Alex D. B. pisze:

>> Mój rekord to ok. 1000 km. Wyjazd o 2 w nocy z Trójmiasta, o 10 rano
>> Wrocław, o 20 Trójmiasto. Żadnej autostrady czy drogi szybkiego ruchu.
>> Jedyne problemy podczas jazdy - drętwiejące dłonie i senność.
>>
> w sumie to nie wiem - szacun za pancernosc, czy pietno za glupote?
> jestem poczatkujacy na 2oo, ale ponad 200-300km mnie zwyczajnie meczy -
> nie odwazylbym sie jechac na 1 dzien wiecej niz 500km.

Nie no, nie przesadzaj. Ciebie może i męczy, ale innych nie musi. Drogi
bywają różne więc ja wolę liczyć na godziny. Osobiście czuję się źle po
przekroczeniu 7 godzin jazdy. Zakładam, że są tacy którzy męczą się
wolniej i jeżdżą szybciej (to akurat łatwe bo mam 250cm), więc dla
takich te 500km to pikuś.

do góry

On Mon, 28 Dec 2009 22:14:26 +0100, Alex D. B. <a...@p...onet.pl>
wrote:

>
[...]
> chetnie uslysze Twoja wersje. ja sie nie wyznaje - jestem poczatkujacy
> na 2oo.

No właśnie, to masz trochę mało doświadczeń chyba?

> wiem tylko tyle, ze 2-3h jazdy sa meczace

Dla Ciebie. Są ludzie, dla których 3 h jazdy to miła rozgrzewka ;-)

Anyway, pojeździsz dłużej to zobaczysz. Dla mnie na początku 2-3 h były
męczące, teraz po 4 h jestem jeszcze prawie zupełnie świeży, a po 6 h
jestem
lekko przyjemnie zmęczony. Zrobienie 8 h rozbitych na dwa bloki po 4 h z
dłuższą przerwą w środku to nie jest żaden problem, sprawdziłem - ostatnie
2 godziny były trochę nudne bo mi się rozładował player i muzyki nie było.
;-)

I to na lekko za małym dla mnie nakedzie było, a nie na wygodnym turystyku.

--
Leszek 'Leslie' Karlik
NTV 650

do góry

On 2009-12-28 14:14:45 +0100, n...@s...com said:

> Niemeczacy zasieg jednego dnia okreslam na 300km po zwyklych drogach i
> 600 po autostradzie. Pozniej zwiedzanie, lokalne zarcie, podziwianie
> widokow albo nachlanie sie miejscowymi procentami.
> Urlop.

Znaczy w trakcie urlopienia takie przebiegi jak dla mnie są ok, choć
wolę ciut mniej. Ale na ten urlop trza gdzieś najpierw dojechać. A
dopóki nie wymyślą teleportów, czy choćby transport lotniczy motocykla
przestanie być tak upierdliwy i drogi, to jeśli chce się ruszyć kawałek
dalej lub ma się mniej niż 3 tygodnie urlopu ciurkiem - trzeba czasem
zacisnąć poślady i się przemęczyć.

Ale tu znów - ludzie są różni - mam kumpli dla których szczytem
motocyklowej przygody jest zrobienie 10kkm w 10-12 dni, z przelotami
dochodzącymi do 1500/dzień i zwiedzaniem na zasadzie "dwa w dół i
podziwiamy". Ot, degustibusy.

--
Pozdrawiam
de Fresz

do góry

Użytkownik "JK" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:hh9tju$vbf$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "trud" <t...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:109w5ymbrth0t$.13n2t2scvg71i.dlg@40tude.net...

> Jeśli "dużym turystykiem" może być ZZR1200 to do Włoch dwa dni.
> Ew. trzy, ale trzeba przewidzieć jakiś zwiedzanie po drodze.

Wlasnie czytalem w grudniowym "Moto Voyager" jak koles z plecakiem na
zaladowanym po sufit cruiserze pojechal do Wloch.
Z powrotem jechali dwa dni z czego jednego machneli prawie 1100km.
Na takim sprzecie i z takim ladunkiem to z mojej strony szacun...

Erg
GS500

do góry

>
> Wlasnie czytalem w grudniowym "Moto Voyager" jak koles z plecakiem na
> zaladowanym po sufit cruiserze pojechal do Wloch.
> Z powrotem jechali dwa dni z czego jednego machneli prawie 1100km.
> Na takim sprzecie i z takim ladunkiem to z mojej strony szacun...
>

hahahaaa
O tym piszesz: http://www.motovoyager.pl/img_user/w_numerze_4b0d160
546c71_43.jpg
??
Ja też to czytałem przez święta i też miałem takie samo spostrzeżenie!
Faktycznie szacun !!

Fortskee

do góry

Użytkownik "Leszek Karlik" <l...@h...pl> napisał w wiadomości
news:op.u5n3gmycbkkx24@attitude-adjust...
>
> No właśnie, to masz trochę mało doświadczeń chyba?
>
jak napisalem - na 2oo tak

> Dla Ciebie. Są ludzie, dla których 3 h jazdy to miła rozgrzewka ;-)
> Anyway, pojeździsz dłużej to zobaczysz. Dla mnie na początku 2-3 h były
> męczące, teraz po 4 h jestem jeszcze prawie zupełnie świeży, a po 6 h
> jestem
> lekko przyjemnie zmęczony. Zrobienie 8 h rozbitych na dwa bloki po 4 h z
> dłuższą przerwą w środku to nie jest żaden problem, sprawdziłem - ostatnie
> 2 godziny były trochę nudne bo mi się rozładował player i muzyki nie było.
> ;-)
>
moze, ale jednak watpie. moj tylek przedewszystkim. ;-)
w warunkach pl, start/meta w waw, to jestem zmeczony jadac autem do granicy.
no moze nie wschodniej - ale polodniowej lub zachodniej.
jazda ma motocyklu jest dla mnie ca 2 razy bardziej meczaca od auta. wole
jechac malymi kawalkami, albo zladowac motocykl na przyczepke, niz zrobic
cos glupiego i zginac. jesli ktos inaczej uwaza, to raczej sie nie dogadamy.
;-)
niestety - imao - na 2oo za duzo debili chce nas zabic, aby pozwalac sobie
na luz.


Alex.


> I to na lekko za małym dla mnie nakedzie było, a nie na wygodnym
> turystyku.
>
> --
> Leszek 'Leslie' Karlik
> NTV 650

do góry

A ja przepastuję tu, jako swoistą ciekawostkę mojego posta z innej grupy:


Mięczaki!!;-))
Ja ok. pól wieku temu, będac w 5 klasie szkoły podstawowej jechałem z Ojcem
z Warszawy do Sopotu. On na motorowerze simson, a ja na rowerze "Hutnik" z
motorkiem
Gnom, -pierwszy model o zawrotnej mocy aż 0,4 KM... Do dzis wspominam to
jako super
przygodę. A dodam, ze droga ta wówczas na całkiem sporych odcinkach (chyba
np. koło Mławy) była
jeszcze niewyasfaltowana, a brukowana kostką, czy nawet kocimi łbami, co
przy
rowerze bez jakiegokolwiek resorowania było specyficzną przyjemnością;-)).
Zresztą nawet i simson miał resorowanie tylko z przodu.
No i machnęło sie w 2 dni...


p47

do góry

On Mon, 28 Dec 2009 23:06:33 +0100, de Fresz <d...@N...pl>
wrote:

>przestanie być tak upierdliwy i drogi, to jeśli chce się ruszyć kawałek
>dalej lub ma się mniej niż 3 tygodnie urlopu ciurkiem - trzeba czasem
>zacisnąć poślady i się przemęczyć.

Daleko nie jezdze, ale od 2 lat mi sie zmienilo podejscie do urlopu.
Urlop zaczynam w momencie wyjechania z garazu, a nie dopiero gdzies
tam daleko.
W efekcie nad Adriatyk jechalem prawie tydzien, zwiedzilem kilka
miast, posmakowalem kurzu bocznych drog, sprobowalem kilku swietnych i
kilku paskudnych miejscowych posilkow itd.
W sumie jak wrocilem to zaczalem zalowac ze tak sie spieszylem,
ominalem setki wartych zobaczenia miejsc.
Nie spieszyc sie, to dla mnie kwintesencja wypoczynku =)

>Ale tu znów - ludzie są różni - mam kumpli dla których szczytem
>motocyklowej przygody jest zrobienie 10kkm w 10-12 dni, z przelotami
>dochodzącymi do 1500/dzień i zwiedzaniem na zasadzie "dwa w dół i
>podziwiamy". Ot, degustibusy.

Ok, urlop polegajacy na jezdzeniu - rozumiem. Ale nie rozumiiem
'najszybciej dojechac do'.

pozdr
newrom
--
DT 125 - czy aby nie za mocny ? :-)
JUPPI! Admini tego foróma som wielcy!
http://demotivation.ru/yjmid8jxapprpic.html

do góry

Siemka

***"p47"
Ja ok. pól wieku temu, będac w 5 klasie szkoły podstawowej jechałem z Ojcem
z Warszawy do Sopotu. On na motorowerze simson, a ja na rowerze "Hutnik" z
motorkiem Gnom, -pierwszy model o zawrotnej mocy aż 0,4 KM...

No takim wyczynem nie moge sie pochwalic...ale "trasy" po 150-170 km
dziennie na Komarku 3 sie latalo :)))
No i z bratem na ETZ 150 w 24 h Wawa-Berlin-Wawa.

--
Tytus
żółte najszybsze

do góry

Witam
Użytkownik <n...@s...com> napisał w wiadomości
news:sfajj55ogn9o0tmaptb9crhshaus4dkbuj@4ax.com...
> On Mon, 28 Dec 2009 23:06:33 +0100, de Fresz <d...@N...pl>
> wrote:
> Ok, urlop polegajacy na jezdzeniu - rozumiem. Ale nie rozumiiem
> 'najszybciej dojechac do'.

To jest jak:
'najszybciej wrócić z' tylko w drugą stronę :)

--
vIrek
VTX1800



__________ Informacja programu ESET NOD32 Antivirus, wersja bazy sygnatur wirusow
4723 (20091228) __________

Wiadomosc zostala sprawdzona przez program ESET NOD32 Antivirus.

http://www.eset.pl lub http://www.eset.com

do góry