sytuacja wyglada tak. turbodizel japonski, 2,5l pojemnosci, konstrukcyjnie
stary jak swiat.
silnik jest w super kondycji, uklad chlodzenia rowniez (nowa chlodnica,
oczyszczony uklad).
temperatura zawsze stala w miejscu, czy to zima czy lato i upaly po 40
stopni. jednak przy bardzo dlugich podjazdach (kilkanascie km) o sporym
nachyleniu (pod 12% zdaje sie) chlodzenie nie wydalalo i po kilkunastu
minutach jazdy na 2 biegu auto sie zaczynalo gotowac.
robilem cuda, lacznie z wymiana chlodnicy na miedziana oraz blokowaniem
wisko na stale. i nic to nie dalo. trudno, uznalem ze tak ma byc i jest to
wada (bywaly w historii silniki z takimi wadami, np F.Testarossa).

dzisiaj z nudow wzialem kawalek nierdzewki i wycialem zaslepke na egr.
zaslepilem w 5 minut i bardzo sie zdziwilem.
Auto sprawia wrazenie jakby dostalo z 50 koni, na wolnych obrotach
blyskawicznie sie wkreca do 4krpm. podczas jazy rowniez czuc wiekszego kopa.
nie jest to efekt placebo poniewaz zaraz po robocie, ruszajac z parkingu na
wstecznym po prostu auto wyrwalo mi tak do tylu ze prawie przywalilem w
budynek :D rowniez przyspieszenie od 0 do 100 spadlo z minut, do sekund :)

i teraz pytanie. Czy zestawienie kilku spraw:
- mniejsza moc
- wieksze cisniecie gazu
- dolot goracych spalin do cylindrow

moglo spowodowac wieksze grzanie sie silnika ?