> Coraz więcej osób ginie w wypadkach > Eksperci: żeby to się zmieniło, kierowcy
muszą zdjąć nogę z gazu.

Czy na pewno więcej? W liczbach bezwzględnych tak, więcej niż rok i dwa
lata wcześniej, ale wyraźnie mniej niż w latach jeszcze wcześniejszych.

Wynotowałem ze statystyk
rok - l. śmiertelnych/l. wszystk wypadk
2009 - 4572/44196
2010 - 3907/38832
2011 - 4189/40069
2012 - 3571/37046
2013 - 3357/35847
2014 - 3202/34970
2015 - 2938/32967
2016 - 3026/33664
2017 - 2831/32760
2018 - 2838/31410
2019 - 2905/31674

Biorąc pod uwagę rosnąca liczbę samochodów, to tendencja jest zniżkowa.
Prawdziwy obraz dałaby statystyka: liczba wypadków do liczby wszystkich
przejechanych kilometrów, ale tego nikomu nie chce się nawet oszacować.
Do myślenia daje stosunek wypadków śmiertelnych do liczby wszystkich
wypadków, od lat jesteśmy tu na "pierwszym" miejscu w Europie. I nie
będzie się to zmieniać, jeśli olbrzymia część ruchu skanalizowana jest
na drogach idących przez środki miast i wiosek. 25% wypadków to te z
udziałem pieszych.

Wypowiedź ekspertów trudno skomentować. Oczywiście - mniejsza prędkość =
mniej wypadków. Ale czy to jedyna recepta? Niech pokażą statystyki z
autostrad i dróg ekspresowych i porównać je z innymi. Eksperci boją się
tego jak ognia. Proszę spojrzeć na lata "bezautostradowe" i lata
późniejsze, poprawę widać gołym okiem.