-
1. Data: 2014-03-28 18:26:27
Temat: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: Irokez <n...@w...pl>
Witam
Przy okazji zakupów zamówiłem na zasadzie "przydasię kiedyś" pastę do
lutowania w formie takiej strzykawki.
A na niej pisze okres ważności 6 miesięcy od produkcji i przechowywać w
lodówce w 8 stopniach.
O co chodzi? Po pół roku mogę to wyrzucić? Jak śmietanę?
Obecnie rzeźbię dorywczo jak wpadnie potrzeba jakaś. HotAira też kupiłem
bo był tańszy niż zakup 2 kluczy-kart do Laguny.
Pozdrawiam
--
Irokez
-
2. Data: 2014-03-28 18:37:20
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: John Smith <d...@b...pl>
> Przy okazji zakupów zamówiłem na zasadzie "przydasię kiedyś" pastę do
> lutowania w formie takiej strzykawki.
> A na niej pisze okres ważności 6 miesięcy od produkcji i przechowywać w
> lodówce w 8 stopniach.
>
> O co chodzi? Po pół roku mogę to wyrzucić? Jak śmietanę?
> Obecnie rzeźbię dorywczo jak wpadnie potrzeba jakaś. HotAira też kupiłem
> bo był tańszy niż zakup 2 kluczy-kart do Laguny.
Po okresie przydatności, pasta szybko traci swoje podstawowe parametry
potrzebne do druku przez szablon: lepkość i gęstość.
Po tym okresie pastę można jeszcze użyć do lutowania rynien lub
podobnych prac.
K.
-
3. Data: 2014-03-28 18:51:47
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: Irokez <n...@w...pl>
W dniu 2014-03-28 18:37, John Smith pisze:
>
>> Przy okazji zakupów zamówiłem na zasadzie "przydasię kiedyś" pastę do
>> lutowania w formie takiej strzykawki.
>> A na niej pisze okres ważności 6 miesięcy od produkcji i przechowywać w
>> lodówce w 8 stopniach.
>>
>> O co chodzi? Po pół roku mogę to wyrzucić? Jak śmietanę?
>> Obecnie rzeźbię dorywczo jak wpadnie potrzeba jakaś. HotAira też kupiłem
>> bo był tańszy niż zakup 2 kluczy-kart do Laguny.
>
> Po okresie przydatności, pasta szybko traci swoje podstawowe parametry
> potrzebne do druku przez szablon: lepkość i gęstość.
> Po tym okresie pastę można jeszcze użyć do lutowania rynien lub
> podobnych prac.
> K.
>
a, ha.
Ostatnio wymieniałem w laptopie układzik obsługujący wentylator i
pomiary temperatury EMC4022 i tak się właśnie zastanawiałem jakby to
było gdyby zamiast cynować pady dać właśnie taką pastę to byłoby lepiej.
No ale jak piszesz może nie wytrzymać do kolejnego lutowania to sobie
potrenuję na jakimś złomie elektronicznym i trudno... się wyrzuci.
Praktyka zostanie.
Pozdrawiam.
-
4. Data: 2014-03-28 20:02:29
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: John Smith <d...@b...pl>
>>> Przy okazji zakupów zamówiłem na zasadzie "przydasię kiedyś" pastę do
>>> lutowania w formie takiej strzykawki.
>>> A na niej pisze okres ważności 6 miesięcy od produkcji i przechowywać w
>>> lodówce w 8 stopniach.
>>>
>>> O co chodzi? Po pół roku mogę to wyrzucić? Jak śmietanę?
>>> Obecnie rzeźbię dorywczo jak wpadnie potrzeba jakaś. HotAira też kupiłem
>>> bo był tańszy niż zakup 2 kluczy-kart do Laguny.
>>
>> Po okresie przydatności, pasta szybko traci swoje podstawowe parametry
>> potrzebne do druku przez szablon: lepkość i gęstość.
>> Po tym okresie pastę można jeszcze użyć do lutowania rynien lub
>> podobnych prac.
>> K.
>>
>
> a, ha.
> Ostatnio wymieniałem w laptopie układzik obsługujący wentylator i
> pomiary temperatury EMC4022 i tak się właśnie zastanawiałem jakby to
> było gdyby zamiast cynować pady dać właśnie taką pastę to byłoby lepiej.
> No ale jak piszesz może nie wytrzymać do kolejnego lutowania to sobie
> potrenuję na jakimś złomie elektronicznym i trudno... się wyrzuci.
> Praktyka zostanie.
>
> Pozdrawiam.
Nie wyrzucaj tej pasty, do celów edukacyjnych jak znalazł.
Starzejącą się pastę trudniej się nakłada, gęstnieje, nie lepi się
do tego co powinna (pady) zaś lepi się do tego czego nie powinna
(szablon). Znacząco rośnie ilość błędów druku.
Po przetopieniu jest to lut taki sam jak ze świeżej pasty.
Pozdrawiam,
K.
-
5. Data: 2014-03-29 08:30:40
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: Marek <f...@f...com>
On Fri, 28 Mar 2014 20:02:29 +0100, John Smith <d...@b...pl>
wrote:
> Starzejącą się pastę trudniej się nakłada, gęstnieje, nie lepi się
> do tego co powinna (pady) zaś lepi się do tego czego nie powinna
> (szablon). Znacząco rośnie ilość błędów druku.
Widziałem na youtube poradnik do przeterminowanych past, w którym
autor po prostu do takiej pasty dolewal topnik i mieszał. Po dodaniu
świeżego topnika podobno stawała się jak nowa.
--
Marek
-
6. Data: 2014-03-29 11:35:10
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc[kropka]pl>
W dniu 2014-03-29 08:30, Marek pisze:
> On Fri, 28 Mar 2014 20:02:29 +0100, John Smith <d...@b...pl>
> wrote:
>> Starzejącą się pastę trudniej się nakłada, gęstnieje, nie lepi się
>> do tego co powinna (pady) zaś lepi się do tego czego nie powinna
>> (szablon). Znacząco rośnie ilość błędów druku.
>
> Widziałem na youtube poradnik do przeterminowanych past, w którym autor
> po prostu do takiej pasty dolewal topnik i mieszał. Po dodaniu świeżego
> topnika podobno stawała się jak nowa.
Słyszałem też (nie sprawdzałem), że wrzucenie do myjki ultradźwiękowej
czyni cuda.
P.P.
-
7. Data: 2014-03-31 00:55:29
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
No tak, mam tu właśnie taką pastę, ALMIT SRC.
I po prostu w środku wierzchnia warstwa jest "zaschnięta" - taka
skorupka się zrobiła. Pod nią pasta wygląda ok.
Jak toto przywrócić do życia ? Dolałbym ciut topnika w żelu, tylko czym
to wymieszać dokładnie ? I czy w ogóle to ma sens ?
-
8. Data: 2014-03-31 01:07:21
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: BartekK <s...@d...org>
W dniu 2014-03-31 00:55, sundayman pisze:
> No tak, mam tu właśnie taką pastę, ALMIT SRC.
> I po prostu w środku wierzchnia warstwa jest "zaschnięta" - taka
> skorupka się zrobiła. Pod nią pasta wygląda ok.
>
> Jak toto przywrócić do życia ? Dolałbym ciut topnika w żelu, tylko czym
> to wymieszać dokładnie ? I czy w ogóle to ma sens ?
To ja się przyłączam do pytania - odkryłem w szuflandii spory zapas
pasty, obecnie daje się to nakładać podobnie jak nutellę wyjętą z
zamrażalnika - ledwo da się nadrapać coś płaskim śrubokrętem...
--
| Bartłomiej Kuźniewski
| s...@d...org GG:23319 tel +48 696455098 http://drut.org/
| http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=338
173
-
9. Data: 2014-04-05 21:34:38
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
> No tak, mam tu właśnie taką pastę, ALMIT SRC.
> I po prostu w środku wierzchnia warstwa jest "zaschnięta" - taka
> skorupka się zrobiła. Pod nią pasta wygląda ok.
>
> Jak toto przywrócić do życia ? Dolałbym ciut topnika w żelu, tylko czym
> to wymieszać dokładnie ? I czy w ogóle to ma sens ?
No i dziś przyszła chwila próby. Wziąłem dodałem nieco topnika w żelu,
wymieszałem wkrętarką za pomocą takiej "łopatki" z blachy, i zadowolony
wywaliłem ją na szablon. Niestety, okazało się, że w paście jest sporo
bardzo twardych grudek - tak twardych że naprawdę mocno trzeba je
przydusić, żeby rozgnieść. Co dziwniejsze, niektóre metalicznie
połyskujące - jakby się ten ołów jakoś skrystalizował czy jak...Ale może
to tylko kulki "otarte" - nie zaglądałem pod mikroskopem, bo już mi się
nie chciało.
W końcu zebrałem paluchem te grudki, a resztę rozsmarowałem na szablonie
- to akurat takie proste płyteczki, więc jakoś tam będzie.
Ale do poważniejszych - broń cię panie Boże tego użyć.
Tak czy owak - samo mieszanie nie nadaje się. Trzeba by ją przepuścić
przez jakąś wyżymaczkę, czy coś takiego, żeby porządnie rozgnieść. No ja
sobie dałem spokój (chociaż z opakowania 500g mi zostało 400g i aż żal...)
Wolę wziąć nową, niż walczyć potem z płytkami. Ale jakby się dało to
jakoś tak z grubsza odzyskać, to by było do mniej wymagających rzeczy.
Tylko skąd tą wyżymaczkę wziąć.
-
10. Data: 2014-04-08 02:36:41
Temat: Re: Pasta do lutowania - okres trwałości?
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
no dobrze - sprawę zakończyłem tak - kupiłem drobne sitko za 7 zł, i
przez nie przepuściłem (paluchem jako siłą napędową) tą starą pastę, tak
że grudki większe niż oczka sitka zostały a resztę w nowy pojemniczek.
W ten sposób pozostało mi jakieś 200g pasty. Dziś nią robiłem prostsze
płytki (takie grzałki rezystorowe), no i polutowało się ok.
A te "śmieci" oczywiście z powrotem do oryginalnego pudełeczka i won
(nie ! nie do śmieci - na półeczkę z odpadami !).
Trochę mi tylko szkoda sitka, muszę kupić drugie, bo jednak czasem się
przydaje w warsztacie :)