> Ty mowisz wygode, a ja powiem ze potem czesto wychodzi z tego brawura i
> nadmierna pewnosc siebie. Brak konsekwencji - ogranicza sie predkosci,
> niebezpieczne miejsca a jednoczesnie daje narzedzie do wyprzedzania tam,
> gdzie własciwie sie nie powinno no ale szybkie auto to zdazy.

Ok, ale czy sposobem na poprawienie bezpieczeństwa i rozwiązanie
idiotycznych i niebezpiecznych zachować na drodze ma być ograniczenie
mocy pojazdu? Idąc tym tropem policzmy ile musi być, aby 140 (bo więcej
i tak nie wolno w PL) było osiągalne. Czy to cokolwiek poprawi? Śmiem
twierdzić, ze wręcz odwrotnie.

Nie dalej jak wczoraj paskudnie zajechałem kobiecie (starszej) drogę na
rondzie. Nic na tyle groźnego, aby nie dało się z tego wyjść, nawet
gdyby się nie zatrzymała, ale jednak. Byłem wk...y na siebie za to, że
założyłem że zjedzie z ronda, a ona jechała dalej po rondzie. Założyłem
że opuszcza rondo, bo jechała po zewnętrznej, potwornie wolno i na
dodatek patrzyła w prawo. Ja też jechałem wolno, więc jak okazało się,
że jednak nie skręca - zatrzymałem się prawie w miejscu, ale i tak
wystawał mi kawałek maski i kobieta wolała się zatrzymać (ja też bym
wolał na jej miejscu). Przeprosiłem i tyle, przepuściła mnie. Ale... nie
miała kierunkowskazu (często nie włącza się kierunkowskazów dla
prawoskrętu - tak obserwuję), więc nadinterpretowałem jej zachowanie jak
widać zupełnie błędnie. Gdyby jechała troszeczkę szybciej, albo środkiem
pasa - w życiu bym nie założył że skręca (jestem raczej ostrożnym
kierowcą). Tak więc czasami za spokojnie to też niebezpiecznie. Taka
natura człowieka.

Acha i nie piszcie mi tutaj, że to tylko moja wina i niepotrzebnie
zwalam na kobietę - wiem o tym! W/g przepisów zachowałem się jak idiota.


Miłego.
Irek.N.