W dniu 2011-10-24 00:54, RoMan Mandziejewicz pisze:

>>> Ba - jak było do kogo jeżdzić, to i 35kkm rocznie robił...
>> Jeszcze się "podowartościowywuję" :) ... Jakbym nie miał
>> kagańca, to bym spokojnie ogarniał te 80 - 100 tysięcy rocznie ...
> Ale ja stałe trasy miałem i już po roku - jeszcze w służbowym
> Oltcit'cie miałem ich dość :(

No ja to samo - nie bez powodu założyłem wątek odzwierciedlający
moje uczucia pt. "jeśli nie dk8 to co?" :) ... Tak samo, jak do
Przemyśla zacząłem jeździć z pominięciem DK4 ;) ... Tyle
alternatyw w PL przez to znudzenie poznałem, że hej !

> Normalka :(

Ano ;/ ... Co smutne jest, bo nawet zabawy na torze mnie już nie
bawią. Nie. To nie jest smutne ... to jest straszne.

>> i przez to chwilowo (demencja wieku starczego czy jakoś) bawię się w
>> jednoślady ... tylko cholerstwo pieniędzy rżnie, i za stary jak się
>> okazuje jestem na trzęsienie dupy przez 400 - 500 km ;)
> Bo to bez sensu jest.

Oj tam oj tam ... 1 przejażdżka z wawy do wro - już za Wieluniem
modliłem się, żeby ta męczarnia się skończyła ... Kolejna
przejażdżka (z kolei) z wawy do wro - mimo temp +5 stopni i
ciągłego deszczu - po dotarciu do celu myślałem "JESZCZE !" ...
RoMan - Ty się wyprzyj tej niechęci do jednegośladu ... ja też
uważałem całe życie, że to poryte jest ... ale jak sam parę razy
trasę tym zrobiłem ...


>> Więc respekcik dla szmaty, znaczy dełó ... ;)
> :)

Wiesz - też kląłem na skodę - a przez raptem 100 000 niespełna,
numerów nie odwaliła takich bym utknął w trasie. A to zło
największe w mojej opinii - tj "nowy samochód" ...

Tylko krowa nie zmienia zdania :)


--
Czas na odważne decyzje:

=>>> http://www.rafalgil.pl/dusza.jpg <<<=