1. Data: 2010-02-13 18:32:07
Temat: Re: Do dużych przebiegów - nowy, czy używany?
Od: "Wiesiaczek" <c...@v...pl>
Użytkownik "Macios" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dee6v0p5wlxz.1bzb1uqwg9bwo$.dlg@40tude.net...
> Robię po ok. 55-60 tys. km rocznie (mam daleko do pracy, a i w samej pracy
[...]
> Interesują mnie opinie ludzi, którzy dużo jeżdżą prywatnymi samochodami.
> Jak sobie radzicie z tym problemem. Na zachodzie tacy ludzie jak my jeżdżą
> nowymi samochodami, ale ja ciągle zarabiam jednak nieco mniej niż oni i
> nie
> mogę podejść do tego tak bezrefleksyjnie.
Ja właśnie kupiłem w salonie KIA Sportage do paracy ( z kratką) i jest to
już trzeci samochód kupiony w salonie.
Pomijając koszt (tu poniżej 100 kzł), to same zalety:
-żadnych problemów z naprawami
-żadnego ryzyka kupienia rzęcha
-assistance w razie stłuczki lub awarii (garatis auto zastępcze na 5-9 dni)
-odpisy VAT i dochodowy (proporcjonalnie większe)
Czyli krótko - wsiadasz i jedziesz!
A jeśli miałbym się zajmować wizytami w warsztacie co dwa tygodnie, to
faktycznie stać byłoby mnie tylko na jakiś mocno używany. Albo się zarabia
albo się remontuje samochody.
No i stres przeszkadzałby mi myśleć konstruktywnie o pracy :)
Poprzednio miałem C-Maxa (ponad 5 lat), ale po stłuczce handlarz wziął go za
całkiem niezłą cenę a ubezpieczenie dopłaca resztę. W sumie same korzyści.
A ze sprzedaży złomu to chyba akurat na rower wystarczy? :)
--
Pozdrawiam - Wiesiaczek
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"