-
51. Data: 2018-01-26 10:25:46
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Jingiel <x...@x...xx>
W dniu 26.01.2018 o 00:42, Zenek Kapelinder pisze:
> Przy oficjalnych szesciu procentach bezrobocia to pracodawca daje cv swoje i firmy
potencjalnemu pracownikowi.
>
Oooo, jakieś 2 lata temu szukałem pracy. Wysłałem kilkanaście CV.
Zadzwonił jeden pracodawca, u którego obecnie pracuję. Jestem
zadowolony, ale w ciągu ostatniego miesiąca odebrałem kilka telefonów z
pytaniem czy nadal szukam pracy, bo od ręki mnie zatrudnią za dobrą
kasę. Po dwóch latach sobie przypomnieli, a raczej sytuacja ich zmusiła.
-
52. Data: 2018-01-26 10:32:48
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2018-01-25 o 18:43, Jawi pisze:
> W dniu 2018-01-25 o 12:41, Piotr Gałka pisze:
>> uważał, że po licencjacie już się jest po studiach
> Studia elektroniczne - licencjat? Co mi tu nie bangla
>
Nie rozumiem. Coś pomieszałem?
P.G.
-
53. Data: 2018-01-26 10:44:55
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2018-01-25 o 20:40, Pszemol pisze:
>
> Już w ogóle mnożenie miliAmpertów przez Volty stawia
> włos dęba a że waty z omami pomylił
Czasem jak brakuje odpowiedniej czcionki to zamiast symbolu Oma pojawia
się W :)
i nie uwzględnił
> napięcia Vf samej diody, często wynoszącej ponad 2V
> to już inna inszość.
>
> Na moją reakcję lekkiego szoku odparł że jest zdenerwowany...
Wydaje mi się, że żaden stres nie odebrałby mi pojęcia, że na LED jakiś
spadek napięcia trzeba policzyć, ale po pierwsze tylko wydaje mi się, a
po drugie wiem, że ludzie różnie na stres reagują i pośrednio znam
przypadek ucznia, który jest dobry a pod tablicą coś mu czasowo blokuje
dostęp do wiedzy.
P.G.
-
54. Data: 2018-01-26 11:08:43
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Gałka napisał:
> Tata lutował to na drewnianym progu drzwi do łazienki. Jak miałem
> około 8 lat pozwolił mi spróbować. Lutownica 120W stała z prawej
> za mną. Jak już miałem ustawione drucik i żarówkę to prawą ręką
> sięgnąłem za siebie po lutownicę i złapałem za grzałkę (120W ma
> ją tak grubą jak rączka). Poczułem śliskie i gorące i puściłem.
> Nie miałem potem żadnych oparzeń. Drugi raz coś takiego mi się
> zdarzyło na spływie studenckim jak z ogniska zamiast kartofla
> wyciągnąłem kamień.
W Bułgarii uprawiane jest tzw. nestinarstwo, czyli taniec bosymi
stopami na rozżarzonych węglach ogniska. Praktykowane jest to jakoś
tak późną wiosną. I też im nic od tego nie jest. Jeden Bułgarzyn
mi kiedyś mówił, że jeśli ktoś jest aktualnym sprawcą ciąży, to
nie powinien na węgle wchodzić, bo dozna poparzeń. Jak rozumiem,
w przypadku ośmiolatka ryzyka nie było.
--
Jarek
-
55. Data: 2018-01-26 11:12:27
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Dariusz Dorochowicz <dadoro@_wp_._com_>
W dniu 2018-01-26 o 07:39, miumiu pisze:
>> No i standardem jest, że większość ludzi ocenia wyżej swoją wiedzę i
>> umiejętności niż powinni, często znacznie wyżej.
>
> A najwyzsze mniemanie to maja o sobie menagerowie, ktorzy w ciagu 10 lat
> pracy zawodowej przelecieli przez 20 firm, rad nadzorczych, zarządów... a
> nie maja o niczym pojecia. Jedyny ich atut to płynna gadka. A nastepna
> posade dostaja na zasadzie "fju fju, pracowal w tylu zacnych firmach,
> geniusz biznesu". I max po pol roku wlasciciel firmy odkrywa ze gosc nie
> zrobil zupelnie nic. To po prostu standard, w kazdej firmie w ktorej
> pracowalem pojawiaja sie i znikają tacy kolesie niczym sie meteor :)
Managerowie raczej się za taką robotę nie biorą, a pracodawca który
takiego biznesmena zatrudnia na stanowisku inżynierskim - no cóż, sam
sobie szuka kłopotów.
> A wracajac do meritum, to pewna znajoma firma informatyczna daja podaczas
> rekrutacji na programiste daje zagadke Einsteina :
> https://www.wykop.pl/wpis/12656043/zagadka-ciekawost
ki-nauka-podobno-tylko-2-ludzi-je/
Moim zdaniem bez sensu, ale ja w ogóle o tego typu zadaniach mam takie
zdanie. Założenia o których nie mówimy nie powinny być podstawą do
rozwiązania. Podobnie zresztą zakładanie, że moje skojarzenia są
jedynymi poprawnymi.
Pozdrawiam
DD
-
56. Data: 2018-01-26 11:25:59
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>
Piotr Gałka wrote:
> Niechcący sprawdziłem, że złapanie za grzałkę nie spowodowało oparzeń.
A ja w zeszłym tygodniu odruchowo złapałem spadający hotair
i mam dłoń jakbym spędził dzieciństwo w Czarnobylu. Na szczęście
ładnie się goi. Reguły bym więc nie robił, w żadną stronę.
Pozdrawiam, Piotr
-
57. Data: 2018-01-26 12:30:58
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Dariusz Dorochowicz <dadoro@_wp_._com_>
W dniu 2018-01-26 o 11:25, Piotr Wyderski pisze:
> Piotr Gałka wrote:
>
>> Niechcący sprawdziłem, że złapanie za grzałkę nie spowodowało oparzeń.
>
> A ja w zeszłym tygodniu odruchowo złapałem spadający hotair
> i mam dłoń jakbym spędził dzieciństwo w Czarnobylu. Na szczęście
> ładnie się goi. Reguły bym więc nie robił, w żadną stronę.
Mój palec wskazujący miał kontakt z tyglem z roztopioną cyną. Tak w
okolicy pierwszego stawu była tylko leciutko różowa obwódka i poza
adrenaliną nic więcej. No, może poza spostrzeżeniem, że człowiek potrafi
zareagować szybciej niż pomyśleć.
Ale współczuję. Poza tym że pewnie jest okazja żeby poćwiczyć różne
rzeczy drugą ręką.
Pozdrawiam
DD
-
58. Data: 2018-01-26 12:56:23
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2018-01-26 o 11:08, Jarosław Sokołowski pisze:
> W Bułgarii uprawiane jest tzw. nestinarstwo, czyli taniec bosymi
> stopami na rozżarzonych węglach ogniska. Praktykowane jest to jakoś
> tak późną wiosną. I też im nic od tego nie jest. Jeden Bułgarzyn
> mi kiedyś mówił, że jeśli ktoś jest aktualnym sprawcą ciąży, to
> nie powinien na węgle wchodzić, bo dozna poparzeń. Jak rozumiem,
> w przypadku ośmiolatka ryzyka nie było.
>
To jest podobno kwestia temperatury. Jakby grzałka (kamień) miała niższą
temperaturę bym się poparzył.
P.G.
-
59. Data: 2018-01-26 13:19:50
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2018-01-26 o 11:25, Piotr Wyderski pisze:
> Piotr Gałka wrote:
>
>> Niechcący sprawdziłem, że złapanie za grzałkę nie spowodowało oparzeń.
>
> A ja w zeszłym tygodniu odruchowo złapałem spadający hotair
> i mam dłoń jakbym spędził dzieciństwo w Czarnobylu.
Widocznie był za zimny.
Na szczęście
> ładnie się goi. Reguły bym więc nie robił, w żadną stronę.
Kilka lat temu awaryjnie lepiliśmy kajak za pomocą palącego się plastiku
z którego kapie. Z powodu zasłaniania przez innych rękami od wiatru tak
wyszło, że nie wszystko nad czym się operuje było na moim widoku i jedna
kropla spadła mi na czwarty palec na staw najbliżej paznokcia i jeszcze
się paliła. Dziura się zrobiła prawie do kości (tam jest niedaleko) -
nie było ani naskórka, ani skóry. Na szczęście niewielka - może z 5 mm
średnicy.
Najpierw kilka dni solkoseryl, a potem (po powrocie do domu) nalepiłem
jakieś takie coś co się stosuje na odleżyny. Nazwy nie pomnę - coś jak
2mm grubości samoprzylepna piankowa taśma. To się nalepia raz na kilka
dni (nie wolno zmieniać co chwilę bo nieskuteczne). Idealnie się
zregenerowało - blizny prawie nie widać.
Napisałem tylko, bo może info się przyda.
P.G.
-
60. Data: 2018-01-26 13:41:27
Temat: Re: test w czasie zatrudniania pracownika
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Gałka napisał:
> Kilka lat temu awaryjnie lepiliśmy kajak za pomocą palącego się plastiku
> z którego kapie. Z powodu zasłaniania przez innych rękami od wiatru tak
> wyszło, że nie wszystko nad czym się operuje było na moim widoku i jedna
> kropla spadła mi na czwarty palec na staw najbliżej paznokcia i jeszcze
> się paliła. Dziura się zrobiła prawie do kości (tam jest niedaleko) -
> nie było ani naskórka, ani skóry. Na szczęście niewielka - może z 5 mm
> średnicy.
> Najpierw kilka dni solkoseryl, a potem (po powrocie do domu) nalepiłem
> jakieś takie coś co się stosuje na odleżyny. Nazwy nie pomnę - coś jak
> 2mm grubości samoprzylepna piankowa taśma. To się nalepia raz na kilka
> dni (nie wolno zmieniać co chwilę bo nieskuteczne). Idealnie się
> zregenerowało - blizny prawie nie widać.
> Napisałem tylko, bo może info się przyda.
W kocie zrobiła nam się dziura. Wyciekła z niej ropa, jak w Karlinie.
Idziemy z kotem do weterynarza, żeby coś poradził. Dał w strzykawce
kilka mililitrów jakiejś solucji pobranej z większej flaszki, kazał
codziennie wpuszczać w dziurę po kropelce. Nawet połowy z tego nie
zużyliśmy, a dziura zarosła. Jakby nie dość przygód z kotem było, to
i mnie poparzyła w palec para z garnka, że aż skóra zlazła. Myślę sobie:
kotu pomogło, to i mnie może. Posmarowałem -- ulga od razu, a za dwa
dni śladu nie było.
Mówię o tym wszystkim weterynarzowi, a on się uśmiecha, i -- my też się
czasem leczymy lekami weterynaryjnymi. Zanim lek dla ludzi przejdzie
przez wszystkie badania kliniczne, mijają lata. Tu jest szybciej, jest
więcej nowości, lepsza skuteczność. Mała buteleczka tego cudownego
środka to prawie dwie stówy kosztuje.
--
Jarek