W dniu 13.08.2015 o 16:50, Lisciasty pisze:
> Zapewne nie jestem pierwszy ani ostatni z tego typu
> dolegliwościami, a mianowicie praca, żona, dzieci,
> kupę innych życiowych bzdetów którymi trzeba się zająć,
> czasami wypada ruszyć dupę w celach zdrowotnych, żeby
> jaką-taką kondycję utrzymać. W efekcie od paru lat
> czasu na motór pozostaje niewiele, a jak już jest czas,
> to się nie chce, bo do garażu daleko, łachów w piwnicy
> szukać trzeba, a cholera wie czy olej w silniku
> nie jest już aby do wymiany.
> Jak sobie radzić z taką chorobą? Przeczekać? Sprzedać
> padakę i kupić za parę lat coś innego? Wyjechać
> w Bieszczady? :>

Sprzedaj tą padakę, bo wyraźnie nie wpisuje się w obecne założenia. A
wnioskując z Twojego posta te są takie:

- moto ma jeździć niezależnie od stanu oleju
- ma jeździć "bez ciuchów"
- ma na co dzień pokonywać trasę praca <--> żona, dzieci
- powinno chociaż raz pokonać trasę w Bieszczady
- powinno raz na jakiś czas się zepsuć (W trosce o Twoją kondycję.
Pchanie moto angażuje jednocześnie wiele partii mięśni. Pamiętaj jednak
aby trening aerobowy był skuteczny powinien trwać przynajmniej pół
godziny - tyle czasu potrzebujesz aby wypalił się glikogen w mięśniach.
Moto powinno się spierdolić np. tuż po odpaleniu wracając z pracy, a nie
pod samą chatą)


Myślę, że da się coś znaleźć. Może jakaś MZ ETZ albo 350TS? Koledzy z
większym doświadczeniem, na pewno podsuną kilka swoich typów.

--
pzdr!
twardziejszy
TT600E