśnie specyfika PRL-owskiego podejścia do telekomunikacji w RP.

RGDS
AJP


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/