eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaNiby uziom ale nie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 234

  • 111. Data: 2025-04-13 02:53:39
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Mirek <m...@n...dev> wrote:

    > A gdyby tak zastosować drugą różnicówkę przed podziałem, na samym L i
    > PEN? Sama nic złego nie wniesie, sama nie zadziała, ale powinna
    > zadziałać przy upływie na te połączenia wyrównawcze albo w niekorzystnej
    > sytuacji przez ciało człowieka.

    Zasadnicze pytanie: czy różnicówka, nawet wadliwa, odłączy zawsze oba tory
    na raz? Nie chciałbym sytuacji, w której odłączy się przewód zerowy, a
    faza zostanie.

    > Oczywiście to tylko teoretyczny pomysł - nikomu nie zalecam tak robić itp.

    Ja nie planuję tak robić, teoretyzuję teraz.

    --
    Zajączek miał ochotę na seks. idzie przez las i szuka partnerki.
    Spotyka zwiniętego w kłębek jeża. Obchodzi go dookoła i zupełnie nie
    może się zorientować się, gdzie jest przód, a gdzie tył.
    Wreszcie mówi:
    - Ty, jeż mógłbyś chociaż puścić bąka, to miałbym jakiś punkt
    odniesienia!


  • 112. Data: 2025-04-13 03:01:04
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:

    > Nie kombinuj. Do wykrycia upalonego przewodu PEN stosuje się tzw.
    > wyzwalacze nadnapieciowe i podnapieciowe.

    Istnieje taki "łączony" (i nadnapięciowy, i podnapięciowy, i od razu ze
    stycznikiem) w jednym module?

    Coś, co rozłączy L (albo L i N), gdy napięcie wypadnie poza sensowny
    zakres.

    Inna sprawa, że taki wyzwalacz przecież nie ochroni mnie przed porażeniem,
    gdy przewód zerowy, z którego wydzielę PE, będzie pod napięciem względem
    ziemi.

    --
    Na gałęzi wiszą sobie 3 nietoperze i rozmawiają ze sobą.
    W pewnej chwili jeden z nich zaniemówił i jak sprężyna stanął głowa
    do góry.
    Ci dwaj pozostali popatrzyli na siebie i jeden z nich:
    "Kurcze, znowu zemdlał".


  • 113. Data: 2025-04-13 03:36:30
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:

    >> Czekaj, gdzie ten podział miałby być zrobiony? W pionie na klatce? W
    >> mieszkaniu? Za licznikiem?
    >
    > Dokładnie.
    > Z czasem jak zostanie pion zmodernizowany to te przewody N i PE, które
    > obecnie podłączysz pod PEN, zostaną rozłączone i wtedy PE zostanie
    > podłączone do PE, a N do N.
    > To tak upraszczając abyś zrozumiał, choć w praktyce taka modernizacja
    > przebiega nieco inaczej, bo tworzony jest oddzielny przewód N oraz
    > tymczasowy PEN, który po zmodernizowaniu wszystkich instalacji
    > odbiorczych stanie się z automatu pełnoprawnym przewodem PE.

    Czemu tymczasowy PEN? Jak to działa?

    Podczas modernizacji mają być doprowadzone nowe przewody do mieszkań (oraz
    przeniesione liczniki z mieszkań na klatkę), przynajmniej tak mówili
    elektrycy z piwnicy. Dlatego nie chcę robić teraz tego sam.

    >> Czyli, idąc tym tokiem, nie mogę zmodernizować / wymienić instalacji w
    >> mieszkaniu bez kucia się na klatkę?
    >
    > Dokładnie tak.
    > Jest to prawnie narzucony obowiązek, że jeżeli dokonujesz modernizacji
    > instalacji w mieszkaniu to musisz tę instalację wykonać zgodnie z
    > aktualnymi przepisami i normami.

    Hmm. Czyli od momentu położenia nowej instalacji do momentu, w którym
    będzie modernizacja na klatce, żyję bezprawnie?

    > Rura gazowa nie może pełnić roli ochrony.
    > Połączenia wyrównawcze mają natomiast całkiem inny cel.
    > Chodzi o tzw. ekwipotencjalizację wszystkich instalacji w mieszkaniu.

    Czyli jeśli teraz ich nie ma, to muszę je zrobić?

    Inna sprawa, że teraz jest sytuacja pośrednia. Są w mieszkaniu dwie
    instalacje, obie działające. Czyli jest podtynkowy wyłącznik światła,
    który włącza światło na starej instalacji, i obok natynkowy, który wyłącza
    nową lampę na nowej instalacji. Docelowo stare lampy usunę, stare gniazdka
    i wyłączniki zaślepię, starą instalację odłączę.

    >> I się wtedy obwód zamknie przez rurę od gazu, i to będzie bezpieczne?
    >
    > Nie będzie bezpieczne dla instalacji gazowej.
    > Jest to tylko zło konieczne.

    Zło konieczne, które teoretycznie może ochronić przed porażeniem, ale
    spowodować wybuch gazu?

    > Teoretycznie tak, ale nie masz pewności, że sąsiedzi dokładnie w tym
    > samym czasie co Ty będą prali, piekli czy choćby gotowali wodę na
    > herbatę w czajniku elektrycznym.

    No tak, jakieś wahania będą w zasadzie na 100%.

    >> Właśnie dlatego NIE CHCĘ łączyć bolców razem i pozostawiać ich
    >> niepodłączonych nigdzie indziej.
    >
    > To po co w ogóle robić wymianę tej instalacji?

    Bo:

    1. Stara jest niepewna, w puszkach jest dramat, izolacja kabli trzyma się
    na słowo honoru. Nie mogę wymienić kabli bez kucia ścian (jeden
    wymieniłem, bo był w peszlu, inne są po prostu zamurowane). Kuć też nie
    mogę, bo tu mieszkamy, oboje (pewnie jakbym mieszkał sam i bez kotów, to
    bym się na to zdecydował). Stąd decyzja o zrobieniu nowej, równoległej
    instalacji natynkowej. Przy okazji gniazdka będą tam gdzie chcemy a nie
    tam gdzie są.

    2. Przygotowuję się już na nową, bezpieczniejszą (bo z osobnym PE)
    instalację na klatce.

    >> Czym taka sytuacja będzie się różniła od sytuacji, gdybym zrobił gniazda
    >> bez bolców (i wymienił je na takie z bolcami później, gdy już będzie
    >> osobny PE z klatki)?
    >
    > A czym podłączysz to Twoje PE do PE na klatce?

    Chodzi mi o dwie sytuacje:

    1. Gniazdo z bolcem, ale bolec niepodłączony.

    2. Gniazdo bez bolca.

    Czy jedna jest bardziej niebezpieczna od drugiej? Pomijamy element
    niewiedzy (ktoś może założyć, że skoro jest bolec, to jest chroniony), bo
    jedynymi osobami, które cokolwiek do tych gniazdek podłączają, jesteśmy
    my. Nikogo innego tu nie ma.

    > Przecież obecnie masz tylko 2 żyły faza i zero (neutralny).
    > Bez wymiany przewodu od rozdzielnicy na klatkę w przyszłości nie
    > podłączysz tego Twojego PE do PE na klatce. Cały czas Twoja instalacja
    > pozostanie jako "zerowana", ale bez zerowania i jakiejkolwiek ochrony.

    Przewody idące z klatki będą wymienione podczas remontu na klatce (nie
    przeze mnie).

    > Ale w drodze złagodzenia, bo Arnold okazał skruchę, a ponadto ofiara
    > była jego żoną to sędzia łaskawie daje tylko 3 lata. Dzieci idą do
    > przytułku. Taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna, bo instalacja nie
    > będzie chroniona.

    I taka sytuacja może się wydarzyć, gdy jest bolec (niepodłączony) -- a gdy
    bolca nie ma w ogóle?

    Teraz w wielu gniazdach nie ma bolca. W zasadzie jest tylko w łazience i w
    kilku (nie wszystkich) gniazdach w kuchni.

    > Tutaj prawdopodobieństwo takiego porażenia jest znikome. Chyba, że ktoś
    > ingerował w zaciski na pionie i po prostu odpiął przewody.
    > Ale wtedy prokurator będzie próbował dociec kto to zrobił.

    To, plus pewnie tak samo byłoby w przypadku pożaru i ubezpieczenia
    mieszkania...

    W zasadzie mnie przekonałeś. Czy mogę w takim razie zrobić rozdział tego
    TN-C (jeśli to jest w ogóle TN-C, mając przewody 4mm2) na TN-C-S w
    rozdzielnicy, bez kucia się na klatkę (bo będą się kuć tak czy inaczej w
    swoim czasie, gdzie "w swoim czasie" jest bliżej nieokreślone, ale mam
    nadzieję że jeszcze w tym roku)?

    Może zrobić jeszcze inaczej i jak już będzie ten podział, to dodać
    różnicówkę za punktem podziału? Planowałem dodać ją dopiero jak będzie
    nowa instalacja na klatce, tym bardziej że wtedy już skończę instalację w
    domu i zwolnię miejsce w rozdzielnicy na różnicówkę (teraz nie ma miejsca,
    bo są dwa "esy", które zasilają starą instalację, a większej rozdzielnicy
    tam nie zmieszczę).

    Jeszcze jedna rzecz, związana z tą moją rozdzielnicą i, nazwijmy to,
    "podrozdzielnicami". Idea jest taka:

    1. Główna rozdzielnica zawiera różnicówkę i jeden B16, zasilający
    "podrozdzielnice". Zawiera też licznik energii na dodatkowym B6 (wygodny
    do podglądu chwilowego poboru mocy, normalnie wyłączony).

    2. "Podrozdzielnice" (trzy) są umieszczone w różnych miejscach mieszkania
    i zawierają zabezpieczenia (B16, B6, może B10) poszczególnych obwodów.

    Nie ma gradacji i liczę się z tym, że zwarcie spowoduje zadziałanie tego
    głównego B16. Jest tak dlatego, że nie wiem, jaki największy bezpiecznik
    mogę zastosować w tej instalacji (przed tym głównym B16).

    Czy instalacja od rozdzielnicy do "podrozdzielnic" może być poprowadzona
    przewodem 3x2,5mm2, zabezpieczonym przez B16? Pytam, bo już go położyłem,
    mieści się w korytkach na styk, więc żeby go wymienić, musiałbym dodatkowo
    zrywać korytka.

    Jeśli okaże się, że mogę w mieszkaniu zastosować większy bezpiecznik, to
    jaki największy mogę zastosować przy przekroju 2,5mm2?

    Nie przewiduję w mieszkaniu większego chwilowego poboru niż 16 A.

    Czy (z punktu widzenia prokuratora i ubezpieczenia) w ogóle wolno jest mi
    zrobić tę instalację (byle tylko była wykonana ze sztuką), czy potrzebny
    jest ktoś z uprawnieniami?

    --
    Studentom warszawskich uczelni polecono nauczyc się na pamiec ksiazki
    telefonicznej, a potem zbano ich reakcje na to polecenie, i tak:
    Studenci uniwerku zapytali: "Po jaka cholere?"
    Studenci politechniki zaczeli robi sciagi, a studenci Akademii Medycznej
    zapytali tylko, na kiedy.


  • 114. Data: 2025-04-13 03:43:27
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Marvin <n...@s...com> wrote:

    >> Nie ma nic oprócz gazu, i ta rura gazowa nie jest do niczego podłączona
    >> oprócz kuchenki (nie ma żadnych przewodów, obejm, itd.).
    >
    > Które to piętro jest?

    Drugie.

    > Rozważałeś aby przewód do uziemienia wyrównawczego puścić w dół pionem w
    > łazience/wc?

    To bym z tymi patusami z dołu musiał wejść w kontakt, podziękuję :)

    Ale ten brak uziemienia jest tylko tymczasowy. Uziemienie będzie. Po
    prostu jeszcze go nie ma.

    W grudniu była mowa o tym, że remont na klatce zacznie się w lutym. Jest
    środek kwietnia, remont się nie zaczął, ale dowiedziałem się, że temat nie
    umarł, po prostu są jakieś opóźnienia.

    Zresztą ten budynek ma kilka klatek, może już remontują tylko zaczęli od
    innej klatki.

    > Często jest tam drożność pozwalająca przy pewnym wysiłku i kombinatoryce
    > spuścić przewód na dół, gdzie można się nim połączyć z żeliwną kanalizacją.

    W piwnicy na dole jest piękna, pomalowana na żółto-zielono szyna. Tak
    dobrze ją pomalowali że klamka do piwnicy do dziś jest maźnięta zieloną
    farbą.

    > Może byłaby możliwość przewiercenia się do pionu elektrycznego na klatce
    > schodowej z mieszkania? Wówczas, poza rozdziałem PEN PE, możnaby
    > tymczasowo pomknąć przewodem w dół do piwnic.

    Jak nie zapomnę, to zrobię zdjęcie skrzynki na klatce. Tam nie ma takiego
    typowego pionu, jaki znam z innych klatek, że jest sobie szacht i tym
    szachtem idą przewody. Tzn. przewody na pewno jakoś pionowo idą, ale nie
    ma dostępu do peszli, itd. Przynajmniej tyle zauważyłem (ale nie
    przyglądałem się).

    > A jak nie, to do rynny na balkonie się przypiąć, a potem tę rynnę
    > uziemić na dole krótkim odcinkiem taśmy metalowej plus wbitą szpilką.

    Żebym ja miał rynnę w zasięgu ręki, to byłbym przeszczęśliwy, choć z
    innego powodu (antenowego) :) Jedyne co mam, to parapet, ale wątpię żeby
    był elektrycznie do czegokolwiek podłączony. Zresztą nie chcę tak
    kombinować. Coś pójdzie nie tak i sąsiadka podlewająca kwiatki na
    parapecie obok trupem padnie.

    > Oczywiście spekuluję, bo nie znam warunków, ale może wysiłek należy
    > skierować w stronę "gdzie by się uziemić"?

    Ten problem w jakimś (mam nadzieję, że krótszym niż dłuższym) czasie
    rozwiąże się sam.

    --
    A znacie to jak student poszedl do profesora i zdaje..
    Ze nic nie umial i profesor nie wiedzial jaka ocene mu dac, bo nizszej
    juz nie bylo to wpisal temu gostkowi do indexu "Osiol", student tak
    się patrzy i mowi:
    - No dobrze panie prefesorze, podpis juz jest a gdzie ocena?


  • 115. Data: 2025-04-13 03:52:56
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:

    >> No tak -- i tak byłoby najlepiej. Ale "się nie da". Jedyna skrzynka na
    >> piętrze, jaką znalazłem (kłódka dawno zerwana) nie ma nic, co
    >> podejrzewałbym o bycie uziomem.
    >
    > Dlatego lepiej jest zlecić to komuś, kto się na tym zna i posiada
    > odpowiednie przyrządy pomiarowe.

    No i znów:

    1. Nie żyjemy w próżni. Kot mi sika do łóżka po tym jak ktokolwiek tu
    przyjdzie. Jak przyjdzie i będzie siedział, robił rozp.*dol 8h dziennie,
    to już w ogóle te koty zwariują, a my razem z nimi. Ja tu nawet dzwonka
    nie mam (odłączyłem, w nowej instalacji nie będzie w ogóle, zostanie tylko
    przycisk żeby zniechęcić do pukania), bo niezapowiedziani goście są bardzo
    niemile widziani (a zapowiedziani mają nr na komórkę).

    2. Pracuję zdalnie, często wychodzę z domu, robię tę instalację wtedy
    kiedy mam czas i mogę (głównie wieczorami), a nie wtedy, kiedy muszę się
    do kogoś dostosować.

    3. Już pomijając wszystko inne -- jak znaleźć godnego zaufania fachowca?
    Ten mój "znajomy" (choć obecnie na mnie obrażony) elektryk ma przyrządy,
    ma gadane, ma ego wywalone w kosmos, ale ma też absolutny brak wiedzy.
    Puszkę osadzi, przewody podłączy, bo przewody każdy idiota umie podłączyć,
    ale to wszystko o czym mówisz o PE, PEN, ochronie, to jest dla niego
    kosmos. A uprawnienia ma.

    --
    Uciekają zające przez Bug do Polski. Jeden z naszych zajęcy łapie
    uciekiniera i pyta o powód. Tamten odpowiada:
    - A bo u nas obcinają zającom trzecie ucho!
    - No jakże! Przecież zające maja tylko dwoje uszu!?
    - Zgoda, my to wiemy, ale oni najpierw obcinają, a potem liczą!


  • 116. Data: 2025-04-13 03:57:50
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:

    > Nie ma też pewności, że prąd rażący i nawet wyłączający RCD nie
    > doprowadzi do migotania komór serca, które bez natychmiastowej
    > resuscytacji i masażu serca doprowadza do śmierci w przeciągu kilku minut.

    BTW, znam kogoś, kogo kiedyś poraził prąd (z bolca, tak świetnie
    instalacja wykonana) i ta osoba od tej pory ma duszności przy wysiłku.
    Minęło wiele lat, nigdy nie była z tym u lekarza, ale duszności ma.

    Ciekawe co się tam uszkodziło. Pewnie serce, może kawałek serca...

    > Nawet jeżeli nie poprowadzisz nowego przewodu to o wiele lepszym jest
    > połączenie tego PE z przewodem zerowym w rozdzielnicy.
    > Dalej będziesz miał układ z "zerowaniem", ale w tym układzie będą
    > działać zarówno zabezpieczenia nadprądowe (eSy czy topiki) jak i RCD.

    Będzie to zgodne z przepisami?

    --
    Całkiem możliwe, że ten sam gość co wcześniej przychodzi do restauracji. Gdy otrzymał
    już zupę, z przerażeniem stwierdza, że w zupie pływa mucha! Od razu z krzykiem na
    kelnera:
    - Panie kelner, w mojej zupie pływa mucha.
    Na to kelner:
    - Ciichoo - bo inni też będą chcieli.


  • 117. Data: 2025-04-13 04:31:11
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    Uzytkownik <a...@s...pl> wrote:

    > Skoro jest wbite 6m i raptem uzyskałeś 70 Omów to nie ma sensu walczyć o
    > zmniejszenie rezystancji, bo choć byś wbił takich prętów 10 po 6m to i
    > tak nie uzyskasz rezystancji uziemienia, która byłaby wystarczająca do
    > wyłączenia zabezpieczeń nadprądowych w wymaganym czasie.
    > Poza tym po co nawet walczyć o taką rezystancję, skoro masz sieć TN?

    Swoją drogą, podepnę się. Tym razem instalacja nie w mieszkaniu, ale na
    działce (ROD).

    Są na działkach latarnie, między którymi pociągnięty jest czterożyłowy
    przewód (trzy fazy i zero). Przy niektórych latarniach są skrzynki (często
    dziurawe, przerdzewiałe, woda się do nich leje, krzaki w nie wrastają,
    nikt o to nie dba).

    Skrzynki, wydaje się, mają własne uziemienia (podejrzewam, choć nie mam
    pewności, że spięte z PEN) i z tych skrzynek rozprowadzony jest prąd na
    poszczególne działki, prawdopodobnie z różnych faz (sądząc po tym, komu
    wywaliło prąd a komu nie, jak jednej fazy nie było).

    Do mnie przychodzi kabel czteroprzewodowy, miedziany, dosyć gruby (nie
    wiem czy 10mm2 będzie, na pewno więcej niż 4mm2, może 6mm2?), ale tylko
    dwie żyły są podłączone w skrzynce przy latarni. Dwie pozostałe są
    niepodłączone (ale nie chcę ich używać bo nie wiem, w jakim są stanie, ten
    przewód jest w tej ziemi pewnie dłużej niż ja po świecie chodzę).

    Wchodzi to na licznik i jednocześnie, sprzed licznika, idzie do innej
    altany na innej działce (co i tak jest sukcesem, bo inny sąsiad ma
    drugiego sąsiada podpiętego ZA swoim licznikiem -- jak drugi kosi trawę to
    licznik kręci się u obu).

    W każdym razie za pięknym, starym, elektromechanicznym, PRL-owskim
    licznikiem (będącym w zasadzie podlicznikiem do rozliczeń z ROD) jest już
    moja rozdzielnica, instalacja robiona przeze mnie od zera.

    I teraz tak.

    Wychodząc z założenia, że ten PEN jest niepewny (tej instalacji nikt nie
    konserwuje, wiem że niektóre przewody mają takie przebicia, że są spore
    straty energii, bo prąd ucieka do ziemi, ale dopóki nie wywala topików 63
    A w rozdzielnicy to nikt się tym nie przejmuje i tego nie wymienia),
    zrobiłem najbardziej sensowną rzecz, jaka mi przyszła do głowy, czyli:

    1. Wbiłem własny uziom, kilka prętów, ma to rezystancję właśnie ok. 70
    omów.

    2. Wykorzystałem ten PEN z latarni jedynie jako N, a PE wziąłem z mojego
    uziomu.

    3. Ochronę przeciwporażeniową w tej konfiguracji oparłem wyłącznie o RCD
    (prąd z L do PE na pewno nie wyzwoli zabezpieczenia nadprądowego, jedynie
    RCD).

    Czyli zrobiłem wyspę TT, ale z uziomem wystarczającym jedynie dla RCD.

    Od tamtej pory spędza mi to sen z powiek. Jest o tyle dobrze, że jedyną
    osobą, która dotyka uziemionych urządzeń, jestem ja, bo jedyne uziemione
    urządzenia to moje elektronarzędzia i laptop. Więc jak kogoś trzepnie, to
    mnie, więc nie będę miał na głowie prokuratora.

    Tylko że wolałbym, żeby mnie jednak nie trzepnęło, i stąd pytanie: czy to
    jest wyjątkowo głupie i niebepizeczne? Zapewne odpowiedź brzmi "tak".
    Zastanawiam się, czy spiąć ten mój uziom z PEN (albo w ogóle odłączyć mój
    uziom i wydzielić PE z PEN przychodzącego z latarni) i w sumie im dłużej
    czytam tę dyskusję, tym bardziej się ku temu skłaniam.

    Tyle że boję się dwóch sytuacji:

    1. Luźny PEN w skrzynce przy latarni (lub skorodowany przewód od latarni
    do mnie), prąd od sąsiada (lub sąsiadów, zależy gdzie się ten przewód
    upali, ostatni który był wymieniany upalił się między latarniami)
    spowoduje, że prąd sąsiadów będzie płynął przez mój uziom.

    Porażenie to jedno, ale czy to może spowodować pożar? Uziom ma
    rezystancję, więc na tej rezystancji wydziela się jakaś moc, ale gdzie ta
    moc fizycznie jest? W całym obszarze ziemi wokół moich prętów? Ile mocy
    można wydzielić w takim uziomie (szacunkowo) zanim zacznie się coś palić
    (i co zacznie się palić, bo chyba nie gleba)?

    Druga rzecz, czy takie coś może spowodować porażenie przez napięcie
    krokowe (w okolicy mojego uziomu)?

    2. Luźny PEN w skrzynce przy latarni -- porażenie mnie przez uziom. Ta
    sama obawa, co tu w mieszkaniu, tylko bardziej realna. No nie ufam
    dziurawej, zardzewiałej skrzynce, z której wyrasta trawa.

    Ta instalacja w ogóle jest dziwna, bo wygląda strasznie, ale działa
    zaskakująco dobrze. Żadnych zauważalnych spadków napięcia nawet jak
    odpalam spawarkę.

    Czyli, w skrócie -- co ja mam zrobić w tej instalacji, żeby była w
    obecnych warunkach najbezpieczniejsza? Rozumiem że podział TN-C na TN-C-S?
    Co mam zrobić w tej sytuacji ze swoim uziomem? Zostawić, uziemiając punkt
    podziału? Odłączyć?

    Coś jeszcze mogę zastosować, żeby było to bezpieczniejsze?

    Mam na działce oprócz altany blaszak (stoi na betonowej wylewce), idzie do
    niego 3x2,5mm2 z głównej rozdzielnicy (w blaszaku jest osobna rozdzielnica
    na gniazda i światło). Blaszaka nie podłączałem do PE z tego kabla, bo nie
    jestem pewien, czy powinienem. Czytając tę dyskusję wydaje mi się, że
    jednak powinienem. Powinienem?

    Inna sprawa, że blaszak składa się z profili (malowanych) i przykręconych
    (oraz nitowanych) do nich blach. Te wkręty i nity na pewno nie zapewniają
    pewnego połączenia. Więc żeby było absolutnie zgodnie ze sztuką, musiałbym
    każdy arkusz blachy (plus pewnie też drzwi elastycznym przewodem) spiąć z
    uziomem osobno?

    --
    Do dyżurnego lekarza w klinice położniczej przychodzi licealistka i pyta:
    - Czy mogłabym na godzinę wypożyczyć noworodka?
    - Po co?
    - Chciałabym tylko kogoś nastraszyć...


  • 118. Data: 2025-04-13 04:34:32
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    io <i...@o...pl.invalid> wrote:

    >> Czyli rozdzieliłeś 2-przewodową (L i PEN) na 3-przewodową (L, N, PE)? Mam
    >> nadzieję że różnicówki są za punktem podziału (czyli różnicówka nie
    >> przerywa ciągłości PEN), a nie przed...
    >
    > Też mam taką nadzieję :-) Jak robiłem to pewnie zastanawiałem się i tak
    > zrobiłem.

    To może sprawdź zanim będzie za późno :) Bo to jest realne ryzyko.

    --
    Idzie zajączek lasem, patrzy a na dróżce leży podkowa. Podnosi ja,
    odwraca na druga stronę, a tam... koń!


  • 119. Data: 2025-04-13 04:35:19
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    PiteR <P...@b...chamy.prostaki.pl> wrote:

    > Samochód nie ma możliwości wykrycia uziomu bo jest na gumowych oponach.

    To co ta ładowarka robi z tym uziomem, że dochodzi do wniosku, że jej nie
    pasuje i nie będzie ładowała?

    --
    - Zajączku, dlaczego masz takie krótkie uszy?
    - Bo jestem romantyczny.
    - Nie rozumiem.
    - Wczoraj siedziałem na lace i słuchałem śpiewu słowika. Tak się
    zasłuchałem, ze nie usłyszałem kosiarki...


  • 120. Data: 2025-04-13 04:40:54
    Temat: Re: Niby uziom ale nie
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)

    PeJot <P...@n...pl> wrote:

    > Przekaźnik spolaryzowany po dłuższym czasie lubi się skleić.

    Czemu? Tak słabo odbija, że syf się na nim osadza i to wystarczy, żeby nie
    dał rady zadziałać? Czy jakieś kwestie związane z magnetyzmem?

    > Stąd trzeba regularnie go luzować, inaczej może nie zadziałać w razie
    > potrzeby. Ale, ale: RCD to elektro/mechanika która niespecjalnie lubi
    > włącz/wyłącz. Brakuje komór gaszeniowych, rozłączenie pod obciążeniem
    > niespecjalnie służy żywotności RCD, stąd zalecenia producentów, aby
    > testować raz na jakiś czas, *ale nie częściej*. No i nie czarujmy się,
    > współczesne RCD zrobione są z makulatury, a nie z miedzi.

    To by chyba trzeba najpierw wyłączać nadprądowe za RCD, i dopiero potem
    testować RCD. Eh, technika.

    --
    - Skąd ma pan takiego siniaka na głowie?
    - Byłem u lekarza. Na łupież zalecił mi nacierać włosy wodą
    toaletową. Nacierałem, nacierałem, aż w końcu deska sedesowa spadła mi
    na głowę.

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: