Corolka E11 z 1998/12, 1.4.
Nie ma problemów z odpalaniem, w zeszłym roku dawała rade i przy -26C.
Odpalanie wyglądało zawsze tak, że po zakreceniu i "załapaniu" obroty
wskakiwaly na 1200-1300rpm, silnik sie ogrzewal i obroty spadaly do ~800.
Od kilkunastu dni obserwuję że po zakręceniu i załapaniu obroty bardzo
leniwie rosną do tych 1300 (do zagrzania), tak że najlepiej kilka sekund
przytrzymać delikatnie pedał gazu - tak jakby automatyka (jaka?) nie
potrafiła wystarczająco szybko skompensować temperatury/niskich obrotów
i zdarza się że silnik gaśnie - trzeba zakręcić jeszcze raz i
przytrzymać ten pedał gazu.

Co to może być?
Czy to boli? ;-)

TIA i pozdrowienia,

--
Adam 'Adak' Kępiński a...@t...pl GG: 1004327
"Nie ma dobrych wyborów, może być tylko mniejsze zło"