-
1. Data: 2018-05-06 21:19:06
Temat: Taki sobie quiz
Od: Ircys <i...@p...pl>
Niezbyt ambitny quiz: https://tinyurl.com/ya722q7d
Ircys
-
2. Data: 2018-05-06 22:53:33
Temat: Re: Taki sobie quiz
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Ircys" <i...@p...pl> napisał w wiadomości
news:b6dbfd5a-f5db-4c67-ada9-3f144c50fa26@googlegrou
ps.com...
> Niezbyt ambitny quiz: https://tinyurl.com/ya722q7d
Pytanie szóste normalnie nierozwiązywalne, albowiem róg trzeba było odłamać
(wzdłuż nacięcia), nie obciąć...
A na koloniach nie byłem i naciągać automat na wolniejsze impulsy nie
czyniłem. Choć wykorzystywałem, gdy z jakiegoś powodu nie spływały. No, ale
ja jeszcze dobrze pamiętam AW-65...
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
-
3. Data: 2018-05-07 19:33:37
Temat: Re: Taki sobie quiz
Od: Uncle Pete <4...@g...com>
> A na koloniach nie byłem i naciągać automat na wolniejsze impulsy nie
> czyniłem. Choć wykorzystywałem, gdy z jakiegoś powodu nie spływały. No,
> ale ja jeszcze dobrze pamiętam AW-65...
W ogóle nie słyszałem o tej metodzie. Wybrałem dobrze, ale strzelałem na
czuja.
-
4. Data: 2018-05-08 07:44:39
Temat: Re: Taki sobie quiz
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Uncle Pete" <4...@g...com> napisał w wiadomości
news:pcq2ks$jk0$1@node1.news.atman.pl...
>> A na koloniach nie byłem i naciągać automat na wolniejsze impulsy nie
>> czyniłem. Choć wykorzystywałem, gdy z jakiegoś powodu nie spływały. No,
>> ale ja jeszcze dobrze pamiętam AW-65...
>
> W ogóle nie słyszałem o tej metodzie. Wybrałem dobrze, ale strzelałem na
> czuja.
Bo to nie był jedyny czynnik. Zależało nawet od konkretnego egzemplarza.
Wiadomo, psuły się, od używania i nie tylko. Nie odpuszczałem, jak tylko
mogłem, aby wypróbować, czy z tego powodu da się coś "przeskoczyć". Często
"macałem" dany aparat tak, po prostu, zobaczyć, czy działa. W jednym AW-65,
OIDP tam, gdszie teraz jest przejście pod "Patelnią", no, koło Rotundy, jest
sobie sygnał, ale cały czas. Czy przy podniesionym, czy odwieszonym. Ale
jest i różnica. Przy podniesionym nic nie daje się zrobić, zero
wybierania... Ale przy odwieszonym... wybieranie działa. Nie odmówiłem sobie
zadzwonienia do domu :) Jak go rozłączałem? 1. tarczą, trzeba było tak nią
manipulować, aby trafić w przerwę, oczywiście, przy odwieszonej słuchawie,
co robiło się, rzecz jasna, ciągnąc wieszak palcem, bo oczywiście, trzeba
było słuchać, jaki jest rezultat wybierania. Po wybraniu numeru puszczało
się wieszak, co "znieczulało" aparat na odwrócenie pętli i można było
normalnie rozmawiać. 2. po rozmowie, zanim Ab. B odłożył i pętla wróciła do
stanu "normalnego", to wystarczyło zawiesić słuchawę i wtedy aparat wykrył,
że B się zgłosił (co z tego, że kilka minut wcześniej?) i rozłączał rozmowę,
dzięki czemu nie blokowało się rozmówcy.
Inne przypadki, to już AW-7, podpięty pod Strowgera w Wawrze (ul. OIDP II
Poprzeczna, nigdy tego nie zweryfikowałem, nie miałem takiej potrzeby), z
jakiegoś powodu nie został podpięty pod dedykowany do rozmów miejscowych WG,
tylko pod normalne wyposażenie abonenckie, gdzieś pod koniec ub.
tysiąclecia, ul. Alpejska (ale nie przy I.K., wobec którego mam bardzo złe
skojarzenia, nikomu ich nie życzę, kilku ludzi z grupy wie, co się stało),
przy skrzyżowaniu z Kajki. Więc zapięto dyskryminator. O tym, że coś tam
jest, świadczyło pojawianie się sygnału z niewielkim opóźnieniem, jak przy
normalnej prodecurze dopinania abonenta, zamiast od razu, jak bezpośrednio
pod WG. Dodatkowo, po pierwszej cyfrze, było słychać ciche puknięcie,
jakiego na pewno nie wydają wybieraki, realizując swoje procedury łączenia.
Miałem trochę czasu, a jako, że taki przyzmus, zobaczyć chociaż, czy w
mijanym aparacie jest sygnał, był :), do tego czasem zakrecić tarczą ot-tak,
to złapałem, że tam coś jest. Byłbym idiotą chyba, nie sprawdzając tego :)
Szybko ustaliłem, że to wisi na normalnym numerze, a połączenia zrzuca
dyskryminator. Jako, że zwykle dyskryminator zapina się szybciej, niż
pojawia się sygnał, wystarczyło więc wbić dodatkowy impuls, widełkami, czy
bardziej elegancko, tarczą, żeby ten "spadł" i już nie przeszkadzał. Ale
czasu, choć trochę miałem, to nie aż tak wiele, poza tym, nie marzyło mi się
robienie siary i nabijanie kosztów firmie, więc wykonałem tylko jeden
telefon, do rodziny w Krakowie. Za jeden żeton, który uczciwie włożyłem i
aparat go przyjął :) Nie pamiętam, czy szły dalszze żetony, minęło jednak
prawie 20 lat...
Innym przypadkiem nie tak rzadko bywały starsze aparaty AWS-C alias
"phhrohhszę wrzhhrhrucićśśhhr mohhrrnehrrtę" (tu zawarłem częste dodatkowe
odgłosy ze zdezelowanej taśmy w PSC (Przystawka Strefowo-Czasowa, to był
magnetofon z taśmą na bębnie (2 sztuki, druga to przeważnie czystsza "proszę
czekać, będzie rozmowa", lub niekiedy "zamiejscowa, proszę czekać")), rekord
krótkości czekania na monetę, to 2.5 raza "PWM", w Krynicy Górskiej, w roku
1981, aparat zresztą nie dawał sygnału na wejście, pewnie na centrali
przegapili, ale numery wybierało normalnie. Otóż, stwierdzenie przez PSC, że
moneta została wrzucona odbywało się tak, że moneta, przelatując między
okładzinami kondensatorów w szczelinie monetowej, zaburzała ich pojemność,
elektronika wykrywała to i stosownie do wartości monety, impulsowanie szło
odpowiednią ilość razy. Blokowany był przy tym mikrofon, ale częściowo
dawało się to obejść, o tym za moment. Normalny prąd w pętli, to 16 mA,
impulsy monetowe polegały na ich chwilowym zmniejszaniu do wartości 8 mA.
Wykrywała to PSC i stosownie do tego, przedłużaqła możliwość rozmowy, na
opłacony czas, jak się skończyło wcześniej, monety nie były zzwracane. Stan
ten można przez chwilę (dlaczego tylko przez chwilę - zaraz objaśnię)
wykorzzystać do darmowej rozmowy, gdziekolwiek się zadzwoniło. Jednak tu
pojawia się problem - stan permanentnego impulsu monetowego, tak go roboczzo
nazwijmy, wywoływał alarm na centrali, mogło to oznaczać (i często tak
było), żze zapchany został, np. krzywą monetą, impulsator (ten z okładzinami
kondensatorów) i trzeba coś z tym zrobić. Technik na centrali kasował alarm
i blokował przystawkę, wtedy centrala była odcinana, a w linię szedł "na
stałe" sygnał zajętości. NB - na CA Grochów-2, do PSC, podpięty był sygnał
zajętości z centrali CWW, zznajdującej się w tym samym budynku. Ale zzanim
przystawka została zablokowana, można było zadzwonić, a rozmawiało się,
mówiąc głośno do słuchawki, która odcinana nie była, niektórzy pewnie
zrobili taki najprostszy telefon, łącząc parą przewodów dwie słuchawki, i z
2 różnych pokoi z kimś dla zabawy gadali... Dokładnie coś takiego tu się
robiło.
Często można było za cenę rozmowy miejscowej pogadać zz AW-7, podpiętego do
centrali krzyżowej, w Warszawie zastosowałem na PC-1000C, oraz na K66, w
Krakowie na ARF-102 (podobno przedwojenna, ale w sencie opracowania
urządzenia, nie lokalizacji obiektu, w Krakowie raczej były wtedy SALME
(nigdzie poza Polskią nie spotkałem się z takim oznaczeniem, przypuszczam
więc, zże rozwija się jako System Automatyczny Lars-Magnus-Ericsson, także
firmowe oznaczenie "system OS" jakoś mi poza Polską nie wpadło, a przecież
stosowano ją nie tylko w naszym kraju)), dyskryminacja na nich marniutko
działała. Innych nie miałem okazji wypróbować. Zdaje mi się, że czegoś
próbowałem w Poznaniu, ale nie pamiętam czego i z jakim rezultatem, minęło
ponad 20 lat... Kilku ludzi, z którymi przez radio gadałem czekając na nocny
kibel do Świebodzina, już nie żyje...
Tyle o łamaniu automatów, numerów z 974, bądź równoważnymi numerami, nie
przytoczę, nie mają jużz tego elektromechanicznego uroku... Poza tym, są
znane i opisane.
Przepraszam za literówki, klawisz Z często mi się dubluje...
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...