W dniu 2013-11-20 19:23, pwz pisze:

> Teoretycznie sprawa jasna i prosta - z jakiegoś powodu ktoś mi przysyła
> 'mandat' za parkowanie auta, które było kilka tysięcy kilometrów dalej.
> Gdybym po prostu nie zapłacił za parkowanie, nie byłoby sprawy,
> uiściłbym te 2x50 zł, ale w tym przypadku sprawa jest (dla mnie)
> ewidentna. Napisałem zatem do r...@z...waw.pl z prośbą o
> przesłanie dokumentacji - zdjęć mojego samochodu w tym miejscu w którym
> ponoć parkowałem. Ale znając polskie procedury i warszawską
> administrację, może zapowiadać się kopanie z koniem. Na co wolę się
> zawczasu przygotować.
> Dlatego BiSwK zapytuję o rady: na co zwracać uwagę w takiej sytuacji, o
> co pytać, czego żądać, czego nie przyjmować itd.?

Nic nie "przyjmować". Listy polecone odbierać. Odpisywać jw. żądając
dowodów i dokumentacji, niekoniecznie podając, że byłeś gdzie indziej
(niech się rzucą...). Jak dojdzie do rozprawy sądowej, to wziąć prawnika
(masz 99.9% wygrane), dokumentować wszelkie wydatki (dojazdy,
kserokopie, odpisy itd), na rozprawie zażądać zwrotu kosztów ORAZ
ZADOŚĆUCZYNIENIA.
Po rozprawie donieść do prokuratury o przekroczeniu uprawnień i
niegospodarności.



--

Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel.