eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyKolo zapasowe na dachu w boxie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 55

  • 41. Data: 2012-09-23 10:57:29
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: "cef" <c...@i...pl>

    Artur Maśląg wrote:

    >>> nie jeździsz za dużo, albo tylko
    >>> po dobrych trasach.
    >>> Z miesiąc temu - na 559 przed Lipnem przewrócił się tir w lesie
    >>> i droga była zablokowana. Pojechałem objazdem jakimiś paździorami
    >>
    >> Np dla mnie droga 559 to już paździory :-)
    >
    > Tego nie neguję - normalne też takich unikam, ale nie zawsze jest
    > wybór.

    Ja też raczej staram się jeździć drogami wyższej kategorii,
    ale nie unikam dróg lokalnych i sporo kilometrów robiłem po tragicznych
    drogach, ale bardziej chodziło mi o to, że na ilość złapanych
    kapci statystycznie to nie wpływało.
    Tzn jeżdzę i po paździorach (cokolwiek to znaczy)
    i mam trzy kapcie na ponad kilkaset tysięcy.


  • 42. Data: 2012-09-23 12:09:06
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: Artur Maśląg <f...@p...com>

    W dniu 2012-09-23 10:57, cef pisze:
    > Artur Maśląg wrote:
    >
    >>>> nie jeździsz za dużo, albo tylko
    >>>> po dobrych trasach.
    >>>> Z miesiąc temu - na 559 przed Lipnem przewrócił się tir w lesie
    >>>> i droga była zablokowana. Pojechałem objazdem jakimiś paździorami
    >>>
    >>> Np dla mnie droga 559 to już paździory :-)
    >>
    >> Tego nie neguję - normalne też takich unikam, ale nie zawsze jest
    >> wybór.
    >
    > Ja też raczej staram się jeździć drogami wyższej kategorii,
    > ale nie unikam dróg lokalnych i sporo kilometrów robiłem po tragicznych
    > drogach, ale bardziej chodziło mi o to, że na ilość złapanych
    > kapci statystycznie to nie wpływało.

    Niczego takiego w Twojej wypowiedzi nie było, ale jeżeli już, to się
    z tym nie zgodzę. Wiele zależy od okresu/okoliczności/regionu itd.
    oraz szczęścia.

    > Tzn jeżdzę i po paździorach (cokolwiek to znaczy)

    559 to Ty nazwałeś paździorami, a ja pisałem o drogach jeszcze niższych
    kategorii. Zresztą nie tylko o tym.

    > i mam trzy kapcie na ponad kilkaset tysięcy.

    To się ciesz - mowa była o przypadkach, które zmuszały do
    natychmiastowej zmiany kola na zapas i zestaw naprawczy by nie pomógł.
    Tutaj do wyboru jest zapas albo assistance (jeżeli jest).
    Pomijając okres dętkowy to zazwyczaj złapanie gumy sprowadzało
    się do dopompowywania, czasem coś się zdarzało poważniejszego.
    Z roku na rok się sytuacja poprawia, na normalnych drogach coraz
    trudniej o kapcia, ale niestety jak się ma mniej szczęścia,
    bądź się trafi na różne okazje (objazdy, budowy, prace rolnicze
    itd.) to już prawdopodobieństwa zdarzenia gwałtownie wzrasta.
    Jak przez jedne kilkaset tysięcy miałem tylko okazję do
    dopompowywania kół i spokojną wizytę u wulkanizatora (przewidzianą
    z góry), przez inne kilkaset wręcz przeciwnie i jak najbardziej
    zdarzenia miały związek w okolicami/drogami itd.





  • 43. Data: 2012-09-23 16:55:08
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: "Axel" <a...@o...bezspamu.pl>


    "Artur Maśląg" <f...@p...com> wrote in message
    news:505ebd02$0$26691$65785112@news.neostrada.pl...

    >> Ostatniego kapcia, ktory by mnie zmusil do natychmiastowej zmiany kola
    >> na zapas zlapalem w maluchu jakies dwadziescia pare lat temu (detki w
    >> oponach byly). W pozniejszych przypadkach trzeba bylo ew. dopompowac
    >> kolo i dojechac do wulkanizatora...
    >
    > To Ty raczej jesteś szczęściarz, nie jeździsz za dużo, albo tylko
    > po dobrych trasach.

    Bardzo duzo nie jezdze, kiedys po 50 tys.km. rocznie, teraz okolo 20, ale
    musze liczyc tez ok. 15 tys. rocznie drugiego samochodu, bo jak jest kapec,
    to ja jestem wzywany :-) Drogi tez rozne, w sezonie regularnie w weekendy
    jezdze po piaszczystej, wiejskiej drodze (dojazd na dzialke), a przez wiele
    lat ulica, przy ktorej mieszkam byla tak dziurawa, ze _co najmniej_ raz do
    roku musialem robic zawieszenie w samochodzie. A i po Polsce zdarza mi sie
    jezdzic po nienajlepszych drogach, np. na Mazurach. Raz na rok, dwa lapie
    gume, ale niegroznie (odpukac): albo powietrze schodzi powoli, albo wcale -
    moja zona zaczela narzekac kiedys, ze cos jej stuka w okolicach tylnego
    kola, jezdzila tak jeszcze przez tydzien, bo nie bylo mnie w Wwie, a po
    powrocie znalazlem w oponie... solidnej wielkosci srube, ktora stukala lbem
    o asfalt :-) A cisnienie powyzej 2 atm.

    >
    > Nie, nie uważam że mam pecha, ale ten ostatni raz to była kumulacja :)
    >
    Coz, moze mam szczescie, ale za to ostanimi czasy wyrownuje sie to z glupimi
    stratami: w zeszlym roku na wiejskiej drodze, gdzie samochod przejezdza raz
    na pol godziny, babsko zapragnelo otworzyc drzwi dokladnie w momencie, kiedy
    omijalem jej auto. Gdyby to zrobila 2 sekundy wczesniej - otworzylbym jej
    drzwi o 180 st. zderzakiem, 2 sekundy pozniej - nic by sie nie stalo, a tak
    wbilem jej te drzwi w slupek rozwalajac sobie blotnik i drzwi. Wiosna, jadac
    autem zony, dostalem na obwodnicy Radzymina kamieniem w przednia szybe, co
    zaowocowalo centymetrowym pajaczkiem (na szczescie udalo sie jeszcze tego
    samego dnia to zakleic). Kilka dni temu facet przytarl mi solidnie zderzak i
    nadkole wyjezdzajac z miejsca parkingowego obok - a postawilem samochod zony
    tylko na 5 minut... A wczesniej nie mialem nawet najmniejszej stluczki przez
    jakies 8 lat.

    --
    Axel


  • 44. Data: 2012-09-23 18:08:39
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: Artur Maśląg <f...@p...com>

    W dniu 2012-09-23 16:55, Axel pisze:
    (...)
    > Bardzo duzo nie jezdze, kiedys po 50 tys.km. rocznie, teraz okolo 20,
    > ale musze liczyc tez ok. 15 tys. rocznie drugiego samochodu, bo jak jest
    > kapec, to ja jestem wzywany :-)

    Mam podobnie, tylko moje przebiegi zazwyczaj trochę większe, za to
    drugi miewa mniejsze :)

    > Drogi tez rozne, w sezonie regularnie w
    > weekendy jezdze po piaszczystej, wiejskiej drodze (dojazd na dzialke), a
    > przez wiele lat ulica, przy ktorej mieszkam byla tak dziurawa, ze _co
    > najmniej_ raz do roku musialem robic zawieszenie w samochodzie. A i po
    > Polsce zdarza mi sie jezdzic po nienajlepszych drogach, np. na Mazurach.
    > Raz na rok, dwa lapie gume, ale niegroznie (odpukac): albo powietrze
    > schodzi powoli, albo wcale - moja zona zaczela narzekac kiedys, ze cos
    > jej stuka w okolicach tylnego kola, jezdzila tak jeszcze przez tydzien,
    > bo nie bylo mnie w Wwie, a po powrocie znalazlem w oponie... solidnej
    > wielkosci srube, ktora stukala lbem o asfalt :-) A cisnienie powyzej 2 atm.

    Śruba - żona też narzekała, znalazłem. Spróbowałem wykręcić, zaczęło
    schodzić powietrze, wkręciłem, w poniedziałek do wulkanizatora :)
    Jeżeli chodzi o takie niegroźne to się mniej więcej regularnie
    zdarzają, ale niestety zdarzają się czasem poważniejsze, gdzie niestety
    pozostaje tylko zapas, albo assistance. Te co opisałem tak na szybko
    to w jednym z przypadków był fragment czegoś od maszyny do sianokosów
    (używane w górach), wentyl to pewnie jakiś drut, albo coś leżącego na
    drodze (może gałąź, choć wcześniej były jakieś budowy - po ciemku to
    dużo nie widać), a rozdarcie to jak pisałem pewnie o te kawałki pręta
    zbrojeniowego na zupełnie bocznej drodze. Ba, tamta droga to w ogóle
    była taka, że nie zauważyłem braku ciśnienia, ponieważ tak wolno
    jechałem. Zastanowiły mnie tylko dźwięki odbijające się od budynków,
    ale zrzuciłem to na odgłosy których normalnie przy zamkniętych oknach
    nie słychać - zobaczyłem dopiero jak psa poszedłem wypuścić :)
    Paradoksalnie nie przypominam sobie takich atrakcji a oponami z jazdy
    na działkę/budowę, choć jeden numer pamiętam - żona dzwoni, że coś się
    dzieje, samochód pływa itd. Powiedziałem by zjechała na Jet-a (okolice
    Siestrzeni/Siestrzenia - ok. Żabiej Woli). Podjechałem - oba przednie
    koła kapciowate, poniżej atmosfery. Kompresor i już ja dalej pojechałem
    tym samochodem. Dzień wcześniej były zmienianie opony z przodu i
    dzielny sprzedawca/wulkanizator dobrze się sprawdził :>

    > Coz, moze mam szczescie, ale za to ostanimi czasy wyrownuje sie to z
    > glupimi stratami: w zeszlym roku na wiejskiej drodze, gdzie samochod
    > przejezdza raz na pol godziny, babsko zapragnelo otworzyc drzwi
    > dokladnie w momencie, kiedy omijalem jej auto. Gdyby to zrobila 2
    > sekundy wczesniej - otworzylbym jej drzwi o 180 st. zderzakiem, 2
    > sekundy pozniej - nic by sie nie stalo, a tak wbilem jej te drzwi w
    > slupek rozwalajac sobie blotnik i drzwi. Wiosna, jadac autem zony,
    > dostalem na obwodnicy Radzymina kamieniem w przednia szybe, co
    > zaowocowalo centymetrowym pajaczkiem (na szczescie udalo sie jeszcze
    > tego samego dnia to zakleic). Kilka dni temu facet przytarl mi solidnie
    > zderzak i nadkole wyjezdzajac z miejsca parkingowego obok - a postawilem
    > samochod zony tylko na 5 minut... A wczesniej nie mialem nawet
    > najmniejszej stluczki przez jakies 8 lat.

    Kamienie to się trafiały, małe i większe otarcia też - a to gdzieś
    pod marketem, na mieście, a to gdzieś na parkingu przed atrakcjami
    urlopowymi np. przed wejściem na szlak, parę np. pod szkołami u
    młodych. Ostanie poważniejsze takie zdarzenie to prawdopodobny wjazd
    hakiem prze cofaniu jakim suvem - patrząc po wysokości wejścia. Strat
    na ładnych parę kPLN. Kartki oczywiscie nie było, AC się przydało.
    No, ale to i tak uważam za drobiazgi - kumulację to miałem po ponad
    20 latach bezstłuczkowej i bezwypadkowej jazdy. Listopad - strzał
    w tył na parkingu (nikogo nie było), styczeń żona dostała w lewy tył
    od gościa skaczącego na czerwonym, lipiec - jak stałem na czerwonym
    to mi gość wjechał w granicach 100km/h w tył (prędkość wg oceny policji)
    wbijając mnie w samochód przede mną. No, mam nadzieje, że limit
    wyczerpany. Obcierki parkingowe nadal maja się dobrze (ostatnio
    ktoś żonkowy przytarł pod Auchan, a mój pod Ostaszem), ale to pikuś,
    a samochód jest do jazdy :)





  • 45. Data: 2012-09-24 12:36:44
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: Jakub Witkowski <j...@d...z.sygnatury>

    W dniu 2012-09-22 22:51, t? pisze:

    > A mi auto zjechało na fabrycznym podnośniku. Na szczęście jeszcze zanim
    > zdążyłem zdjąć koło...

    Czy to możliwe, żeby ręczny nie działał w polonezie trucku royu?

    --
    Jakub Witkowski | Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny | nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
    gts /kropka/ pl | lub całości poglądom ich Autora.


  • 46. Data: 2012-09-24 13:29:30
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: tÎż

    Jakub Witkowski wrote:

    >> A mi auto zjechało na fabrycznym podnośniku. Na szczęście jeszcze zanim
    >> zdążyłem zdjąć koło...
    >
    > Czy to możliwe, żeby ręczny nie działał w polonezie trucku royu?

    Nie wyraziłem się precyzyjnie -- zjechało w dół, nie w bok. Po prostu
    podnośnik się złożył.

    --
    ss??q s? ??u??ou??


  • 47. Data: 2012-09-24 16:15:33
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: "cef" <c...@i...pl>

    Użytkownik wrote:

    >>> A mi auto zjechało na fabrycznym podnośniku. Na szczęście jeszcze
    >>> zanim zdążyłem zdjąć koło...
    >>
    >> Czy to możliwe, żeby ręczny nie działał w polonezie trucku royu?
    >
    > Nie wyraziłem się precyzyjnie -- zjechało w dół, nie w bok. Po prostu
    > podnośnik się złożył.

    Fabryczny? Z trucka roya? Niemożliwe.


  • 48. Data: 2012-09-24 16:30:37
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: Artur Maśląg <f...@p...com>

    W dniu 2012-09-24 16:15, cef pisze:
    > Użytkownik wrote:
    >
    >>>> A mi auto zjechało na fabrycznym podnośniku. Na szczęście jeszcze
    >>>> zanim zdążyłem zdjąć koło...
    >>>
    >>> Czy to możliwe, żeby ręczny nie działał w polonezie trucku royu?
    >>
    >> Nie wyraziłem się precyzyjnie -- zjechało w dół, nie w bok. Po prostu
    >> podnośnik się złożył.
    >
    > Fabryczny? Z trucka roya? Niemożliwe.

    W bok to mógł zjechać, ale w dół? Niemożliwe.


  • 49. Data: 2012-09-24 19:36:52
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: tÎż

    cef wrote:

    > Fabryczny? Z trucka roya? Niemożliwe.

    To było jeszcze w czasach gdy nie jeździłem moim Polonezem Truckiem Royem
    tylko nabijałem kabzę zachodnim koncernom. :( Jestem pewien, że fabryczny
    podnośnik do mojego Poloneza Trucka Roya nigdy by się tak nie zachował!

    --
    ss??q s? ??u??ou??


  • 50. Data: 2012-09-25 12:28:49
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: "r...@k...pl" <r...@k...pl>

    Fri, 21 Sep 2012 19:03:34 +0200, w
    <505c9de8$0$26686$65785112@news.neostrada.pl>, Jakub Jewuła
    <b...@s...com.pl> napisał(-a):

    > Jezdze Octavia I z butla gazowa w miejscu kola zapasowego
    > i czasami chcialbym miec do dyspozycji caly tyl ze zlozonymi
    > siedzeniami, a w jazde bez zapasu nie wierze...

    To wtedy zapas kładziesz na przednim siedzieniu :).

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: