-
51. Data: 2015-07-17 21:41:59
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "ACMM-033" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:mobdom$4fn$...@n...news.atman.pl...
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>> A swoja droga, to mnie ten automatyczny balans interesuje - jak oni
>> to robia ?
>> Przeciez na obrazie moze nie byc nic bialego, a nawet jak jest, to
>> aparat nie wie co ...
>Może ma jakoś zafiksowane proporcje, pewnie zlicza ile jakiego koloru
>jest na obrazie i tak koryguje krzywymi, że w rezultacie w
>skorygowanym obrazie, proporcje te trzymają jakieś granice? Gdybam
>tylko...
No ale ja fotografuje modelke w czerwonej sukience na tle zoltej
sciany - to co ma wyliczyc i skorygowac ?
>>>> W dodatku ... glowy nie dam - ale czy ta wydajnosc to liczona
>>>> razem z dlawikiem, czy bez ?
>>>Przyznam, że nie rozkminiałem aż tak...
>
>> No wiesz, wszyscy pisza o oszczednosci ktora daja LED, a ja patrze
>> w te parametry, patrze, i cos doszukac sie nie moge.
>> Klamia, czy gdzies jest maly haczyk ? A tu takie prawdopodobne
>> miejsce
>Ja myślę, że tu mamy coś w rodzaju syndromu PMPO, manipulacja panie,
>lud, nie mając punktu odniesienia łyka to, jak gołębie pszenicę...
Ale ja mam tez dwie uliczki oswietlone LEDami.
Daja rade, przynajmniej ten model ..
>>>Ano, brudne (kurna, mógłby ktoś choć pobieżnie jakąś szmatą to
>>>przetrzeć),
>> Obawiam sie, ze to koszta idace w miliony. Nie oplaca sie :-)
>Dlatego mówię pobieżnie. Nie wybłyszczać jak na uczczenie
>tysiąclecia, tylko po prostu, zetrzeć najgorszy kurz, by choć trochę
>poprawić wydajność
Mam wrazenie, ze to w srodku.
A i tak - ustawic podnosnik, podniesc, opuscic, przestawic ... chyba
lepiej porzadnie myc.
>świetlną, a umyć, gdy będzie konkretniejsza okazja ku temu, np. jak
>żarówa padnie i pójdzie wymiana, za dnia, byle nie pod prądem.
Za dnia jest ruch, i pasa blokowac nie mozna ...
>> Podnies glowe i popatrz na zrodlo. Tzn na zarowke, LED, swietlowke,
>> sodowke.
>> Wtedy oczy bola.
>Na sodówkę mogę patrzeć niemal bezkarnie. Na pozostałe nie bardzo.
>Ale nie czynię prób pobicia rekordu Guinnesa w głupocie, czyniąc
>kandydaturę do nagrody Murphy'ego. Oczy ma się jednak tylko jedne.
>> Dokladnie, filament to wlokno.
>> https://en.wikipedia.org/wiki/Filament
>Ulubione zangielszczenie, jak "liquidy" do elektronicznych
>papierosów, tymczasem istnieje dobra polska nazwa - płyny.
No wiesz, a jak to nazwac ? Wlokno do drukarki 3D ?
naszw wlokno troche inne ...
>> Cos dlugiego, cienkiego ... wolframowy drucik np., a wczesniej
>> weglowy.
>> Choc po prawdzie, to wolframowa spiralka - ale spiralka to nadal
>> drucik :)
>No tak, ciekawe, jakby wyglądała drukarka 3D, drukująca drucikiem
>wolframowym... no, byłby to wtedy filament :) A po polsku powinno być
>wsad, surowiec.
Hm, wsad, material ... troche za ogolnie.
Żyłka by pasowała ... ale to nie żyłka w starym sensie :-)
>Coś mi się wydaje, że w jakimś filmiku produkującym te-te folframowe
>pokazywali, jak się ciągnie druta/drucika... Dobra, spadam, bo coś
>mącę... Albo mnie się mąci...
a to jest kolejna ciekawostka - jak sie przerabia wolfram.
Podgrzac mozna lukiem elektrycznym czy pradami indukowanymi, ale w
czym trzymac stopiony ?
Podobno produkuje sie z proszkow .. ale to kruche powinno byc ...
J.
-
52. Data: 2015-07-17 22:22:53
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
> korzystać z pomocy czy to okulisty, neurologa, psychiatry (to też
> przecież lekarz), psychologa.
Dawno dawno (na szczęście) temu męczyłem się z nerwicą psychosomatyczną.
No czasem taka jazda, że hej... Nawet chadzałem z tym do psychiatry
właśnie, neurologów itp. No i po paru latach udało mi się wyjść z tej
przykrej dolegliwości.
Ale - dlaczego piszę o tym - pamiętam, że bywało czasem, że bardzo mnie
wtedy drażniły jaskrawe kolory, albo określone obrazy w TV - no
powiedzmy takie "denerwujące", dynamiczne itp.
Dziwne, ale tak faktycznie było. System nerwowy to jednak skomplikowane
urządzenie...
-
53. Data: 2015-07-18 01:40:07
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:55a95a93$0$2205$65785112@news.neostrada.pl...
> No ale ja fotografuje modelke w czerwonej sukience na tle zoltej sciany -
> to co ma wyliczyc i skorygowac ?
Zapytaj producenta aparatu...
>>Ja myślę, że tu mamy coś w rodzaju syndromu PMPO, manipulacja panie, lud,
>>nie mając punktu odniesienia łyka to, jak gołębie pszenicę...
>
> Ale ja mam tez dwie uliczki oswietlone LEDami.
> Daja rade, przynajmniej ten model ..
Tak, jak u mnie drogi osiedlowe. Nie powiem, jest to daleko przyjemniejsze w
odbiorze, niż ruda mysza sodowa.
>>Dlatego mówię pobieżnie. Nie wybłyszczać jak na uczczenie tysiąclecia,
>>tylko po prostu, zetrzeć najgorszy kurz, by choć trochę poprawić wydajność
>
> Mam wrazenie, ze to w srodku.
Też. Z obu stron będzie syf. Choć klosze dziś są nawet w miarę i często, jak
widziałem, że elektrycy coś przy "żarówie" grzebali, to9 w środku nawet było
czysto, ewentualnie w starych, to kurz włazi przez nieszczelności.
> A i tak - ustawic podnosnik, podniesc, opuscic, przestawic ... chyba
> lepiej porzadnie myc.
Ja bym tak wolał. To nawet dla bezpieczeństwa. Podobno, nie potrwierdziłem
tego, za czasów ubiegłowiecznych, w Rajchu zrobiono na próbę, że na
autostradach, czy gdzie tam, wyłaczono dla oszczędności co drugą latarnię.
Podobno straty z wypadków tym spowodowane dziewięciokrotnie przekraczały
zysk ze zmniejszonego zużycia prądu.
>
>>świetlną, a umyć, gdy będzie konkretniejsza okazja ku temu, np. jak żarówa
>>padnie i pójdzie wymiana, za dnia, byle nie pod prądem.
>
> Za dnia jest ruch, i pasa blokowac nie mozna ...
Aha, ty o ulicznych piszesz... no, to tak, choć jeśli chodnik jest
odpowiednio szeroki, to czasem lampiarze rozstawiają podnośnik od chodnika i
nie przeszkadzają autom. Różnie bywa.
> No wiesz, a jak to nazwac ? Wlokno do drukarki 3D ?
> naszw wlokno troche inne ...
Język polski jest językiem mocno opisowym i należy z tego korzystać. "Wsad
drukarki 3D", czy "wsad do druku 3D" to nawet nie jest takie długie, a nie
urąga językowi. Chodzi mo głównie o to, by nie nazywać rzeczy w sposób
mogący wprowadzić w błąd. Nie idźmy drogą rosyjską i nie skracajmy słów na
siłę. Przy zbyt dużej "kompresji" za długo trwać będzie rozkompresowanie.
>>No tak, ciekawe, jakby wyglądała drukarka 3D, drukująca drucikiem
>>wolframowym... no, byłby to wtedy filament :) A po polsku powinno być
>>wsad, surowiec.
>
> Hm, wsad, material ... troche za ogolnie.
Dlatego z opisem.
> Żyłka by pasowała ... ale to nie żyłka w starym sensie :-)
Też średnio. Chyba, że rzeczywiście była by to szpula z żyłką i dyspenser
(fuj, co za słowo) odpowiednio by tę żyłkę grzał i przycinał, lub w inny
sposób dawkował... wtedy dobra, zgodzę się na kolokwialny filament.
> a to jest kolejna ciekawostka - jak sie przerabia wolfram.
> Podgrzac mozna lukiem elektrycznym czy pradami indukowanymi, ale w czym
> trzymac stopiony ?
Albo w jakimś spieku, przez chwilę, zanim odsublimuje, albo... coś mi pamięć
podpowiada, że ktoś tu podawał, że kombinuje się coś ze stopionym...
stopiony w stopionym, nie pamiętam, jak miało to być oddzielane. Może na
zasadzie, jaką można czasem zaobserwować przy przetapianiu wosku - jak się
odpowiednio dobierze warunki, to kropelka wosku kapiącego ze świeczki, lub w
inny sposób grzanego i dodawanego do wosku w naczyniu, upuszczona delikatnie
na powierzchnię innego wosku, przez chwilę jakby się na nim unosiła, cały
czas będąc w postaci ciekłej. To można powtórzyć nawet w domu, nie jest to
trudne, trzeba tylko być ostrożnym, by nie rozlać wosku, bo nie jest go
łatwo usunąć. Można to czasem przyuważyć, gdy kawałek wosku przybliży się
mocno do płomienia, wtedy przez chwilę mamy kulkę roztopionego wosku
pływającego po roztopionym wosku w "menisku" świeczki.
> Podobno produkuje sie z proszkow .. ale to kruche powinno byc ...
No, wolfram jest raczej kruchy, miałem stłuczoną żarówkę samochodową, gdzie
włókno było praktycznie w całości. Chciałem wyprostować, pękło niemal
natychmiast, mimo wyjątkowo delikatnych ruchów.
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100
-
54. Data: 2015-07-18 02:17:16
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>> Podobno produkuje sie z proszkow .. ale to kruche powinno byc ...
>
> No, wolfram jest raczej kruchy, miałem stłuczoną żarówkę samochodową,
> gdzie włókno było praktycznie w całości. Chciałem wyprostować, pękło
> niemal natychmiast, mimo wyjątkowo delikatnych ruchów.
Jeśli czysty, to nie taki bardzo kruchy i nawet niespecjalnie twardy.
Blachę wolframową da się ciąć nożyczkami. Druty wolframowe nabierają
twardości w czasie ciągnienia -- od śladowych domieszek z ciągadła
(tak się fachowo mówi na to z dziurką). No i drutu wolframowego, choćby
tego z żarówki, już się tak łatwo nie utnie, nożyczki się wyszczerbią.
Kiedyś, strasznie dawno temu, miałem skądeś szpulkę drutu wolframowego.
Szpuleczka niewielka, jak pięć złotych, a było na niej coś koło 20 km.
Mimo że tak cienki, że prawie go widać nie było, to uciąć było trudno.
Już urwać łatwiej.
A w żarówkach halogenowych, to on jeszcze dodatkowo rekrystalizuje
w wielkie monokryształy, co kruchości sprzyja. O, tak to wygląda:
http://148.81.130.53/bulba.jpg
Nowe włókno (lub nieużywane, tu od świateł drogowych) jest jeszcze na
tyle elastyczne, że daje się skręcić w spiralkę. Przechodzone łamie się
od byle wstrząsu. Zwłaszcza na zimno, bo podgrzane staje się bardziej
elastyczne. To tłumaczy fakt, że odkąd jest obowiązek całodobowej jazdy
z włączonymi światłami, to żarówki starczają na dłużej. Bo wreszcie mają
szansę przepalić się jak każda porządna żarówka -- przy włączeniu prądu.
Kiedyś prawie nigdy się nie przepalały, tylko na zimno łamały się od
wstrząsów (a to dla żarówki musi być nie lada dyshonor).
--
Jarek
-
55. Data: 2015-07-18 04:56:20
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "sundayman" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:mobo6u$eot$1@node2.news.atman.pl...
>
>> korzystać z pomocy czy to okulisty, neurologa, psychiatry (to też
>> przecież lekarz), psychologa.
>
> Dawno dawno (na szczęście) temu męczyłem się z nerwicą psychosomatyczną.
> No czasem taka jazda, że hej... Nawet chadzałem z tym do psychiatry
Wiem doskonale...
> właśnie, neurologów itp. No i po paru latach udało mi się wyjść z tej
> przykrej dolegliwości.
Tylko lekarz musi być dobry i wyjść poza proszki, zobaczyć człowieka.
>
> Ale - dlaczego piszę o tym - pamiętam, że bywało czasem, że bardzo mnie
> wtedy drażniły jaskrawe kolory, albo określone obrazy w TV - no powiedzmy
> takie "denerwujące", dynamiczne itp.
To przykre w przeżywaniu. Najgorsze, że czasem w takim stanie napędza się
błędne koło, że z racji choroby, upośledzenia, nie jest się w stanie
porządnie działać. A jak nie jesteś w stanie działać, to bywa, że mają w
dupie to, czy jakoś do tego działania pobudzić, czy nie, natomiast jeśli np.
masz krzywo ogoloną brodę, czy pognieciony kołnierzyk, to ochoczo się tobą
zajmą, mało się za to nie wieszając. To oczywiście skrót myślowy, ale co
poradzimy na to, iż leczenie psychiatryczne wygląda czasem tak, jak
szwejkowskie panaceum - na wszystko lewatywa...
>
> Dziwne, ale tak faktycznie było. System nerwowy to jednak skomplikowane
> urządzenie...
Ano właśnie. Dlatego ja tak dociekam, czy to nie jest np. jakiś uraz
związany z kolorem, lub widmem światła, dlatego sugeruję wykonanie podwójnej
(a nawet bym powiedział, ze potrójnej - za chwilę wyjaśnię co mam na mysli)
próby. Pomnym będąc, że w jednej z najniebezpieczniejszych chorób
współczesnej cywilizacji, niedokrwiennemu udarowi serca, znanemu jako zawał
(chociaż krwotoczny - tamponada - jest jeszcze gorszy, bo nie daje szans
przeżycia, jesli się go nie uprzedzi w porę), czasem jedynym objawem jest
brak jakichkolwiek objawów, to częściej coś się jednak czuje. Kto by
podejrzewał, że mając niewielką sraczkę, zwłaszcza, gdy np. jadł ciężki
obiad, jako JEDYNY objaw, ma natychmiast pędzić na pogotowie, bo nie dożyje
do wieczora? Kto z niewielkim stanem podgorączkowym będzie podejrzewać swój
jeden z niezdublowanych przez naturę organów (już nawet mózg jest jakby
dwuczęściowy), że właśnie odmawia pracy z racji braku zasilania?
Słyszałem (i osobiście widziałem też) o licznych przypadkach, że wstręt
przed czymś, bądź dziwna reakcja na jakiś czynnik, występowała mimo pełnego
fizycznego zdrowia, a przyczyną okazało się nie chore coś-tam, ale jakieś
przykre przeżycie z przeszłości, którego się już świadomie nie pamięta i
mimo wysiłków własnych przypomnieć nie może, dopiero terapia psychologiczna,
psychiatryczna, psychoanalityczna (w .pl raczej nieczęsta), czasem hipnoza,
docierały do czegoś skrytego w głębi i np. mogło się okazać, że totalna
pierdoła, dziecko dwuletnie przestraszyło się świecącej na niebieskawo
jakiejś kontrolki, bo ktoś w momencie jej zapalenia krzyknął, albo tramwaj
wyjątkowo głośno zazgrzytal po szynach na zakręcie... I teraz z niewiadomego
powodu, jak dorosły już patrzy na niebieskie światełko, to albo głowa boli,
oczy łzawią (jak z przeciążenia), poci się, a pot stresowy podobno śmierdzi
niezależnie od mycia, denerwuje się czymś i nie wie czym, bo mózg uruchomił
mechanizmy obronne i np. z płaczu dziecka przekierował na przeklinanie
dorosłego. Mózg robi takie numery i wtedy jeszcze trudniej złapać pierwotną
przyczynę, bo mamy teraz problem dotrzeć do momentu przekierowania i potem
dopiero do pierwotnej przyczyny.
Do Niani jeszcze - Zasuwaj więc waść do doktora, najlepiej pierwszego
kontaktu, niech ci porobi badania (i to możliwie dużo, krew, siku,
morfologia, OB, próby wątrobowe, elektronicy warto, aby zrobili próbę na
zawartość ołowiu, mnie w każdym razie przy przyjmowaniu do pracy w łączności
robiono, jeszcze coś, jak się da), czy np. nie masz cukrzycy, to bardzo
podstępna choroba, bo poczujesz ją dopiero wtedy, gdy będzie już rozwinięta.
Długo, bardzo długo bywa tak, ze JEDYNYM, podkreślam - JEDYNYM objawem
cukrzycy jest BRAK JAKICHKOLWIEK OBJAWÓW. Coś jak chyba u Mrożka "Jedynym
dowodem na istnienie cywilizacji pozaziemskich jest to, że się z nami nie
kontaktują". Wzrok - jeśli nosisz okulary, to sprawdź, czy mają właściwe
parametry, czy nie wykazują aberracji, czy to sferycznej, czy chromatycznej,
sprawdź, czy masz zeza, czy nie masz początków zaćmy, a zwłaszcza jej
najgorszej odmiany, zaćmy zielonej, czyli jaskry. Pewnym sygnałem, ale
nieswoistym, jest np. wyjątkowo niska tolerancja na alkohol. Kolejnym
wraczem będzie neurolog, ale też, serio mówię, warto by się zakrecić wokół
dobrego psychiatry, to też przecież lekarz i jego zadaniem jest nam pomóc,
jeśli mamy problemy. Psycholog też może coś pomóc, choć do tego ostatniego
chyba trzeba skierowania, załatwisz to u lpk (lekarza pierwszego kontaktu).
Nic przed lekarzem nie ukrywaj, on to zachowa w tajemnicy.
Summa summarum - lpk, neurolog, okulista, psychiatra, także wsparcie
psychologiczne... zagadaj z lpk, by cię odpowiednio pokierował (nie wiem,
czy to prawda, ale mi się o uszy obiło, że do okulisty już jest, albo ma być
od niebawem skierowanie, coś tam bączyli w mediach). Już sama świadomość, że
czynnie działasz, aby ustalić przyczynę dolegliwości, może dać
nadspodziewanie dobry wynik - dolegliwość może zniknąć, lub ulec znacznemu
stłumieniu. Ale badania przeprowadź w komplecie. I sraj na to, jesli ktoś ci
będzie wypominał leczenie u "tego od czubków", mam na to dobry dowcip:
Koło domu wariatów, zepsuł się facetowi samochód, nie chce odpalić.
Grzebie się gościu z tym godzinę, dwie, a motor jak nie zaskakiwał, tak nie
zaskakuje.
Podchodzi wariat i proponuje pomoc, facetowi w desperacji jest już wszystko
jedno, zgadza się.
Wariat podchodzi, coś tam grzebie kilka sekund...
- pan odpali.
Facet przekręca kluczyk, silnik zaskakuje od dotknięcia, pracuje równo,
czysto, facet oczy w pięć złotych, kopara do ziemi...
- Rany julek, jak pan to zrobił??
Wariat na to:
- Ja prosze-m-ż pana szanownego, jestem wariatem, ale nie idiotą!
A Ty - hehe, nie zdziw się, jeśli dostaniesz skierowanie na zbadanie
błędnika... nie masz objawów choroby lokomocyjnej? To nie musi być od razu
rzyganie i/lub nudności, mdłości.
Bo nawet, jeśli się potwierdzi, że coś rzeczywiście masz, to stosując
odpowiednie leczenie, można żyć w dużo większym komforcie, np. wspominana
przeze mnie cukrzyca, choroba ciężka i nieuleczalna, prawidłowo prowadzona,
daje możliwość długiego i wspaniałego, komfortowego życia. Tak samo, jeśli
wyjdzie, że te diody rzeczywiście coś-tam niewłaściwie pobudzają, to lekarz
może dać leczenie, które byc może nawet całkowicie usunie objawy, lub stłumi
je do poziomu, który nie będzie stanowił dyskomfortu, lub dyskomfort ten
będzie na tyle niewielki, że zupełnie znośny.
Zawalcz o siebie, o swoje zdrowie! Warto! Myślę, że grupa się zgodzi -
będziemy cię, choćby duchowo, milcząco, wspierać w tej walce (choć może
właściwszym miejscem formalnie była by grupa pl.sci.medycyna, jednak nie
wiem, czy ona jeszcze żyje). Czuję, że warto ci podać rękę. Jak zdążyłeś
zauważyć, niektórzy z nas też bili się z problemami neurologicznymi i
psychiatrycznymi, nie jest to ani grzech, ani choćby najmniejszy powód do
wstydu, a jesli ktoś by sobie drwił, to wystawia negatywne świadectwo
wyłącznie sobie. Zgodnie z powiedzeniem "niech się wstydzi ten kto widzi",
rozgłaszanym też jako "... ten co widzi", to nie ty, ani ktokolwiek z taką
przypadłością, masz powód do wstydu.
Tu jest świetne spostrzeżenie na takie tematy:
https://pl.wikiquote.org/wiki/Irena_Sendlerowa cytat trzeci - nie trzeba
komentować, mówi sam za siebie. Warto, aby każdy go przeczytał.
Słówko jeszcze o wspomnianej przeze mnie "potrójnej" ślepej próbie. A
dokładniej, to o to mi chodziło, by prócz rozróżnienia LED/nie-LED, podać
także celowo ubarwiane światło z jednego i z drugiego źródła, tak, aby
kolorem zasugerować, czy stłumiony, zamaskowany czynnik drażniący da znać o
sobie, jeśli tak, to w jakim stopniu, a jeśli nie... to może oznaczać
czynnik psychologiczny.
Ja też leczę się w tych tematach, choć o co innego może, podam tyle, że moja
rozwlekłość w pisaniu ma przyczyny także w tym. Więc nie jesteś sam ze swym
problemem.
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100
-
56. Data: 2015-07-18 11:24:46
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmqj6oc.l6i.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> ACMM-033 napisało:
>
>>> Podobno produkuje sie z proszkow .. ale to kruche powinno byc ...
>>
>> No, wolfram jest raczej kruchy, miałem stłuczoną żarówkę samochodową,
>> gdzie włókno było praktycznie w całości. Chciałem wyprostować, pękło
>> niemal natychmiast, mimo wyjątkowo delikatnych ruchów.
>
> Jeśli czysty, to nie taki bardzo kruchy i nawet niespecjalnie twardy.
Stąd moje raczej, podyktowane wynikiem trzykrotnej próby - próbowalem dalej
działać na resztce włókna, z identycznym rezultatem. Pękało, jakby całe było
twarde, może dlatego, że jednak używane?
> Blachę wolframową da się ciąć nożyczkami. Druty wolframowe nabierają
> twardości w czasie ciągnienia -- od śladowych domieszek z ciągadła
> (tak się fachowo mówi na to z dziurką). No i drutu wolframowego, choćby
Wiem Jarku, co to ciągadło - i, że jak np. ciągniemy druta, to musimy go,
nie pomnę na ile zależnie od materiału, "odpuszczać" przed kolejnym
ciągnięciem, coby nie był "pękaty"...
> tego z żarówki, już się tak łatwo nie utnie, nożyczki się wyszczerbią.
Spodziewałbym się tego...
>
> Kiedyś, strasznie dawno temu, miałem skądeś szpulkę drutu wolframowego.
> Szpuleczka niewielka, jak pięć złotych, a było na niej coś koło 20 km.
> Mimo że tak cienki, że prawie go widać nie było, to uciąć było trudno.
> Już urwać łatwiej.
A od dobrych "ostrych" dało się?
>
> A w żarówkach halogenowych, to on jeszcze dodatkowo rekrystalizuje
> w wielkie monokryształy, co kruchości sprzyja. O, tak to wygląda:
>
> http://148.81.130.53/bulba.jpg
Aha, dokładnie tak, kojarzę to zjawisko, włókno jakby obsyfione czymś,
jakbym spiłował opiłki z blachy żelaznej i przymagnesowały się one do
włókna, takie wrażenie.
>
> Nowe włókno (lub nieużywane, tu od świateł drogowych) jest jeszcze na
> tyle elastyczne, że daje się skręcić w spiralkę. Przechodzone łamie się
> od byle wstrząsu. Zwłaszcza na zimno, bo podgrzane staje się bardziej
No to kojarzę, czemu moje kruche było. Choć ono akurat od długich właśnie
było, to jedno... i z żarówki OIDP, H3, tej pękatej, jak od Syreny.
> elastyczne. To tłumaczy fakt, że odkąd jest obowiązek całodobowej jazdy
> z włączonymi światłami, to żarówki starczają na dłużej. Bo wreszcie mają
No, każdy udar przy włączeniu, to bym powiedział, że ulatuje "kawałek
duszy", aż uleci całość.
> szansę przepalić się jak każda porządna żarówka -- przy włączeniu prądu.
Mnie się ostatnio przepaliła żarówka... a raczej żarówa 150W, w trakcie
świecenia zaczęła przygasać i wydała łabędzi śpiew, łagodnie gasnąc do
reszty... może dlatego łagodnie, że akurat była zasilana przez diodę (1N4005
świetnie się nadaje), bo zwykle było dość głośne "jeb", gasło gwałtownie i
wywalał bezpiecznik, z rzadka nawet główny. Poza konkursem powiem, że się
wkurzyłem, w Kastoramie kupiłem jedną dużą 60/270W świetlówkową (1) "ciepłą"
i cztery małe LEDowe 3.5/33W zimne (1), wybitnie chałupniczym sposobem
zmontowałem to z zachowaniem BHP (powiedzmy...), i mam wreszcie wygodne, b.
jasne światło 4160lm + 4x250lm. Ale świetlówki też potrafią zaskoczyć,
zdarzyło mi się, że kiedyś mi jedna pufnęła i wysiadło światło. Odlutował
się, o ile był przylutowany, kabelek zasilający, smyrnął po płytce,
demolując ją elektrycznie, mejd in czajna chyba.
> Kiedyś prawie nigdy się nie przepalały, tylko na zimno łamały się od
> wstrząsów (a to dla żarówki musi być nie lada dyshonor).
A jak lampka z taką żarówką przewróci się, czy upadnie, to szlag trafia
wymieniać kolejną żarówkę. LEDowe upadają i żyją. Ile razy mi upadała z
hukiem moja latarka LEDowa, nie zliczę. I wszystko żyje. A na bunkry kiedyś
pojechałem, ponad 400 km podróży (w linii prostej ok. 380 km na zachód od
Wa-wy) i przed samym wejściem do bunkra latarka mi fiknęła koziołka upadając
na glebę, skutek wiadomy, żarówkę przeniosło do krainy wiecznej jasności.
Gdyby to LEDowka była... ale to 25 lat temu około...
Mimo, że powiedzmy, iż jestem tradycjonalistą, dziś żarówkowej latarki bym
raczej nie kupił - prądożerna i wrażliwa na upadek...
(1) Stale się zastanawiam, co to za paradoks, oksymoron, czy inna cholera,
że im światło ma niższą temperaturę barwową, tym jest "cieplejsze" mające
2700K jest cieplejsze od mającego 6400K (tak mają te, co kupiłem i wolę te
białe małe, jeśli o barwę chodzi). A już mające 22kK, które znalazłem wg
jakiejś tabeli, że było by fioletowe, to totalnie zimne...
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100
-
57. Data: 2015-07-18 12:15:20
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>> Kiedyś prawie nigdy się nie przepalały, tylko na zimno łamały się od
>> wstrząsów (a to dla żarówki musi być nie lada dyshonor).
>
> A jak lampka z taką żarówką przewróci się, czy upadnie, to szlag trafia
> wymieniać kolejną żarówkę. LEDowe upadają i żyją.
W przypadku oświetlenia LEDowego, o oczywista zaleta, również w samochodach.
Ale jeśli chodzi o lampki (nie o latarki jaskiniowe), to takie szlagiem
trafianie przy upadku też jest zaletą. Nawet wymuszaną przez niektóre normy.
Żarówmę można zrobić w wersji mniej lub bardziej wstrząsoodpornym, o czym
niektórzy dowiadują się z tego, co się teraz wykłada w sklepach. Lampka,
która się przewróciła, powinna zgasnąć. Bo mogło ją ściągnąć dziecko na
dywan. A to już może być krok do pożaru. Te niewstrząsoodporne realizowało
się przez odpowiednie, rzadsze, podparcie włókna.
> (1) Stale się zastanawiam, co to za paradoks, oksymoron, czy inna cholera,
> że im światło ma niższą temperaturę barwową, tym jest "cieplejsze" mające
> 2700K jest cieplejsze od mającego 6400K (tak mają te, co kupiłem i wolę te
> białe małe, jeśli o barwę chodzi). A już mające 22kK, które znalazłem wg
> jakiejś tabeli, że było by fioletowe, to totalnie zimne...
Też już dawno na to zwróciłem uwagę. No ale coś, co ma 20000 stopni trudno
nazwać "ciepłym". To stara cholera -- mamy ją w języku jeszcze z czasów,
kiedy znano niewiele więcej źródeł światła ponad to od domowego ogniska
i poświaty księżyca w chłodzie nocy.
Jarek
--
Mesečina, mesečina, joj joj
Sunce sija, joj joj
Sa nebesa zrak probija
Niko ne zna, niko ne zna
Niko ne zna šta to sija
-
58. Data: 2015-07-18 18:20:08
Temat: Re: Plazma jak CRT?
Od: "yabba" <g.kwiatkowski@aster_wytnij_city.net>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:55a95a93$0$2205$65785112@news.neostrada.pl...
> Użytkownik "ACMM-033" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:mobdom$4fn$...@n...news.atman.pl...
> Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>>> A swoja droga, to mnie ten automatyczny balans interesuje - jak oni to
>>> robia ?
>>> Przeciez na obrazie moze nie byc nic bialego, a nawet jak jest, to
>>> aparat nie wie co ...
>
>>Może ma jakoś zafiksowane proporcje, pewnie zlicza ile jakiego koloru jest
>>na obrazie i tak koryguje krzywymi, że w rezultacie w skorygowanym
>>obrazie, proporcje te trzymają jakieś granice? Gdybam tylko...
>
> No ale ja fotografuje modelke w czerwonej sukience na tle zoltej sciany -
> to co ma wyliczyc i skorygowac ?
>
To elementarne. Modelka zwykle podczas zdjęć się uśmiecha. I jak to modelka,
ma śnieżnobiałe zęby. I już aparat ma podany wzór bieli w kadrze.
--
Pozdrawiam,
yabba