Użytkownik "Krzysztof Gajdemski" <s...@r...org.pl> napisał w wiadomości
news:slrnq2jnpm.iea.songo@fugazi.debian.org.pl...
> Nie jestem pewien, czy można dać temu wiarę. Sporo pracowałem w ciemni,
> po zgaszeniu światła i po przyzwyczajeniu się wzroku z czasem udawało się
> dostrzec ręce, którymi operowałem przy negatywach. Kiedyś zrobiłem
> eksperyment i szybko zapaliłem światło nie zmieniając pozycji. Okazało
> się, że w rzeczywistości stanowisko do pracy było w nieco innym miejscu,
> niż je ,,widziałem". Ot, siła sugestii.

Wykluczyć nie mogę, zwłaszcza, że to był jedynie ślad śladu konturu palców i
ruchu nimi.
Ale przypuszczam, że jakby wziąć arcymegaczuły światłomierz na pojedyncze
kwanty światła, to nie zmierzyłby, zduszony szumem otoczenia, zwłaszcza, że
to była noc i poprzez kilkaset metrów korytarzy, zakrętów, schodów, itd, ta
mikroskopijna ilość nocnego światła w nieoświetlonej najbliższej okolicy i
tak uległa osłabieniu, więc jeśli, to raczej coś lokalnego.
Nie wiem, czy to nie było coś piezo-foto-elektrycznego, np. jakieś
nano-wyładowania z mikroelektryzowania się cząstek kurzu, powietrza,
lokalnych różnic temperatur, itp.

--
Łapy, łapy, cztery łapy,
A na łapach pies kudłaty.
Kto dogoni psa? Kto dogoni psa?
Może ty? Może ty? Może jednak ja...?