-
221. Data: 2015-08-17 23:49:40
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmt4h7h.60i.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> ACMM-033 napisało:
>
>>> Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
>>> że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
>>> przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
>>> a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego
>>> egzaminu
>>> wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
>>
>> A jakby to udowodnił? :)
>
> Może próbować na sesji poprawkowej.
Że został niesłusznie oblany? Szczęście, że tym studentem nie był jakiś
partyjny kacyk (wiadome lata, a znam przypadek, gdy kłopotów narobił
profesorowi właśnie jakiś partyjniak, za to, że profesor nie chciał wstawić
partyjniakowi do indeksu, zdanej oceny, tylko kazał najpierw zdawać egzamin;
znam tego profesora osobiście od wielu lat)
Rzecz jasna, wiadomo po co jest egzamin. Nie może być jednak tak, że rzecz
do udowodnienia na miejscu miała by spowodować zaparcie się Szerokiej
Komisji, "bo nie"/"bo się nie da". To już chyba nie było by honorowe, ani
uczciwe... ale dobra, zaczynam politykować, więc zakończę.
...A to chyba nie gdzie indziej, jak na tejże grupie ktoś mówił, że
Strowgerem komutował 2 Mbit ADSL, czy jakoś tak... Ja przez kilka kilometrów
zapętliłem z powodzeniem sygnał 15 kHz, komutowany przez analogowe centrale,
więc pewnie by poszedł też kompleksowy sygnał stereo, po pewnych
korekcjach... Pewnie, jakby na sztywno wypiąć pary do dedykowanego łacza, to
pasmo by się poszerzyło i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby nawet obraz TV się
przecisnął. Analogowo.
No ja wiem, to cyfrowo miało iść, kolega z pracy, jak uruchamialiśmy duńskie
RECAMy (o ile nazwy nie podymałem), powiedział, że minimalna przepływność
nadająca się do oglądania, to 2Mbps. A normalnie szło chyba 6 Mbps, a może
4...? Nie pamiętam, minęło już ponad 15 lat... Nie pamiętam też, czy i co mi
mówił, co się stanie, gdyby z przepływnością zjechać poniżej 2 Mbit.
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
222. Data: 2015-08-18 00:46:48
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Mon, 17 Aug 2015 13:58:26 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Pan J.F. napisał:
>>> Ale w transmisji DSL zastosowano genialną w moim przekonaniu
>>> sztuczkę, która służy robieniu w rurę tow. Kotieknikowa i Mr.
>>> Shannona. Nie korzysta się tam z jednego ciągłego zakresu
>>> częstotliwości o szerokości 2N by przesłać strumień N bitów.
>>> Wydzielane są fragmenty pasma transmisyjnego lini telefonicznej,
>>> każde o szerokość mniej więcej takiej, jak w oldskulowym modemie.
>>> I na nich, całkiem osobno, transmituje się strumienie danych.
>>
>> Ale to nie "robienie w rure", tylko wykorzystanie na maksa :-)
>
> Jasne, że nikt tym ADSL-em nie godzi w wielkie podstawowe twierdzenia.
> Ale w czasach obu panów, gdy się mówiło o transmisji cyfrowej, każdy
> spodziewał się zwiększenia zapotrzebowania na pasmo. Transmisja cyfrowa
> kojarzona była z gwarancją stuprocentowej wierności sygnału -- a to
> w związku z tym, że chodziło o przekazanie informacj binarnej w wielkości
> fizycznej zmieniającej się w sposób ciągły. Więc szumy i zakłócenia
> ginęły całkowicie, gdy liczyły się tylko dwa stany napięć -- większy
> lub mniejszy od progu, od którego starano się trzymać z daleka.
No, w praktyce owszem, w teorii u obu panow pojawial sie poziom szumow
w kanale.
> Można zatem powiedzieć, że wierność cyfrowa osiągana była metodami
> analogowymi. Dzisiaj w większości transmisji cyfrowych zakłada się,
> że błędy wystąpią, i to nawet na sporym poziomie.
No, Hamming jest o rok starszy od Shannona :-)
> Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
> że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
> przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
> a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego egzaminu
> wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
No, mnie troche pozniej uczono o linii ... Goubau (?), ktora po jednym
drucie mogla nadawac program do tego nadajnika TV, wiec moze nie tak
pijany.
A swoja droga - co sie zmienilo ? Druty te same, izolacje prawie te
same, czestotliwosci nie jakies kosmiczne - w latach 70-tych tez
powinno byc do zrobienia. Tylko po co - na jeden program TV ?
J.
-
223. Data: 2015-08-18 01:08:09
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>> Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
>> że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
>> przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
>> a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego egzaminu
>> wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
>
> No, mnie troche pozniej uczono o linii ... Goubau (?), ktora po jednym
> drucie mogla nadawac program do tego nadajnika TV, wiec moze nie tak
> pijany.
Przecież to całkiem inna isytuacja. Falowód, dopasowany drucik, dolna
graniczna częstotliwość etc. A nie dwa byle jakie kabelki, sztukowane
w wielu miejscach, czasem może nawet przerwane -- a i tak działa.
> A swoja droga - co sie zmienilo ? Druty te same, izolacje prawie te
> same, czestotliwosci nie jakies kosmiczne - w latach 70-tych tez
> powinno byc do zrobienia. Tylko po co - na jeden program TV ?
Raczej nie do zrobienia. Bo co by przeliczało ten sygnał? Odra 1305 by
nie dała rady, obojętne ile w niej złota. To jest sukces informatyki
(w sensie algorytmów) i informatyki (w sensie mikroprocesorów).
A po co? Przecież to było wtedy marzenie -- przesyłać bez zniekształceń
dowolny sygnał na dowolną odległość.
--
Jarek
-
224. Data: 2015-09-03 19:59:14
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
>>> Rezonans na pewno gdzieś musiał być, może modemy (używające
>>> wyrafinowanego kodowania, nie mam na myśli tych wczesnych)
>>> to wykrywały i np. unikały takich nośnych.
>>
>> No nie, wprawdzie niewiele już z tego wszystkiego pamiętam, ale
>> aż tak wyrafinowanych rzeczy w protokołach modemowych nie ma.
>
> Do 33600 nie ma, 56k ... tam chyba nie bylo nosnych, wiec tez nie
> bylo.
V.34: 5.3 Carrier frequencies.
Table 2/V.34 Carrier frequencies versus symbol rate
Low carrier High carrier
Symbol rate, S Frequency d e Frequency d e
2400 1600 2 3 1800 3 4
2743 1646 3 5 1829 2 3
2800 1680 3 5 1867 2 3
3000 1800 3 5 2000 2 3
3200 1829 4 7 1920 3 5
3429 1959 4 7 1959 4 7
Modemy V.90 używały V.34 (w kierunku "upstream").
Aczkolwiek wydawało mi się, że symbol rate 3429 umiały tylko "V.34+" -
może chodziło o coś innego.
--
Krzysztof Hałasa
-
225. Data: 2015-09-03 20:03:53
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"ACMM-033" <v...@i...pl> writes:
> ...A to chyba nie gdzie indziej, jak na tejże grupie ktoś mówił, że
> Strowgerem komutował 2 Mbit ADSL, czy jakoś tak...
Realistyczne, w niektórych przypadkach.
> Ja przez kilka
> kilometrów zapętliłem z powodzeniem sygnał 15 kHz, komutowany przez
> analogowe centrale, więc pewnie by poszedł też kompleksowy sygnał
> stereo, po pewnych korekcjach... Pewnie, jakby na sztywno wypiąć pary
> do dedykowanego łacza, to pasmo by się poszerzyło i wcale nie
> zdziwiłbym się, gdyby nawet obraz TV się przecisnął. Analogowo.
Bez żartów, to by nie przeszło żadnym sposobem. Na tym ADSLu i z H.264,
albo lepiej z H.265 (aczkolwiek osobiście na razie nie używałem), tak.
--
Krzysztof Hałasa
-
226. Data: 2015-09-03 20:12:58
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"ACMM-033" <v...@i...pl> writes:
> Tak było, dodatkowa para w kabelku dołączana była właśnie dedykowanymi
> sprężynami w aparacie. Po wyjęciu wtyczki, w gniazdku zwierał się
> zestyk, zapobiegający odcięciu dalszych aparatów. To ten plastykowy
> fiutek u dołu, w miejsce piątej blaszki.
Właśnie. Może było to używane w zależności od potrzeb - albo
dołączanie kondensatora (żeby linia nie kończyła się niczym), albo
dołączanie dalszych aparatów.
>> To by sugerowało rezonans w środku pasma. Kondensator 1 uF,
>> indukcyjności nie podawali na schematach ani nie mierzyłem, ale bardzo
>> mała to raczej nie była. Jakieś mH oraz pewnie spory opór.
>
> Rezonans, to raczej właśnie nisko. Jakie dokładnie wartości, to nie
> mierzyłem, ale gdyby w paśmie, to mogło to by nie być najmilsze w
> sytuacji, gdy u jednej osoby stoi telefon, a druga wzbudzała by kułak
> dzwonka swoim głosem, bo tam wypada rezonans.
Tzn. myślę że to było w pasmie telefonu, ale pewnie poniżej pasma
modemu. Albo było to rozwiązywane przy negocjacji.
--
Krzysztof Hałasa
-
227. Data: 2015-09-03 20:35:31
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"ACMM-033" <v...@i...pl> writes:
> Zgadza się - pamietam te zworę, taka smieszna była.
Chodzi o blaszkę? Moim zdaniem ona podpinała kondensator do linii,
musiała być więc szeregowo z tym "rozwierakiem" (który rozwierał się po
wpięciu wtyczki).
> Pamiętam jednakże,
> że w niektórych aparatach we wtyczce były fiksowane 4 przewody.
Czwarty był do jakiegoś uziemienia. W praktyce tego nie pamiętam, ale
było na schematach.
Jeszcze przy miejscowej baterii mogło być inaczej (jeśli w ogóle były
tamte gniazdka).
> Coś mi
> pamięć podpowiada, że zwora miała znaczenie dla obwodu dzwonka.
Też mi się tak wydawało, ale chyba mylnie.
--
Krzysztof Hałasa
-
228. Data: 2015-09-03 20:38:15
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> writes:
> Zwora w kształcie litery Z (albo S, jak kto patrzy z drugiej strony).
> Bez niej aparat nie dzwonił. Albo tylko dzwonił, lecz gadać się z niego
> nie dało. Z powodów wyjaśnionych wyżej.
Wygląda na to że tak nie było.
Ale ta zwora prowadziła dokąd? Do "rozwieracza". A więc normalnie
donikąd, czyli nie mogła wpływać na (normalną) pracę telefonu.
--
Krzysztof Hałasa
-
229. Data: 2015-09-03 21:16:08
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Krzysztof Halasa napisał:
>> Zwora w kształcie litery Z (albo S, jak kto patrzy z drugiej strony).
>> Bez niej aparat nie dzwonił. Albo tylko dzwonił, lecz gadać się z niego
>> nie dało. Z powodów wyjaśnionych wyżej.
>
> Wygląda na to że tak nie było.
>
> Ale ta zwora prowadziła dokąd? Do "rozwieracza". A więc normalnie
> donikąd, czyli nie mogła wpływać na (normalną) pracę telefonu.
Tak oto ujmę artystycznie ideę tego układu:
PRZEŁĄCZNIK WIDEŁEK GNIAZDKO
|
o-----UKŁAD GADANIA--------------------------> >-------------
+-o\ ZWORA |
| \o-----UKŁAD DZWONKA--------------------------> > LINIA
|
+-------------------------------------------------> >-------------
Opisana Z-wora w typowych zastosowaniach była we wtyczce, tak jak na
powyższym rysunku. Ale w telefonach do Zadań Specjalnych można było
ją usunąć, gniazdo potraktować jako trójstykowe i kablować resztę w
jakiś Przemyślny Sposób.
Jarek
--
W świecie gdzie linią gorącą
Nazywa się zwykły telefon
Gdzie dzieci dostają na gwiazdkę
Pancerny transporter z rakietą
-
230. Data: 2015-09-03 21:34:45
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> writes:
> Opisana Z-wora w typowych zastosowaniach była we wtyczce, tak jak na
> powyższym rysunku. Ale w telefonach do Zadań Specjalnych można było
> ją usunąć, gniazdo potraktować jako trójstykowe i kablować resztę w
> jakiś Przemyślny Sposób.
A tak, teraz sobie przypominam - to była inna zwora. Ona rzeczywiście
odpinała dzwonek, albo co tam kto potrzebował podpinać dalej.
--
Krzysztof Hałasa