-
211. Data: 2015-08-16 11:56:39
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmsu9j9.1mb.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Może było, jednak przeważnie był jeden przełącznik przełączający między
> obwodem dzwonka z kondensatorem (słuchawka odłożona) i całą resztą do
> gadania (podniesiona słuchawka). Przewody z takiego aparatu wychodziły
> trzy -- jeden wspólny od przełącznika i po jednym od wspomnianych obwodów.
> Na ogół były one po prostu zwarte zworą we wtyczce..
Zgadza się - pamietam te zworę, taka smieszna była. Pamiętam jednakże, że w
niektórych aparatach we wtyczce były fiksowane 4 przewody. Coś mi pamięć
podpowiada, że zwora miała znaczenie dla obwodu dzwonka.
> ... W myśl
> zaleceń, dwa lub więcej aparatów na jednej linni łączyć należało w tak
> zgadkowy sposób, że sam Euler by uznał, że topologia mostów w Królewcu
> jest rzeczą mało ciekawą.
Ale działało?
Działało :)
Jak w dowcipie - młody lekarz w rozmowie z profesorem, taki zasmucony,
profesor pyta:
- Czym się pan tak martwi, przecież pierwszy pana pacjent wyzdrowiał i ma
się świetnie!
- Tak, panie profesorze, ale ja zupełnie nie wiem, co mu pomogło...
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
212. Data: 2015-08-16 13:52:05
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>> Może było, jednak przeważnie był jeden przełącznik przełączający między
>> obwodem dzwonka z kondensatorem (słuchawka odłożona) i całą resztą do
>> gadania (podniesiona słuchawka). Przewody z takiego aparatu wychodziły
>> trzy -- jeden wspólny od przełącznika i po jednym od wspomnianych obwodów.
>> Na ogół były one po prostu zwarte zworą we wtyczce..
>
> Zgadza się - pamietam te zworę, taka smieszna była. Pamiętam jednakże, że
> w niektórych aparatach we wtyczce były fiksowane 4 przewody. Coś mi pamięć
> podpowiada, że zwora miała znaczenie dla obwodu dzwonka.
Zwora w kształcie litery Z (albo S, jak kto patrzy z drugiej strony).
Bez niej aparat nie dzwonił. Albo tylko dzwonił, lecz gadać się z niego
nie dało. Z powodów wyjaśnionych wyżej. Z czwartym przewodem się nie
spotkałem.
>> W myśl zaleceń, dwa lub więcej aparatów na jednej linni łączyć należało
>> w tak zgadkowy sposób, że sam Euler by uznał, że topologia mostów
>> w Królewcu jest rzeczą mało ciekawą.
>
> Ale działało?
> Działało :)
Nie wiem. Ja to traktowałem jako sztuke konceptualną. Taki schemat był
w instrukcji obsługi aparatu.
> Jak w dowcipie - młody lekarz w rozmowie z profesorem, taki zasmucony,
> profesor pyta:
> - Czym się pan tak martwi, przecież pierwszy pana pacjent wyzdrowiał
> i ma się świetnie!
> - Tak, panie profesorze, ale ja zupełnie nie wiem, co mu pomogło...
Brygada robotników przenosi szynę tramwajową. Rozstawiają się co metr,
każdy bierze ją specjalnymi szczypcami, "hej, hop" -- przesuwają szynę
pół metra dalej. I są już niecałe pięćdziesiąt metrów od miejsca, gdzie
w przyszłości ma jeździć tramwaj. Kierownik budowy nie może na to patrzeć
-- "panowie, to nie tak", bierze czynę na ramię, niesie i ciska ją na
wyznaczone miejsce. I zadowoliny mówi: "tak trzeba". Pracownicy na to:
"Panie kierowniku, na siłę, to nie sztuka, ale żeby tak sposobem".
Więc ja u siebie na siłę połączyłem jak popadło, dużo prościej niż na
schemacie. Też działało.
--
Jarek
-
213. Data: 2015-08-17 01:00:32
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmt0ub5.jm0.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
>> Zgadza się - pamietam te zworę, taka smieszna była. Pamiętam jednakże, że
>> w niektórych aparatach we wtyczce były fiksowane 4 przewody. Coś mi
>> pamięć
>> podpowiada, że zwora miała znaczenie dla obwodu dzwonka.
>
> Zwora w kształcie litery Z (albo S, jak kto patrzy z drugiej strony).
> Bez niej aparat nie dzwonił. Albo tylko dzwonił, lecz gadać się z niego
> nie dało. Z powodów wyjaśnionych wyżej. Z czwartym przewodem się nie
> spotkałem.
To i racja, bo nie zawsze on był. Mnie się zdarzało trafić, ze w kablu były
4 przewody. Zaś dość często w takich przypadkach dwa bywały skręcane razem,
lub wręcz, parami, że żyły szły 4, ale w sumie było tak, jakby szły 3, albo
nawet 2, a całe to dzwonkowanie robiło się w aparacie.
>
>>> W myśl zaleceń, dwa lub więcej aparatów na jednej linni łączyć należało
>>> w tak zgadkowy sposób, że sam Euler by uznał, że topologia mostów
>>> w Królewcu jest rzeczą mało ciekawą.
>>
>> Ale działało?
>> Działało :)
>
> Nie wiem. Ja to traktowałem jako sztuke konceptualną. Taki schemat był
> w instrukcji obsługi aparatu.
A tak, chyba w każdym. Także mnie zastanawiało coś, co bywało na schemacie,
a nigdy nie spotkałem tego w praktyce - jakiś dziwny układ na
półprzewodnikach, jakby jakiś interfejs, najpewniej chyba do samego piekła,
czy innego wymiaru, miejsce na płytce było pocynowane i gotowe, a między
trzema z dziurek zworki drucikiem chyba krosówkowym...
>
>> Jak w dowcipie - młody lekarz w rozmowie z profesorem, taki zasmucony,
>> profesor pyta:
>> - Czym się pan tak martwi, przecież pierwszy pana pacjent wyzdrowiał
>> i ma się świetnie!
>> - Tak, panie profesorze, ale ja zupełnie nie wiem, co mu pomogło...
>
> Brygada robotników przenosi szynę tramwajową. Rozstawiają się co metr,
> każdy bierze ją specjalnymi szczypcami, "hej, hop" -- przesuwają szynę
> pół metra dalej. I są już niecałe pięćdziesiąt metrów od miejsca, gdzie
> w przyszłości ma jeździć tramwaj. Kierownik budowy nie może na to patrzeć
> -- "panowie, to nie tak", bierze czynę na ramię, niesie i ciska ją na
> wyznaczone miejsce. I zadowoliny mówi: "tak trzeba". Pracownicy na to:
> "Panie kierowniku, na siłę, to nie sztuka, ale żeby tak sposobem".
Ja staję po stronie kierownika.
Dupa sposób, przypomina mi to dowcip, jak na basenie ratowano topielca, a
szef basenu, czy kto tam, widząc to, kazał wyjąc dupę topielca z wody, bo
całą wodę wypompują...
> Więc ja u siebie na siłę połączyłem jak popadło, dużo prościej niż na
> schemacie. Też działało.
Sehr gut, tak ma być - ma działać!
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
214. Data: 2015-08-17 01:14:32
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 15 Aug 2015 00:47:41 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Pan Krzysztof Halasa napisał:
>> Rezonans na pewno gdzieś musiał być, może modemy (używające
>> wyrafinowanego kodowania, nie mam na myśli tych wczesnych)
>> to wykrywały i np. unikały takich nośnych.
>
> No nie, wprawdzie niewiele już z tego wszystkiego pamiętam, ale
> aż tak wyrafinowanych rzeczy w protokołach modemowych nie ma.
Do 33600 nie ma, 56k ... tam chyba nie bylo nosnych, wiec tez nie
bylo.
> Ale w transmisji DSL zastosowano genialną w moim przekonaniu
> sztuczkę, która służy robieniu w rurę tow. Kotieknikowa i Mr.
> Shannona. Nie korzysta się tam z jednego ciągłego zakresu
> częstotliwości o szerokości 2N by przesłać strumień N bitów.
> Wydzielane są fragmenty pasma transmisyjnego lini telefonicznej,
> każde o szerokość mniej więcej takiej, jak w oldskulowym modemie.
> I na nich, całkiem osobno, transmituje się strumienie danych.
Ale to nie "robienie w rure", tylko wykorzystanie na maksa :-)
J.
-
215. Data: 2015-08-17 01:44:48
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:mbilwdg58h50$.b9ehx4h53hry.dlg@40tude.net...
>> Wydzielane są fragmenty pasma transmisyjnego lini telefonicznej,
>> każde o szerokość mniej więcej takiej, jak w oldskulowym modemie.
>> I na nich, całkiem osobno, transmituje się strumienie danych.
>
> Ale to nie "robienie w rure", tylko wykorzystanie na maksa :-)
Może po prostu uelastycznienie?
A korekcja z RSC, czy inne dane naprawcze?
Z-modem, czy Y-modem-G? :)
Żartowałem :)
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
216. Data: 2015-08-17 13:39:32
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>> Nie wiem. Ja to traktowałem jako sztuke konceptualną. Taki schemat
>> był w instrukcji obsługi aparatu.
>
> A tak, chyba w każdym. Także mnie zastanawiało coś, co bywało na
> schemacie, a nigdy nie spotkałem tego w praktyce - jakiś dziwny
> układ na półprzewodnikach, jakby jakiś interfejs, najpewniej chyba
> do samego piekła, czy innego wymiaru, miejsce na płytce było
> pocynowane i gotowe, a między trzema z dziurek zworki drucikiem
> chyba krosówkowym...
Trudno mi na podstawie tego opisu zorientować się o co chodzi. Nie wiem
nawet o jakie telefony chodzi, z którego okresu. Te z lat sześćziesiątych
i wcześniejsze żadnych półprzewodników nie miały, przynajmniej takich,
jak sobie je dzisiaj sobie wyobrażamy. Był, choć nie zawsze, prostownik
selenowy -- dwie płytki połączone antyrównolegle. Dołączony równolegle
do słuchawki, lub gdzieś do transformatora robącego za układ antylokalny.
To pracowało jako układ ograniczający napięcie, miało zapobiegać głośnym
trzaskom w słuchwace. Może tam też coś podobnego miało być wlutowane?
--
Jarek
-
217. Data: 2015-08-17 13:58:26
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>> Ale w transmisji DSL zastosowano genialną w moim przekonaniu
>> sztuczkę, która służy robieniu w rurę tow. Kotieknikowa i Mr.
>> Shannona. Nie korzysta się tam z jednego ciągłego zakresu
>> częstotliwości o szerokości 2N by przesłać strumień N bitów.
>> Wydzielane są fragmenty pasma transmisyjnego lini telefonicznej,
>> każde o szerokość mniej więcej takiej, jak w oldskulowym modemie.
>> I na nich, całkiem osobno, transmituje się strumienie danych.
>
> Ale to nie "robienie w rure", tylko wykorzystanie na maksa :-)
Jasne, że nikt tym ADSL-em nie godzi w wielkie podstawowe twierdzenia.
Ale w czasach obu panów, gdy się mówiło o transmisji cyfrowej, każdy
spodziewał się zwiększenia zapotrzebowania na pasmo. Transmisja cyfrowa
kojarzona była z gwarancją stuprocentowej wierności sygnału -- a to
w związku z tym, że chodziło o przekazanie informacj binarnej w wielkości
fizycznej zmieniającej się w sposób ciągły. Więc szumy i zakłócenia
ginęły całkowicie, gdy liczyły się tylko dwa stany napięć -- większy
lub mniejszy od progu, od którego starano się trzymać z daleka.
Można zatem powiedzieć, że wierność cyfrowa osiągana była metodami
analogowymi. Dzisiaj w większości transmisji cyfrowych zakłada się,
że błędy wystąpią, i to nawet na sporym poziomie. Eliminowwane będą
dopiero później, metodami statystycznymi. Jeśli jest to transmisja
wielokanałowa, jak ADSL, to niektóre kanały mogą osiągnąćniekorygowalny
stopień błędów, mogą wręcz być całkiem nieużyteczne.
Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego egzaminu
wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
--
Jarek
-
218. Data: 2015-08-17 19:56:22
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmt3hvk.3ct.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> ACMM-033 napisało:
>
>>> Nie wiem. Ja to traktowałem jako sztuke konceptualną. Taki schemat
>>> był w instrukcji obsługi aparatu.
>>
>> A tak, chyba w każdym. Także mnie zastanawiało coś, co bywało na
>> schemacie, a nigdy nie spotkałem tego w praktyce - jakiś dziwny
>> układ na półprzewodnikach, jakby jakiś interfejs, najpewniej chyba
>> do samego piekła, czy innego wymiaru, miejsce na płytce było
>> pocynowane i gotowe, a między trzema z dziurek zworki drucikiem
>> chyba krosówkowym...
>
> Trudno mi na podstawie tego opisu zorientować się o co chodzi. Nie wiem
Ja próbowałem się po schemacie domyślić, ale też mi nie szło. Może to do
jakiegoś specjalnego przeznaczenia, chuk wie.
> nawet o jakie telefony chodzi, z którego okresu. Te z lat sześćziesiątych
Najbardziej lata 70, te najtradycyjniejsze aparaty, już nie CB663, czy z tej
kasty, tylko późniejsze, ale jeszcze nie Storczyki, Astry, czy Tulipany.
Ten jest podobny kształtem, choć już nowszy i na schemacie nie ma... ale
nawiązując do kabla i wtyczki - schemat traktuje o 4-żyłowym, podobnie jak
połaczenia między gniazdami.
http://allegro.pl/telefon-tarczowy-cb-740-i558674365
5.html
Tu mam na bardzo słabym zdjęciu aparat, o który mi chodzi, ten po lewej:
http://krakow.oglaszamy24.pl/ogloszenie/702053852/kr
akow-sprzedam-aparaty-telefoniczne-z-lat-70.html
Występował od w różnych odmianach obudowy, ale miał chyba jedną i taką samą
płytę główną.
Tutaj mamy CB663, z płytką o jaką mi chodzi. Nie ma tego na schemacie, ale
miejsce na gniazdko i zwory są:
http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1602967.html Leży na zworkach
niebieski kabelek...
Szukam dalej...
...
Niestety, nie znalazłem. Jak dorwę, to napiszę osobno.
> i wcześniejsze żadnych półprzewodników nie miały, przynajmniej takich,
> jak sobie je dzisiaj sobie wyobrażamy. Był, choć nie zawsze, prostownik
Co skutkowało często gigatrzaskami w ucho. Raz na centrali mi tak trzasnęło,
że przez pół godziny prawie nic nie słyszałem. A to zwykły trzask od
włączemia mtf do gniazda wybieraka WG 32AB. A diodek tłumiących nie było.
> selenowy -- dwie płytki połączone antyrównolegle. Dołączony równolegle
> do słuchawki, lub gdzieś do transformatora robącego za układ antylokalny.
Najprędzej do trafo. Niekiedy słuchawka "zdejmowana była" z odczepu
uzwojenia, a tłumik trzasków przypinało się do jego końców. Stosik czasem
zawodził i dawało się dwie diody przeciwrównoległe, najlepiej germanowe (z
natury rzeczy lepiej tłumiły), ale krzemowe też się sprawiały należycie.
Prąd minimalny, więc nawet najdelikatniejsze detekcyjne dawały sobie radę.
> To pracowało jako układ ograniczający napięcie, miało zapobiegać głośnym
> trzaskom w słuchwace. Może tam też coś podobnego miało być wlutowane?
Nie, to nie o to mi chodziło. To, o czym myślę, to wyglądało mi jak jakaś
automatyka na tyrystorach, mam pewne swobodne przypuszczenie, że być może to
było dla służb, które musiały zgłaszać się natychmiast i aby obsługa nie
musiała wachlować słuchawkami, to trzymała mtf cały czas przy uchu, a jak
przyszło połączenie, to prąd dzwonienia wyzwalał coś w rodzaju tyrystora,
który zamykał obwód, wybierak zamykał drogi rozmówne i połaczenie było
zestawione. Na Strowgerze robiło się to nieco inaczej, zmieniając krosowanie
w wyposażeniu abonenckim - konstrukcja łącznicy umożliwia rozpięcie strony
abonenckiej na wejście i wyjście osobno, co robiło się rzadko.
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
219. Data: 2015-08-17 19:57:48
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmt3j32.3ct.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
> że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
> przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
> a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego egzaminu
> wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
A jakby to udowodnił? :)
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205
-
220. Data: 2015-08-17 22:32:49
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
ACMM-033 napisało:
>> Gdyby gdzieś w latach siedemdziesiątych student na egzaminie opowaidał,
>> że przez dwudrutową linię telefoniczną długości kilku kilometrów można
>> przesłać program telewizji kolorowej, w dodatku bez żadnego śnieżenia,
>> a do tego towarzyszący dźwięk stereo Hi-Fi -- to by zaraz z tego egzaminu
>> wyleciał (jeśli nie za nieuctwo, to za picie przed egzaminem).
>
> A jakby to udowodnił? :)
Może próbować na sesji poprawkowej.
--
Jarek