Użytkownik "Tomasz Pyra"
> Jeżeli jesteś w stanie wymieniać materiały eksploatacyjne i ew. naprawiać
> wszystko co się popsuje na czas, to w ogóle nie potrzebujesz przeglądów -
> w
> sumie nigdy.
> Przedlądy mają sens jak sam nie potrafisz bez pomocy mechanika stwierdzić
> co jest w samochodzie nie tak, albo jak zamiast jeździć do mechanika raz z
> olejem, raz z klockami i raz z rozrządem, wolisz jechać raz do roku zrobić
> wszystko z wyprzedzeniem.
> Resztą rzeczy można spokojnie wykryć przy corocznym przeglądzie
> rejestracyjnym, zaganiając diagnostę do czegoś więcej niż tylko
> przyłożenia
> pieczątki.

Potrafię sam wymienić swiece, filtr powietrza i przeciwpyłkowy.
Ale np. wymiana reflektora przedniego to już dla mnie wyzwanie bo trzeba
odkręcać inne rzeczy aby się do niego dostać.
Natomiast co do rozpoznawania usterek to nie zawsze objawiają się one w
sposób czytelny dla niewprawnego obserwatora. Np mechanik stwierdził że jest
konieczna naprawa czegoś w układzie kierowniczym/zawieszenia, jeśli nie chcę
się zabić, a ja słyszałem zaledwie leciutkie stuki od czasu do czasu. Albo
jezdziłem conajmniej miesiąc dolewając ubywającego płynu chłodniczego jak
poleciała uszczelka pod głowicą. Wydawało mi się to niewielką usterką dopóki
samochód nie stanął w drodze.