1. Data: 2010-01-01 01:02:29
Temat: Re: Kupno samochodu - prośba od laika
Od: "Czabu" <grupy_WYTNIJ_TO_@_WYTNIJ_TO_poczta.onet.pl>
> Chce jednak powiedziec, ze ci sprzedający z domu, wlasne prywatne
> samochody - potrafią więcej nabzdurzyć niż handlarz - choćby dlatego, ze
> do handlarza z punktu ma sie dystans, a do prywatnej osoby z punktu ma sie
> zaufanie. Tak źle i tak nie dobrze.
Święta prawda. Żaden człowiek, którego prywatny samochód oglądałem przed
zakupem prawdy nie mówił (żeby nie powiedzieć, że kłamał).
Z ciekawszych przypadków był np. policjant sprzedający Hondę Civic.
Oczywiście bezwypadkową, w świetnym stanie technicznym, drugi właściciel
(kupował od innego prywatnego), itp. Przy oględzinach wyszło, że tylny prawy
błotnik wstawiany. Na pytanie jak się to ma do bezwypadkowości (przez
telefon sprzedający informował, że samochód _nigdy_ nie miał napraw
blacharskich), policjant odpowiedział, że rzeczywiście przypomina sobie, jak
w komisie mówili, że miał "obcierkę", ale nie pamięta co dokładnie było. Na
pytanie, jak komis ma się do prywatnego właściciela, o którym była mowa,
zaczęło się kręcenie, że samochód stał w komisie, ale był kupiony od
prywatnego, itd. Umowa oczywiście "zaginęła".
Dalsze oględziny wykazały robione tyle nadkola (w civicach to akurat był
standard, ale w tym przypadku naprawa byla spartolona) i przód samochodu
(przypominam, że mialo nie być żadnych napraw blacharskich). Najciekawsza
była reakcja na pytanie, czy auto na pewno jest pewne pod względem prawnym
(np. nie było kradzione), czy sprawdzał to jako policjant w ich bazie
danych. Odpowiedź: "tak oczywiście, to była pierwsza rzecz, którą zrobiłem
po zakupie". Drugie pytanie: "możemy więc jechać na komendę i jeszcze raz
sprawdzić przed zakupem"? I w tym momencie dopiero zaczęło się kręcenie...
"Nie możemy, bo wie pan, to różnie bywa, może jakiś błąd w bazie wyskoczy i
co ja zrobię, ja nie mogę, itd."
Potem jeszcze wyszło, że przegub i maglownica do roboty, zawieszenie do
gruntownego remontu, problemy z gazem (których właściciel "nie zauważał" i
twierdził, że instalacja jest tak świetna, że od kilkudziesięciu tysięcy nie
musiał nic z nią robić...). Samochód w idealnym stanie...
Ostatnio posprzeczałem się z "koleżanką" z pracy, która radośnie opowiadała
jak kilka lat temu sprzedawali samochód. Samochód zaliczył dość poważnego
dzwona, ale był naprawiony. Była strasznie dumna z męża, który sprzedając
samochód nawet okiem nie mrugnął na pytanie o przeszłość wypadkową i wmawiał
kupującym, że nigdy nic się nie działo z tym samochodem. Na moje złośliwe
pytania, opowiedziała: "Ale w czym problem? Był tak świetnie naprawiony, że
nie było widać. Skoro nie zauważyli (i ich mechanik), to znaczy że był w
dobrym stanie i mąż nie zrobił nic złego".
Dodam, że ta "koleżanka" bardzo lubi dużo o mówić o tym, że trzeba być
dobrym dla ludzi, trzeba mówić prawdę i generalnie przez ludzi jest
postrzegana jako bardzo miła, uczciwa i porządna osoba.
Dlatego należy przyjąć żelazną zasadę, że żadnemu sprzedającemu nie można
wierzyć, ale samochód w dobrym stanie może trafić się zarówno od handlarza
jak i prywatnego właściciela.
Pozdrawiam
Czabu