Pan Mateusz Viste napisał:

>> I nie chodzi tu tylko o cenę -- niektórzy nie muszą (nie chcą) być we
>> wszystkim wyręczani.
>
> Ja to jak najbardziej rozumiem. Też nie chcę, by żyły za mnie roboty.
> Oświetlenie to jednak jeden z tych nielicznych wyjątków, gdzie mógłbym
> rozważyć automatyzację barwy. No bo fajnie byłoby móc zapalić światło o
> 2-ej w nocy bez tego stresu, że mi za chwilę oczy wypali. Podobnie
> wieczorem: łagodne, żółtawo-pomarańczowe światło sugerowałoby obecnym
> organizmom żywym, że niedługo czas spać. Gdybym nie miał tego już w
> komputerze i w smartfonie, to pewnie uznałbym to za jakąś nowobogacką
> fanaberię - ale to naprawdę działa. Obecnie w domu mam LEDy 3000K,
> właśnie po to, żeby mnie nie zabiło jak wstaję w nocy. Ale to mimo
> wszystko tylko półśrodek.

Oświetlenie o temperaturze barwowej zmieniającej się w rytmie dobowym
stosuje się w okrętach podwodnych. Żeby marynarze nie powariowali po
utracie rachuby czasu przez organizm. My, powierzchniowcy, mamy inne
problemy. Wiemy kiedy jest dzień, a kiedy noc. Nasz organizm też wie.
I czasami chcemy go przechytrzyć. Stąd podwyższanie temperatury
barwowej światła do pracy, również nocnej. Nie zawsze wynika to
z chytrości. Ludzie żyją teraz również w niejscach bliższych biegunom,
niż na nas do tego przystosowano. W takiej dajmy na to Finlandii, czy
innym podobnym kraju, zimowe naświetlanie jasnym śwaitłem o odpowiedniej
temperaturze znkomicie wpływa na ograniczenie występowania depresji.

Nocne łagodne światełko naprawdę mogę sobie włączyć pstryczkiem.
W komputrze to już w ogóle nie rozumiem dlaczego miałbym nocą mieć
gorsze warunki pracy niż w dzień. Może fajnie by było żyć ekologicznie,
z rytmem dnia, ale jakoś to nie wychodzi.

--
Jarek