-
71. Data: 2014-05-10 15:59:36
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Sat, 10 May 2014 06:36:42 -0700 (PDT), Adam Klobukowski
<a...@g...com> wrote:
> W Polsce tworzy się nowe i rozwija wiele produktów IT, także dla
bank=
> ów. To jest właśnie R&D.
To znaczy, nowa strona mBanku z systemem "osiągnięć" skopiowanym z
gier komputerowych to rzeczywiście pewnego rodzaju innowacja w
bankowości detalicznej, ale nie wiem czy akurat tym byś chciał się
chwalić ;-)
RW
-
72. Data: 2014-05-10 16:04:43
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Sat, 10 May 2014 12:37:33 +0200, slawek <f...@f...com> wrote:
> Prolog. Ale to dawno i nie sami. Pomijam np. Warsaw Basic itp.
Od Warsaw Basic do "Warsaw Shore" - historia Polski w pigułce ;-)
> Mizar, ale to też dawno.
Nadal rozwijają! Szacun. Ale to Białystok, nie Warszawa, więc się nie
liczy :)
A tak serio, to ten Mizar jest więcej wart niż 10 oddziałów banków
zachodnich przeniesionych do Polski.
RW
-
73. Data: 2014-05-10 22:36:15
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Edek <e...@g...com>
TL;DR: staram się powiedzieć, dlaczego jak łysy grzywką o kant kuli :)
Szarym od mżawki świtem Fri, 09 May 2014 00:51:19 +0200, bartekltg
wyrzucił pustą ćwiartkę i oznajmił:
> On 08.05.2014 23:10, Edek wrote:
>> Szarym od mżawki świtem Wed, 07 May 2014 13:05:19 +0200, bartekltg
>> wyrzucił pustą ćwiartkę i oznajmił:
>>
>>> -promocja uczelni (znacznie lepsza imho niż zawody sportowe),
>>> jest to jednak pewna miara górnego poziomu absolwentów
>>> (nie nauczania, ale pena korelacja jest), że co roku stoją wysoko
>>
>> Przejrzałem ranking szkół na topcoder i doceniam Twoje zdolności
>> dopatrywania się korelacji.
>
> A mógłbyś rozjaśnić? Bo za chiny nie wiem, czego się czepiasz.
>
> http://community.topcoder.com/stat?c=school_avg_rati
ng
> Ja tu widzę na w pierwszej dwudziestce UW, UJ i UWr.
A nie widzę MIT, Caltech, Stanforda i wielu innych, za to
jest szkoła z Białorusi. Jakoś w realnych projektach
ani szkoła z Białorusi ani UW, UJ i UWr nie są nawet blisko
tamtych.
Skoro poniżej cytujesz prace socjologiczne, dlaczego tak jest wg. Ciebie?
Programowanie nie wydaje się być dziedziną, w której
nic się nie da zrobić bez większych pieniędzy,
więc nie widzę związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy
niedofinansowaniem a niskim poziomem. Muszą istnieć inne czynniki,
skoro zdolnych jest cała masa, co można wnioskować z pozycji
w konkursach, a projektów istotnie dobrych mamy permanentny nieurodzaj.
Istnieje czynnik migracji, znane światowe uczelnie przyciągają
część najtęższych głów z całego świata, ale o ile dobrze pamiętam dane
migracja na uczelniach przed poziomem graduate jest nikła, a potem
też nie dominuje. Oba te czynniki mają wpływ, ale wciąż zbyt mały,
żeby wytłumaczyć przepaść. Można zaryzykować twierdzenie, że otoczenie
ekonomiczno-techniczne ma wpływ, inspirujący tam i demotywujący tutaj,
co w połączeniu z czynnikiem finansowym przekłada się chociażby na
ilość startupów, ale: na tym forum właśnie czytam opinie, że
jesteśmy krainą miodem i mlekiem płynącą pod tym względem. Więc jak
to jest? Na brak motywacji uczniów do zostania w przyszłości
programistą na pewno nie wpływa czynnik finansowy, co najwyżej pewne
już bardziej zniuansowane mechanizmy selekcji jak i fakt, że tak
naprawdę nie trzeba się bardzo starać w polskich firmach aby zostać
cenionym programistą - zawód w większości centrów "R&D" wbrew PRowi
nie wymaga niczego szczególnego.
Jakieś pomysły na temat przyczyn? Ja bym sugerował fakt, że zarówno
na uczelniach jak i w przemyśle mało kto robi cokolwiek ciekawego,
więc też na ciekawe projekty jest małe zapotrzebowanie (taka
ekonomia intelektualno-projektowa), no i mechanizmy selekcji
osób zostających na uczelniach, od kilkudziesięciu lat wstecz do dzisiaj.
> A teraz tłumaczenie zdania z polskiego na usenetowy:
> Konkurs wyciąga informacje o najlepszych studentach,
> nie o średniej, to raz.
Przeszło mi przez myśl, że tak może być, ale nie sprawdziłem.
> Po drugie, ważniejsze, jak każda forma oceny oparta na
> wynikach uczniów/studentów (nawet np wyniki matur)
> zależy od 2 czynników:
> -jakości nauczania
> -"jakości" osób przychodzących na daną uczelnię/do dajen szkoły.
Zależy również od wielu innych czynników, w tym kapitału kulturowego
kadry. Może źle rozumiem co masz na myśli mówiąc "jakość" - podejrzewam,
że zupełnie inaczej niż ja jeżeli stawiasz wysoko konkursy algorytmiczne.
> Alternatywnym podejściem jest np to: http://ewd.edu.pl/start/
> Z grubsza liczy, czy uczniowie danej szkoły statystycznie
> polepszyli, czy pogorszyli wyniki na tle innych.
Nie wiem od czego zacząć lekturę. Znalazłem 2013 i może kiedyś
przeczytam, ale musiałbym przebrnąć przez te wszystkie teksty. Nie
ma tam jakiegoś podsumowania? Wiem, że wychodzę na głupka potrzebującego
danych w pigułce, ale naprawdę w tej chwili nie przeczytam i generalnie
nie mam też nic przeciwko abstraktom, chętnie bym zerknął.
> Mimo tych zastrzeżeń PEWNA korelacja między jakością nauczania
> a wynikami jest. O ile liceum może być dobre, bo jest dobre
> i lepsi gimnazjaliści idą do niego, bo mają aż dwa do wybory,
> "lepsze" i "gorsze" to uczelnia na semej opinii dlugo nie poleci.
Właśnie ja uważam, że JAKAŚ korelacja może istnieć, nawet łagodnie
pozytywna, natomiast najwyraźniej konkursy są bardzo kiepską miarą.
Popularyzacja - ok, zabawa - ok, chęć pokazania się - też super. Tylko
czy nie jest tak, że na wielu dobrych uczelniach nie trzeba desperacko
startować w konkursach żeby cokolwiek osiągnąć? Że po prostu trenowanie
się w algorytmice jest - UWAGA, JADĘ PO BANDZIE ;) - stratą czasu,
jeżeli ma się cokolwiek innego do roboty czyli są perspektywy?
A co do "samej opinii uczelni" - nie wydaje mi się, żeby topowe uczelnie
potrzebowały jakiejkolwiek wysokiej pozycji w konkursach algo. Bo opinia
na ich temat jest powszechnie uznana, w zasadzie niepodważalna
i nie bierze się ani z niczego ani z konkursów.
> Uczelnia u wyższym prestiżu przyciąga też lepszych naukowców
> i dydaktyków. NA UW czy UWr jest gorzej niż na MIT, ale lepiej
> niż w wyzszej szkole informatyki i zarządzania w wąchocku.
Zgoda, sam właśnie wspomniałem, ale migracja międzynarodowa jest przed
poziomem graduate niewielka. W ramach naszego kraju - również mizerna,
i to nie tylko przed magisterką ale, może nawet tym bardziej, po.
> Do tego istotna jest całość środowiska, przyciągając
> lepszych kandydatów tworzą się też lepsze warunki
> dla studenta w grupie. "Jak jesteś najmądrzejszy w pokoju,
> jesteś w złym pokoju".
Mam pewnien kłopot z tym co napisałeś, bo - naprawdę - nie wiem
co oznacza ta "lepszość". A mam porównanie i wynika z mojego prywatnego zdania,
że ważniejsza jest "lepszość" wartości niż ocena "lepszości", która z tych
wartości wynika. Na przykład, skoro do tego rozumiem pijesz, dla mnie
segregacja według umiejętności technicznych w szkole jest pozytywna,
migracja na zachodzie zapewnia podstawę mechanizmów segregacji na uczelniach
(u nas jak się urodzisz w takiej Warszawce jesteś skazany na te biedne Warszawskie
uczelnie ;), natomiast na tzw. zachodzie migracja studentów jest znacznie
większa umożliwiając właśnie segregację). Widzę w segregacji wiele
pozytywów, w naszych szkołach jest niewielka i krzywo się na nią patrzy. Widzę
"lepszość" takiej segregacji nad "lepszością" średniego poziomu.
Mam też na myśli takie rzeczy jak:
- znajomość matematyki i czym ona się mierzy. Czym innym na zachodzie
a czym innym u nas. I odpowiednio inne przedmioty. I odpowiednio
odmienne programy. Programy brytyjskie i amerykańskie wg. naszych kryteriów
są strasznie biedne, mówię o matmie. Nie wiem jak oni patrzą na nasze,
ale też niezbyt przychylnie, a na pewno nie na tyle przychylnie żeby
kopiować nasze rozwiązania (absurd niezły wyszedł). Siłą rzeczy istnieje
bardziej niż rozbieżność poziomu rozbieżność metody oceny poziomu, czyli
właśnie kryteriów i wartości
- wartość takiej oceny w porównaniu do zdolności mniej konkretnie mierzalnych,
takich jak abstrakcyjne myślenie, otwartość umysłu czy umiejętność współpracy.
Od zawsze twierdzę, że po polskich studiach absolwenci wiedzą co jak działa
i tego się trzymają, za to po brytyjskich wiedzą mniej i się tym nie przejmują,
no ale doczytają szybciej, z krytycznym podejściem i z lepszym zrozumieniem.
A do polskiej umiejętności współpracy zalicza się "myśli inaczej czyli jest
jakiś dziwny, może mu się przypadkiem udać więc może od razu zacznijmy się
go pozbywać".
Uff. W końcu skoro mówię o wartościach mogę dojść do tego co chcę powiedzieć:
dla mnie konkursy algorytmiczne nie są wielką wartością i nie odzwierciedlają
żadnej "lepszości" ogólno programistycznej. Powtórzę, że tak moim zdaniem lepiej
mieć właściwe wartości niż "poziom" mierzony w jakiś lekko poroniony sposób.
Sorry że się rozpisałem, ale może w miarę do rzeczy. Tak usenetowo: konkursy
są fajne, ale mówienie o ogólnym poziomie na tej podstawie przypominają (podwórkowo
już) pieprznięcie łysego grzywką o kant kuli.
--
Edek
-
74. Data: 2014-05-10 23:10:43
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Wojciech Muła <w...@g...com>
On Saturday, May 10, 2014 12:22:43 PM UTC+2, Roman W wrote:
> Wlasnie. Skoro w Polsce jest rzekomo taki aktywny informatyczny R&D, to
> gdzie sa te jezyki programowania ktore powstaly w Polsce?
Nemerle jest polskim językiem. I oczywiście Kogut. :)
w.
-
75. Data: 2014-05-11 00:30:26
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: bartekltg <b...@g...com>
Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jedną z istotniejszych
przyczyn uciekania wielu kompetentnych ludzi z Polski, obok
oczywistszych spraw jak zarobki/możliwość rozwoju najlepszych etc,
jest atmosfera. Wielu tu wykazuje postawę: trzeba pokazać, że
jest do dupy, nawet wbrew faktom. Po co? By podnieść się na duchu
czy utwierdzić w podjętych decyzjach? Bez przesady.
Niestety, atmosfera wpływa na ludzi. Taki student czy młody
programista nasłucha się jak to źle jest, jak bezsensowne są
wszelkie jego działania i jest przekonany, że nie ma nawet
co zaczynać. Więc siedzą pasywnie, zamiast działać.
Dopiero ewentualny wyjazd zdejmuje taką blokadę i nagle wie,
że tu musi się udać (co też podsycamy mitami). I co, zaczyna
działać i często się udaje. Nie dlatego, że tam miał lepsze
warunki, bo różnice są duże, ale nie uniemożliwiają działania,
tylko dlatego, że już nie blokował go 'niedasizm'.
Oczywiście nie demonizujmy tego zjawiska. Ani nie jest ono
główną przyczyną różnic, ani w przypadku jego zaniku nagle
PKB nie podskoczy nam o 50%, ale, kurde, ogarnijcie się!
pzdr
bartekltg
PS. "Polskie piekiełko" i wieczne dołowanie to też nie tylko
nas zwyczaj;)
-
76. Data: 2014-05-11 15:37:18
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "bartekltg" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:lkm9a2$jgo$...@n...news.atman.pl...
>Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jedną z istotniejszych
>przyczyn uciekania wielu kompetentnych ludzi z Polski, obok
>oczywistszych spraw jak zarobki/możliwość rozwoju najlepszych etc,
Nie wiem, czy zauważyłeś, że piszesz nie na temat.
Poddana pod dyskusję teza prof. Madey'a: "Polska to potęga informatyczna".
Problem nie w "atmosferze", ani w tym czym jest R&D (i czy research to już
science, czy jednak jeszcze nie). Problemem nie są pieniądze, zarobki, co
można a czego nie można zrobić. Ani nawet czy Madey jest rasistą,
nacjonalistą, czy bufonem. Problemem jest tylko i wyłącznie odpowiedź na
proste pytanie: jesteśmy potęgą informatyczną, czy nie jesteśmy?
Moim zdaniem - reprezentujemy średni poziom - dość daleko od czołówki,[*]
ale nie na samym końcu. Bezpośredni wkład informatyków (i elektroników od
hardware) w PKB jest nieoszałamiający. Polskie dokonania ostatniego 20 lecia
to - w bardzo dużym uproszczeniu - Ivonka i Płatnik. Może jeszcze CDP z
Wiedźminem. Żenująco niska jest liczba skomputeryzowanych linii
technologicznych - jedna przypada gdzieś tak na mniej niż 1000 mieszkańców.
Telefonów GSM (jakby nie było teraz to też komputery) mamy po dwie na osobę.
PC-tów i konsol do grania... praktycznie po sztuce na rodzinę. Nie
produkujemy CPU, RAM itd. - tzn. nie mamy "odlewni krzemu". Owszem, bywają
firmy montujące gotowe chipy na płytki PCB itp. Wkład w MS Windows jest
praktycznie zerowy, podobnie OSX, podobnie Linux. Oprogramowanie w rodzaju
Catia, Autocad itd. - to też "nie nasza działka". Superkomputery - kupujemy
gotowe (np. Galera, Zeus) lub używamy cudzych - ale nie robimy samemu.
Niestety, żaden "polski język programowania" nie jest szerzej znany w
świecie... np. w polskiej (sic!) Wikipedii opisano Prolog jako dzieło
wyłącznie Francuzów. (Nota bene, może pan Madey poprawiłby to hasło w
Wikipedii?)
Nie jest prawdą, że nic się nie robi. Np. Intel ma w Gdańsku filię, w której
zatrudnieni Polacy ulepszyli sterowniki (do chipów Intela) zwiększając
dwukrotnie ich wydajność. A i czasy takie, że niemal każdy (nawet humanista)
używa komputera. Ale trzeba pamiętać, że jest tak bo mamy XXI wiek, a nie
dlatego że jesteśmy najmądrzejszym narodem na planecie Ziemia.
[*] Kto jest w czołówce? USA, bo to jednocześnie Intel, AMD, IBM, Microsoft,
Apple, Sun i Oracle. Oraz AT&T i Google. Oraz EA. Fortran, Algol, C, Haskel.
To pierwsza liga. Druga liga to Samsungi, Sony, Lenovo itd. - dużo hardware,
mały wpływ na to jak będą "wyglądać przyszłe Windows", ale prawie wszędzie
jest coś wyprodukowane w PRC. Trzecia liga to "stara Europa" - czyli Algol,
Erlang, Lua, Pascal, Python i Babbage, Dijkstra, Lovelace, Stroustrup,
Turing, Torvalds, Wirth.
-
77. Data: 2014-05-11 23:13:14
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Edek <e...@g...com>
Szarym od mżawki świtem Sun, 11 May 2014 00:30:26 +0200, bartekltg
wyrzucił pustą ćwiartkę i oznajmił:
> Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jedną z istotniejszych
> przyczyn uciekania wielu kompetentnych ludzi z Polski, obok
> oczywistszych spraw jak zarobki/możliwość rozwoju najlepszych etc,
> jest atmosfera. Wielu tu wykazuje postawę: trzeba pokazać, że
> jest do dupy, nawet wbrew faktom. Po co? By podnieść się na duchu
> czy utwierdzić w podjętych decyzjach? Bez przesady.
Nie, jest jak jest. Do dupy się robi gdy ktoś się nadmie i wmawia
jakieś cudowne niestworzone dyrdymały. O tym jest ten wątek.
> Niestety, atmosfera wpływa na ludzi. Taki student czy młody
> programista nasłucha się jak to źle jest, jak bezsensowne są
> wszelkie jego działania i jest przekonany, że nie ma nawet
> co zaczynać. Więc siedzą pasywnie, zamiast działać.
To co, zamiast działać ma startować w konkursach? Gimme a break.
Wolę żeby studenci od pierwszych lat angażowali się w projekty
i żeby uczelnie organizowały taki niebywały proceder. A konkursy
są fajne, jako dodatek.
> Dopiero ewentualny wyjazd zdejmuje taką blokadę i nagle wie,
> że tu musi się udać (co też podsycamy mitami). I co, zaczyna
> działać i często się udaje. Nie dlatego, że tam miał lepsze
> warunki, bo różnice są duże, ale nie uniemożliwiają działania,
> tylko dlatego, że już nie blokował go 'niedasizm'.
Dlatego należy mówić jak jest a nie tworzyć mity. Znam wiele
osób, którym wyjazd wcale na dobre nie wyszedł. Części wychodzi
na dobre, innym nie. Mity biorą się stąd, że nie rozumie się
rzeczywistości. Ja m.in. dlatego protestuję przeciwko
takich hasłom jak to niby jest cudownie wbrew oczywistym faktom.
Znam polskie firmy robiące research, dobre kilka, na poziomie,
w niezłej skali, choć relatywnie niewielkiej. Tylko że w tym
wątku NIKT nie poda linka do aktualnych dobrych polskich projektów.
Dlaczego? Jak widać łatwiej jest udawadniać, że klepanie taniego
kodziku to R&D. Tak długo jak będziemy wciskali podobne kity
1) ludzie będą mieli ambicję znać Androida gdy znają iOS, by
ropić lepsze "R&D"
2) ludzie którzy znają Androida będą chcieli poznać iOS,
żeby robić lepszy "R&D"
3) ludzie na studiach będą mieli podobny poziom ambicji
Sorry, ale jeżeli szczytem ambicji ma być dobre miejsce
w konkursie żeby delikwenta zatrudniła nieco lepsza
filia firmy z nieco lepszą pensyjką i to mówi gość z uczelni
podając ten fakt za podstawę wspaniałego poziomu i cudownego
imperium informatycznego - przepraszam, ale coś tu nie gra.
> Oczywiście nie demonizujmy tego zjawiska. Ani nie jest ono
> główną przyczyną różnic, ani w przypadku jego zaniku nagle
> PKB nie podskoczy nam o 50%, ale, kurde, ogarnijcie się!
>
> pzdr
> bartekltg
>
> PS. "Polskie piekiełko" i wieczne dołowanie to też nie tylko
> nas zwyczaj;)
Sam się ogarnij. Nie jestem pesymistą, siedzę tu z wyboru i mi
całkiem dobrze. Co nie znaczy, że należy powielać wciskany
kit.
--
Edek
-
78. Data: 2014-05-11 23:30:23
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: Edek <e...@g...com>
Szarym od mżawki świtem Sun, 11 May 2014 15:37:18 +0200, slawek wyrzucił
pustą ćwiartkę i oznajmił:
> Użytkownik "bartekltg" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:lkm9a2$jgo$...@n...news.atman.pl...
>
>>Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jedną z istotniejszych
>>przyczyn uciekania wielu kompetentnych ludzi z Polski, obok
>>oczywistszych spraw jak zarobki/możliwość rozwoju najlepszych etc,
>
> Nie wiem, czy zauważyłeś, że piszesz nie na temat.
>
> Poddana pod dyskusję teza prof. Madey'a: "Polska to potęga informatyczna".
>
> Problem nie w "atmosferze", ani w tym czym jest R&D (i czy research to już
> science, czy jednak jeszcze nie). Problemem nie są pieniądze, zarobki, co
> można a czego nie można zrobić. Ani nawet czy Madey jest rasistą,
> nacjonalistą, czy bufonem. Problemem jest tylko i wyłącznie odpowiedź na
> proste pytanie: jesteśmy potęgą informatyczną, czy nie jesteśmy?
Otóż to. Nie jesteśmy potęgą.
> Moim zdaniem - reprezentujemy średni poziom - dość daleko od czołówki,[*]
> ale nie na samym końcu. Bezpośredni wkład informatyków (i elektroników od
> hardware) w PKB jest nieoszałamiający. Polskie dokonania ostatniego 20 lecia
> to - w bardzo dużym uproszczeniu - Ivonka i Płatnik.
To te najbardziej znane. W PKB mamy OIDP nieco większy wkład niż górnictwo.
> Może jeszcze CDP z
> Wiedźminem.
Inne polskie firmy też robią gry, z tym że produkcje z mniejszym budżetem.
Choćby Sniper (podobno gniot, nie grałem, ale jakoś się sprzedaje więc
się kiedyś rozwiną mam nadzieję).
> Żenująco niska jest liczba skomputeryzowanych linii
> technologicznych - jedna przypada gdzieś tak na mniej niż 1000 mieszkańców.
> Telefonów GSM (jakby nie było teraz to też komputery) mamy po dwie na osobę.
> PC-tów i konsol do grania... praktycznie po sztuce na rodzinę. Nie
> produkujemy CPU, RAM itd. - tzn. nie mamy "odlewni krzemu". Owszem, bywają
> firmy montujące gotowe chipy na płytki PCB itp. Wkład w MS Windows jest
> praktycznie zerowy, podobnie OSX, podobnie Linux. Oprogramowanie w rodzaju
> Catia, Autocad itd. - to też "nie nasza działka". Superkomputery - kupujemy
> gotowe (np. Galera, Zeus) lub używamy cudzych - ale nie robimy samemu.
ICM? ICM jest chyba w sieci kilku większych klastrów. Nie wiem czy spełniają
definisję "superkomputerów", ale LHC też działa na klastrach więc "skoro
nie widać różnicy po co przepłacać".
> Niestety, żaden "polski język programowania" nie jest szerzej znany w
> świecie... np. w polskiej (sic!) Wikipedii opisano Prolog jako dzieło
> wyłącznie Francuzów. (Nota bene, może pan Madey poprawiłby to hasło w
> Wikipedii?)
Biorąc pod uwagę, ile jest używanych powszechnie języków trudno "obsadzić"
wszystkie kraje.
> Nie jest prawdą, że nic się nie robi. Np. Intel ma w Gdańsku filię, w której
> zatrudnieni Polacy ulepszyli sterowniki (do chipów Intela) zwiększając
> dwukrotnie ich wydajność.
OMG. RLLY? Wow. Ok, wiem że widzę tu osiągnięcie, ale takie które można
uczcić ciastem w kantynie pracowniczej i umieścić na stronie działu firmy.
> A i czasy takie, że niemal każdy (nawet humanista)
> używa komputera. Ale trzeba pamiętać, że jest tak bo mamy XXI wiek, a nie
> dlatego że jesteśmy najmądrzejszym narodem na planecie Ziemia.
Humaniści byli jednymi z pierwszych, którzy używali komputerów.
> [*] Kto jest w czołówce? USA, bo to jednocześnie Intel, AMD, IBM, Microsoft,
> Apple, Sun i Oracle. Oraz AT&T i Google. Oraz EA. Fortran, Algol, C, Haskel.
> To pierwsza liga. Druga liga to Samsungi, Sony, Lenovo itd. - dużo hardware,
> mały wpływ na to jak będą "wyglądać przyszłe Windows", ale prawie wszędzie
> jest coś wyprodukowane w PRC. Trzecia liga to "stara Europa" - czyli Algol,
> Erlang, Lua, Pascal, Python i Babbage, Dijkstra, Lovelace, Stroustrup,
> Turing, Torvalds, Wirth.
Amazon. Facebook. Twitter.
--
Edek
-
79. Data: 2014-05-12 01:10:19
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Edek" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:lkoq5f$tns$...@n...news.atman.pl...
>Inne polskie firmy też robią gry, z tym że produkcje z mniejszym budżetem.
Oczywiście. Ale szukamy "wielkich osiągnięć" - i na tę listę, dziś, tylko
CDP się może załapać.
>Biorąc pod uwagę, ile jest używanych powszechnie języków trudno "obsadzić"
>wszystkie kraje.
Ktoś "obsadził". Na pocieszenie mamy RPN.
-
80. Data: 2014-05-12 01:41:26
Temat: Re: POLSKA POTEGA INFORMATYCZNA!
Od: bartekltg <b...@g...com>
On 11.05.2014 23:13, Edek wrote:
> Szarym od mżawki świtem Sun, 11 May 2014 00:30:26 +0200, bartekltg
> wyrzucił pustą ćwiartkę i oznajmił:
>
>> Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jedną z istotniejszych
>> przyczyn uciekania wielu kompetentnych ludzi z Polski, obok
>> oczywistszych spraw jak zarobki/możliwość rozwoju najlepszych etc,
>> jest atmosfera. Wielu tu wykazuje postawę: trzeba pokazać, że
>> jest do dupy, nawet wbrew faktom. Po co? By podnieść się na duchu
>> czy utwierdzić w podjętych decyzjach? Bez przesady.
>
> Nie, jest jak jest. Do dupy się robi gdy ktoś się nadmie i wmawia
> jakieś cudowne niestworzone dyrdymały. O tym jest ten wątek.
"Cholera jest zła. Więc dzuma dobra. "
>
>> Niestety, atmosfera wpływa na ludzi. Taki student czy młody
>> programista nasłucha się jak to źle jest, jak bezsensowne są
>> wszelkie jego działania i jest przekonany, że nie ma nawet
>> co zaczynać. Więc siedzą pasywnie, zamiast działać.
>
> To co, zamiast działać ma startować w konkursach? Gimme a break.
Że co?
Ma działać.
> Wolę żeby studenci od pierwszych lat angażowali się w projekty
> i żeby uczelnie organizowały taki niebywały proceder. A konkursy
> są fajne, jako dodatek.
Ale co Ci z tymi konkursami? Gdzie tu widzisz coś o konkursach?
>
>> Dopiero ewentualny wyjazd zdejmuje taką blokadę i nagle wie,
>> że tu musi się udać (co też podsycamy mitami). I co, zaczyna
>> działać i często się udaje. Nie dlatego, że tam miał lepsze
>> warunki, bo różnice są duże, ale nie uniemożliwiają działania,
>> tylko dlatego, że już nie blokował go 'niedasizm'.
>
> Dlatego należy mówić jak jest a nie tworzyć mity. Znam wiele
W pałni się zgadzam. Do tego mit niedasizmu jest znacznie bardziej
szkodliwy niż mit... czego? Bo jak na razie wychodziło,
że Diks być może wyolbrzymiał, ale nie kłamał z tym R&D.
> osób, którym wyjazd wcale na dobre nie wyszedł. Części wychodzi
> na dobre, innym nie. Mity biorą się stąd, że nie rozumie się
> rzeczywistości. Ja m.in. dlatego protestuję przeciwko
> takich hasłom jak to niby jest cudownie wbrew oczywistym faktom.
To nie dołączaj się do chóru podśpiewującego mit
jak to jest chujowo. Fakty! O tym była ta wypowiedź.
>
> Znam polskie firmy robiące research, dobre kilka, na poziomie,
> w niezłej skali, choć relatywnie niewielkiej. Tylko że w tym
> wątku NIKT nie poda linka do aktualnych dobrych polskich projektów.
> Dlaczego? Jak widać łatwiej jest udawadniać, że klepanie taniego
> kodziku to R&D. Tak długo jak będziemy wciskali podobne kity
Zauważ, żę pytanie było o to, czy Diks oszukiwał w wywiadzie
mówiąc o ośrodkach R&D koncernów. NIe o najbardziej awangardowe
projekty polskich informatyków. A czym się w takim
szajszungu czy IBM zajmują, jako niepracownicy i tak do
końca nie wiemy;>
> 1) ludzie będą mieli ambicję znać Androida gdy znają iOS, by
> ropić lepsze "R&D"
> 2) ludzie którzy znają Androida będą chcieli poznać iOS,
> żeby robić lepszy "R&D"
> 3) ludzie na studiach będą mieli podobny poziom ambicji
Staram się wydzielić myśl, którą tu zawarłeś, ale coś nie mogę.
> Sorry, ale jeżeli szczytem ambicji ma być dobre miejsce
> w konkursie żeby delikwenta zatrudniła nieco lepsza
> filia firmy z nieco lepszą pensyjką i to mówi gość z uczelni
> podając ten fakt za podstawę wspaniałego poziomu i cudownego
> imperium informatycznego - przepraszam, ale coś tu nie gra.
Nie wiem, skąd wyciągnąłeś taki wniosek.
>
> Sam się ogarnij. Nie jestem pesymistą, siedzę tu z wyboru i mi
> całkiem dobrze. Co nie znaczy, że należy powielać wciskany
> kit.
Równowaga. Bo caly ten wątek to jedno wielkie marudzenie,
oderwane od rzeczywistości bardziej niż hurraoptymizm
diksa, a znacznie bardizej szkodliwe.
pzdr
bartekltg