Przy uzasadnianiu nakładów na organizację imprezy na początku zachwalono
szansę dla polskich firm na promocję. Jest jak zawsze, Tuskowi się nic nie
udało, próbował coś tam przepchać Wiedźmina wciskając go Obamie, a tu nie
widać Polskich firm promujących się na Euro. A są bankructwa. Przy Euro
zbankrutowała DSS, firma dostarczająca surowce skalne. PBG SA wykonawca
stadionów zaczął notować 3 krotnie większe długi odkąd firma się podjęła
inwestycji. I czwartego czerwca PBG z innymi spółkami grupy Hydrobudowa Polska
i Aprivia złożyły wniosek o upadłość. A dwa dni temu o upadłość złożyły
wniosek kolejne 8 firm grupy PBG: Metorex, KWG, PBG Technologia, PBG Energia
oraz Strateg Capital. TVP szeroko o tych upadłościach informuje ;) Zagrożeni
są bankructwami też podlegli mniejsi wykonawcy. Stąd przedwczoraj protesty pod
Sejmem w Warszawie. Chodzi też o reklamy emitowane w czasie transmisji w całej
Europie i okazję do promocji polskiej firmy. O jakiej się mówiło w tv, że będą
szansą dla polskich firm i że po to organizujemy Euro dla wypromowania jednej
marki. Ile polskich firm skorzystało z tej szansy? Odpowiedź zero. Przy
organizacji promują się firmy z USA, Korei Południowej, Coca-Cola, Powerade
(też Coca-Cola), Kia, Hyundai, McDonalds, Carlsberg z Danii. Polskich firm nie
ma w reklamach.

Z Euro są upadki i koszty, wyliczenia pokazują, że a infrastrukturę Euro na
każdego Polaka przypadło 2 tysiące złotych. A rachunki za Euro będą rosły.
Jest też kwestia nie wybudowanej elektrowni atomowej dającej tani prąd.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/