-
11. Data: 2009-05-21 18:59:20
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: Atlantis <m...@w...pl>
Tomasz Wójtowicz pisze:
> Ja jeszcze dodam, że do XIX popularne było szprycowanie wędlin
> arszenikiem i nie wiadomo jeszcze jakimi innymi świństwami (dla
> zachowania świeżości). Ale konserwanty nagle zaczęły ludziom szkodzić
> dopiero dzisiaj, kiedy wprowadzono kategoryzację Exxx i konserwanty są
> pod kontrolą.
Oczywiście. Poza tym na porządku dziennym było jedzenie nieświeżej
żywności (no bo jak przechowywać?) powodującej w najlepszym wypadku
problemy gastryczne w najgorszym zejście połowy wioski na cholerę albo
dur brzuszny.
Ludzie mają jakąś dziwną tendencję do gloryfikowania wszystkiego co
"naturalne" jakby to miało być lepsze. Śmiem wątpić czy naturalnie
brudna żywność albo naturalnie nadpsute mięso ubitego już jakiś czas
temu prosiaka, zakażonego w dodatku włośnicą jedzone przez naszych
przodków było zdrowsze od "chemii" sprzedawanej w supermarketach.
Niestety sposób w jaki naucza się historii w szkołach ma tutaj
podstawowe znaczenie. Poświęca się mnóstwo czasu na wkuwanie dat bitew,
wojen i traktatów czy kolejności panowania władców, a praktycznie ani
słowem nie wspomina się o czymś takim jak historia życia codziennego...
Może wtedy ludzie byliby bardziej zadowoleni z tego co mają zamiast
narzekać na wszystko dookoła...
-
12. Data: 2009-05-21 19:06:43
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: Filip Ozimek <f...@m...polbox.pl>
ToMasz pisze:
> miałem siemensa s55 z amperomierzem. w stanie spoczynku, z załączonym
> wyświetlaczem brał ok 50mA. podczas rozmowy, 280 do 370mA. Ale w 90%
> przypadków wskazywał (około) 320mA. Tak wiec górną granice mocy mozesz
> łatwo wyliczyć. Napewono wiecej nie wypromieniował.
To był pomiar RMS? Bo komórka nie nadaje non stop, tylko krótkimi
paczkami co przekłada się na pobór prądu.
--
Filip.
-
13. Data: 2009-05-21 19:16:19
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: "entroper" <e...@C...spamerom.p0czta.on3t.pll>
Użytkownik "Atlantis" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:gv3uh2$mdn$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Z Czarnobyla zrobiono wielką aferę, tak jakby oznaczał realną groźbę
> zapadnięcia na raka dla każdego w promieniu tysięcy kilometrów od
> reaktora. Po ponad dwudziestu latach tej masowej epidemii jakoś nie
> widać. Trudno też powiedzieć jaki procent z chorujących obecnie choruje
> faktycznie z powodu owej awarii. Skażenie faktycznie było i jest, ale na
> skalę lokalną.
Z Czarnobyla częściowo słusznie zrobiono wielką aferę, bo gdyby nie to, w
ogóle nie byłoby żadnej afery tylko byłoby tak jak z wcześniejszymi
awariami (niekoniecznie "atomowymi") - w roczniku statystycznym ilość
mieszkańców miasta zmniejszała się o 10000 :) Oczywiście koniec świata nie
nastąpił, ale na problem zwrócono uwagę, dzięki czemu elektrowni tego typu
kiedyś w ogóle nie będzie. Jeśli zaś chodzi o skutki bardziej subtelne,
jak np. zachorowania, prawdę poznamy za 30 lat, za dużo kasy kręci się
przy tym temacie, żeby słuchać jakichkolwiek "ekspertów", widać to zresztą
po skrajności niektórych opinii.
> Pomimo tego media mają niezłą radochę z corocznego rozgrzebywania
> tematu. Efekt? Ogólnonarodowa fobia przed energetyką jądrową nie
> pomagająca wcale naszej energetyce w doganianiu reszty świata. Oliwy do
> ognia dolewają oszołomy z takich organizacji jak Greenpeace, na przykład
> takimi filmikami:
> http://www.youtube.com/watch?v=xwIE3PpmSII
> Nie wspomnę już o fakcie, że wielu ludziom z którymi miałem okazję
> rozmawiać na ten temat "wybuch" w Czarnobylu kojarzy się atomowym
> grzybkiem a'la Hiroszima.
Cóż, Greenpeace ma swoje interesy. Może zainwestowali w akcje jakiejś
firmy wiatrakowej :) Media też mają swoje interesy - wszystko musi być
przerażające. A ludzie widzący grzybek a'la Hiroszima zapewne szybko
zmieniliby zdanie, gdyby taka elektrownia zafundowała im jakiś nowy
kościół w okolicy i pogadała z księdzem :)
> Z dziurą ozonową jest podobnie. Przecież ja nie neguję istnienia
> problemu - krytykuję jedynie robienie z niego sensacji w mediach i
> spowodowane tym nonsensy (jak chociażby wspomniane niewypuszczanie
dzieci).
>
> Z telefonami jest podobnie. Wpływ może i jakiś mają na zdrowie, ale jest
> on znikomy. A już na pewno w porównaniu z regularnym paleniem papierosów
> (których rakotwórczość UDOWODNIONO dawno temu), wypiciem raz na jakiś
> czas "paru głębszych" czy nawet grą w piłkę (takie przyjęcie rozpędzonej
> piłki na główkę jednak jest odczuwalne przez delikatną tkankę w jakimś
> stopniu :P).
Tyle, że sam, tak jak media, przykładasz się do mieszania różnych spraw.
Bo jednak nie jest tak, że dziura ozonowa jest tak samo zaniedbywalnym
zjawiskiem, jak komórki. Ja w każdym razie raz bardzo porządnie poparzyłem
się na słońcu a komórka jakoś mi nie szkodzi.
> Mnie jedynie osobiście drażni szukanie problemów w nauce i technologii:
A mnie zastanawia negowanie problemów z tego wynikających i zbywanie tego
argumentem, że jest lepiej. Jest lepiej. Ale czy ww. problemy od tego
znikają, mamy się nimi nie zajmować i nic nie da się poprawić ? DDT 40 lat
temu też było zajebiste i czernobylska elektrownia jak ją budowano też
była zajebista.
e.
EOT
-
14. Data: 2009-05-21 19:21:35
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: JanuszR <r...@o...pl>
> Z tego co wyczytuje
> nawet do 2W czyli tylko piec razy mniejsza od wielkiego nadajnika. czy
> to prawda ?
To chyba logiczne? Łączność telefoniczna jest dwustronna. Po co walić
wielką mocą nadajnika skoro odbiornika i tak nie usłyszy?
JanuszR
-
15. Data: 2009-05-21 19:25:13
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: JanuszR <r...@o...pl>
> Znaczy, Czarnobyl "niepotrzebnie rozdmuchano" a dziury ozonowej nie ma i
> słoneczko operuje tak samo jak 20 lat temu, tak ?
> Po namyśle zrezygnuję chyba z drugiego pytania, bo jeśli byłeś dzieckiem,
> kiedy trąbiono o dziurze ozonowej, to czasów 20 lat temu nie będziesz
> pamiętał...
Telefony nie emitują takiego promieniowania jak w Czarnobylu. To
zupełnie inna bajka.
JanuszR
-
16. Data: 2009-05-21 19:28:36
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: Michał Baszyński <m...@g...ze.ta.pl>
BearBag wrote:
> A jaka moc emituje sama komorka? ta przy uchu? wiem ze to zalezy od
> zasiegu sieci itd ale jaka jest maksymalna moc? Z tego co wyczytuje
> nawet do 2W czyli tylko piec razy mniejsza od wielkiego nadajnika. czy
> to prawda ?
maksymalnie 2W w pasmie 900MHz i 1W w paśmie 1800/1900MHz, rzeczywista
moc wyjściowa dostosowywana jest do warunków pracy. Kiedyś w starej
Motoroli D520 i CD930 (w nowszych też można) miałem włączone Field
Engineering Menu (znane też jako Netmonitor) i można tam było m.in.
podglądać moc nadajnika w trakcie pracy. Ni eprzypominam sobie aby
przekraczała 32mW. Ale te telefony miały dużo porządniejsze antenki niż
to się czyni obecnie..
--
Pozdr.
Michał
-
17. Data: 2009-05-21 19:38:45
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Thu, 21 May 2009 21:06:43 +0200, Filip Ozimek wrote:
>ToMasz pisze:
>> miałem siemensa s55 z amperomierzem. w stanie spoczynku, z załączonym
>> wyświetlaczem brał ok 50mA. podczas rozmowy, 280 do 370mA. Ale w 90%
>> przypadków wskazywał (około) 320mA. Tak wiec górną granice mocy mozesz
>> łatwo wyliczyć. Napewono wiecej nie wypromieniował.
>
> To był pomiar RMS? Bo komórka nie nadaje non stop, tylko krótkimi
>paczkami co przekłada się na pobór prądu.
Ale tu pomiar RMS bylby bledem.
Co do poboru pradu - mam kilka starych bateryjek z ktorymi telefon juz
nie potrafil dzialac. Napiecie normalne, zarowki swieca, prad zwarcia
11A, a telefon startuje, startuje i gasnie ..
J.
-
18. Data: 2009-05-21 19:40:05
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Thu, 21 May 2009 20:59:20 +0200, Atlantis wrote:
>Ludzie mają jakąś dziwną tendencję do gloryfikowania wszystkiego co
>"naturalne" jakby to miało być lepsze. Śmiem wątpić czy naturalnie
>brudna żywność albo naturalnie nadpsute mięso ubitego już jakiś czas
>temu prosiaka, zakażonego w dodatku włośnicą jedzone przez naszych
>przodków było zdrowsze od "chemii" sprzedawanej w supermarketach.
No ale jakos tak masowo ludzie nie umierali na wlosienice, ciekawe
czemu ..
J.
-
19. Data: 2009-05-21 19:49:31
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: Atlantis <m...@w...pl>
entroper pisze:
> awariami (niekoniecznie "atomowymi") - w roczniku statystycznym ilość
> mieszkańców miasta zmniejszała się o 10000 :)
Oczywiście. Jednak jak sam zwróciłeś na to uwagę katastrofa miała zasięg
lokalny. Tymczasem w skutek działalności mediów Czarnobyl stał się
symbolem występującym w roli oręża rozmaitych niedouczonych dziwaków
reprezentujących różne dziwne instytucje domagające się zaprzestania
inwestowania w energetykę atomową. :)
> Oczywiście koniec świata nie nastąpił, ale na problem zwrócono uwagę,
> dzięki czemu elektrowni tego typu kiedyś w ogóle nie będzie.
Problem w tym, że dzięki corocznemu rozdmuchiwaniu afery wokół
Czarnobyla w naszym kraju jeszcze długo nie być żadnej elektrowni
atomowej. :)
Dziwi mnie tylko, że nie robi się takiej szopki w rocznicę każdej
kolejnej próbnej detonacji każdej kolejnej bomby wodorowej. Przecież
tamte eksplozje też uwalniały do atmosfery mnóstwo radioaktywnego
świństwa...
> Jeśli zaś chodzi o skutki bardziej subtelne, jak np. zachorowania,
> prawdę poznamy za 30 lat
Tej niestety nie poznamy najprawdopodobniej nigdy. Dlaczego? Ponieważ
sporo spośród badań nad zachorowalnością na raka przeprowadzono właśnie
w skutek eksplozji. Przez to możemy sobie zadać pytanie: czy jeśli
zanotujemy wzrost zachorowań po 1986 to odpowiada za to sam Czarnobyl
czy może większa wykrywalność spowodowana paniką po eksplozji reaktora?
Dzisiaj możemy tylko stwierdzić jedno: apokaliptyczne scenariusze o
katastrofie na skalę światową czy choćby europejską się nie sprawdziły.
> Cóż, Greenpeace ma swoje interesy. Może zainwestowali w akcje jakiejś
> firmy wiatrakowej :) Media też mają swoje interesy - wszystko musi
> być przerażające. A ludzie widzący grzybek a'la Hiroszima zapewne
> szybko zmieniliby zdanie, gdyby taka elektrownia zafundowała im jakiś
> nowy kościół w okolicy i pogadała z księdzem :)
Chyba nie byłoby tak łatwo. Jestem wielkim entuzjastą energetyki
atomowej, ale szczerze zwątpiłem w liceum - po lekcji geografii
traktującej o "alternatywnych źródłach energii". Nauczycielka wygadywała
jakieś dyrdymały o wiatrakach i pokrywaniu Sahary fotoogniwami. ;) O
elektrowniach atomowych mówiła tylko w kategorii zagrożenia. Gdy się
odezwałem zapytała, czy w takim razie nie miałbym nic przeciwko gdyby
taką wybudowali pod pobliskim miastem. Gdy odpowiedziałem "nie" zrobiła
tylko zdziwioną minę. :)
To pokazuje jak daleko za cywilizowanym światem jesteśmy, skoro nawet w
państwowej szkole takie rzeczy można usłyszeć... :)
> Tyle, że sam, tak jak media, przykładasz się do mieszania różnych
> spraw. Bo jednak nie jest tak, że dziura ozonowa jest tak samo
> zaniedbywalnym zjawiskiem, jak komórki. Ja w każdym razie raz bardzo
> porządnie poparzyłem się na słońcu a komórka jakoś mi nie szkodzi.
Tylko czy rzeczywiście poparzyłeś się przez dziurę ozonową? ;P
Może inaczej: czy nasi przodkowie przed rewolucją przemysłową nie
dostawali poparzeń od słońca?
Trzeba sprawę rozpatrywać z uwzględnieniem paru aspektów:
1) W przeszłości wśród wyższych warstw społecznych opalona skóra wcale
nie była postrzegana jako coś atrakcyjnego, kojarzyła się z chłopem
spieczonym przez słońce podczas pracy w polu.
2) Chłop nie siedział pod strzechą - dużo pracował, był wystawiany na
działanie słońca częściej niż my. Dlatego melanina pojawiała się w jego
skórze stopniowo. To my pracujemy w klimatyzowanych pomieszczeniach, a
potem nagle uświadamiamy sobie, że przydałoby się opalić. Jedziemy na
plażę, bladzi jak ściana kładziemy się na pełnym słońcu, zapominamy o
odpowiednim filtrze i... Potem cierpimy. ;)
> A mnie zastanawia negowanie problemów z tego wynikających i zbywanie
> tego argumentem, że jest lepiej. Jest lepiej. Ale czy ww. problemy od
> tego znikają, mamy się nimi nie zajmować i nic nie da się poprawić ?
> DDT 40 lat temu też było zajebiste
A było. Pozwoliło zwalczyć groźne insekty, wydawało się, że likwiduje
sporo problemów. Gdy pojawiły się dowody na jego szkodliwość zaprzestano
korzystania z niego. Powtarzam jeszcze raz: GDY POJAWIŁY SIĘ DOWODY.
Z dziurą ozonową było trochę jak z DDT - zdano sobie ze szkodliwości
stosowania freonu i przestano go stosować. Tyle.
Czasem faktycznie nauka trafia na ślepy zaułek, popełnia błąd o
przykrych konsekwencjach. Nie można jednak ingerować faktu, że w ogólnym
rozliczeniu zrobiliśmy tak piękny postęp w taki wielu dziedzinach, jak
nigdy w historii ludzkości. Poziom i długość życia oraz stan zdrowia
większości ludzkości uległ znaczącej poprawie.
A gdyby słuchać za każdym razem krzykaczy, to nie osiągnęlibyśmy
niczego. Przypomnę chociażby kolej żelazną i słynne krowy tracące mleko,
wieczne pożary wśród torów czy ludzi duszących się podczas przejazdów
tunelami. ;)
-
20. Data: 2009-05-21 19:53:44
Temat: Re: moc emitowana przez tel. komorkowy
Od: Atlantis <m...@w...pl>
J.F. pisze:
> No ale jakos tak masowo ludzie nie umierali na wlosienice, ciekawe
> czemu ..
Po pierwsze nie żadną włosienice (rodzaj wełnianej szaty pokutnej) a
włośnicę (choroba wywoływana przez włośnia spiralnego).
Po drugiej jesteś pewien, że nie umierali? Jeszcze w drugiej połowie XX
na polskiej wsi funkcjonowało takie określenie jak "umrzeć na bóle". Był
to wygodny worek do którego wrzucano wszystkie dolegliwości kończące się
śmiercią delikwenta, gdy zabrakło lekarza mogącego wystawić diagnozę.
Pytanie: skąd wiesz na co umierali dajmy na to galicyjscy chłopi w XVIII
wieku? Nie możesz tego wiedzieć. Faktem natomiast jest wysoka
śmiertelność. Łatwo ustalić przyczynę w przypadku epidemii albo chorób o
charakterystycznych objawach, ale mniej typowe przypadki?