-
201. Data: 2020-07-10 21:27:54
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Paweł Pawłowicz napisał:
>> Na studiach też miałem praktyki robotnicze. I też dobrze trafiłem
>> -- roboty we fabryce dużo nie było, czy kto chciał, czy nie chciał,
>> musiał działać w myśl zasady, "czy się stoi, czy się leży, trzy
>> tysiące się należy".
>
> Ja, niestety, wylądowałem z tej drugiej strony krzywej Gaussa.
> Pracowałem w elektrolizerni NaCl jako "aparatowy". Praca jednak nie
> polegała na obsłudze aparatu (wszystko było automatyczne, taki kawałek
> zgniłego zachodu w głębokiej komunie) a na noszeniu worków z NaOH. Worki
> były umiarkowanie szczelne, plecy i d...ę miałem trochę ponadgryzanę.
> Paskudnie powoli się goiło.
Można powiedzieć, że krecia robota (to gryzienie w d.). Nominalnie to
ja tam byłem pracownikiem galwanizerni. W dużej części robota polegała
na snuciu się po hali, zaglądaniu w wanny z bulgoczącymi kolorowymi
zupami i patrzeniu, jak przedziwne formy przybierają metale osadzające
się na elektrodach. W sumie miła przygoda (byle tylko komuś nie przyszło
do głowy ożłopać się jakimś cyjankiem).
Jarek
--
Wszystko my mu dawali, | Wykonczył se ten facet,
Nawet i to cjankali, | Jak ten wendnący tacet,
Lecz nyc mu ne pomogło, | Nyc po nym ne zostało,
Bo pomóc nyc -- ne mogło | Bo zrobil bardzo malo!
-
202. Data: 2020-07-13 16:47:18
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2020-07-10 o 18:22, Jarosław Sokołowski pisze:
> Jedną z pierwszych rzeczy, jakie pozyskałem w drodze ściągnięcia z sieci
> globalnej, był program do dynamicznego zarządzania dosowym ramdyskiem.
> To musiało być w roku 1991, więc penie już później niż te doświadczenia.
Firmę założyliśmy na początku 88. Do końca 88 opracowaliśmy i
wyprodukowaliśmy pierwszą 'serię' 4 szt naszych programatorów Piccolo
(obudowa z płytek PCB polutowanych od środka i pomalowana na czarno).
Jeden z nich chyba gdzieś tu mam (klient po latach przysłał do naprawy
to mu zmieniliśmy na nowy).
To wszystko na pożyczanym sprzęcie. W 89 zapewne kupiliśmy komputer (ten
bez HDD) i to wtedy chyba były te moje doświadczenia. Szybko doszliśmy
do wniosku, że bez HDD 'się nie da'. Kojarzy mi się, że rozważaliśmy
kupienie 20M HDD obciętego do 10M (chyba były takie rzeczy, że jak po
produkcji się okazywało, że gdzieś są błędy na nośniku to był
sprzedawany jako o połowę mniejszy). Ale nie pamiętam czy w końcu
kupiliśmy taki 1/2 czy jakoś całe 20M.
> Dawało się poleceniem zwiększać i zmniejszać pojemność ramdysku, tym
> samym dodając lub ujmując pamięć dla programów. Tę górną, powyżej 640kB.
> Bez restartu systemu, bez utraty plików zapisanych na tym ramdysku.
> Fajne to było i często się przydawało. Microsoft nigdy sam z siebie
> niczego tak fajnego nie był w stanie napisać.
>
Praca bez HDD to było krótkotrwałe doświadczenie i potem RAM dyski już
mnie nie interesowały :)
P.G.
-
203. Data: 2020-07-13 16:50:27
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2020-07-10 o 18:26, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Piotr Gałka napisał:
>
>> Raz (sądzę, że 89..90) jechaliśmy z bratem do W-wy, ale nie wiem
>> dokąd dokładnie bo coś się likwidowało i była wyprzedaż elementów.
>> Swoją drogą nie wiem skąd się takie rzeczy wiedziało z odpowiednim
>> wyprzedzeniem.
>
> W gazetach były ogłoszenia o upłynnianiu zapasów magazynowych (gazety
> to były takie arkusze papieru zadrukaowne literkami, na niektórych
> stronach gazet każdyy mógł napisać co chciał, o ile za to zapłacił;
> gazety kupowało się w kiosku na ulicy).
Ale skąd ja w Gdańsku wiedziałem o upłynnianiu w W-wie. Nie pamiętam
abym kupował jakieś ogólnopolskie gazety. Może w Radioelektroniku były
takie ogłoszenia.
P.G.
-
204. Data: 2020-07-13 18:12:30
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2020-07-10 o 18:19, Jarosław Sokołowski pisze:
> Na studiach też miałem praktyki robotnicze. I też dobrze trafiłem
> -- roboty we fabryce dużo nie było, czy kto chciał, czy nie chciał,
> musiał działać w myśl zasady, "czy się stoi, czy się leży, trzy
> tysiące się należy".
Jak pojawia się temat praktyk w czasie studiów to oczywiście każdemu
kojarzą się jego praktyki. Jestem prawie pewien, że już tu kiedyś się o
tym rozpisywałem czyli mam tendencję do powtarzania się. Na razie
jeszcze jakby świadomego, gorzej jak już się nie pamięta, że się coś
pisało i pisze się ponownie jako nowość :).
Robotniczą miałem na normalnej budowie - przy magazynie materiałów -
czyli ładujemy kilkadziesiąt parapetów na ciężarówkę, jedziemy 1.5km
(właśnie sprawdziłem na Google maps) i wyładowujemy. Albo to samo z
metalowymi ościeżnicami drzwi.
Ciekawą praktykę miałem po 1 roku. W zakładach radiowych Radmor. Udało
mi się trafić 'na uruchamianie' a nie 'na produkcję' (przydzielanie nie
było losowe - można było zgłaszać chęć gdzie się chce trafić).
Pierwszego dnia to były jakieś kursy BHP itp. Jak drugiego dnia
kierownik komórki uruchamiania się dowiedział, że na ten miesiąc dostał
2 studentów po 1 roku to poleciał zaraz załatwiać, aby mu zmienili
(poprzednio miał dwóch z 3 roku i jak się potem wypowiadał totalnie nie
kumatych). Nie wiem jak to działało, ale mu się (na moje szczęście) nie
udało i wrócił raczej załamany. Przez pierwsze dni sprawdzał wszystko to
co my (czyli praktycznie ja) zrobiliśmy. Czyli jak stwierdziłem, że 15
wzmacniaczy do radiowozów milicyjnych jest sprawdzonych i skalibrowanych
to siadał na stanowisku pomiarowym i wszystkie je po kolei sprawdzał.
Produkcja miała duży poziom błędów. Typowo na 15 to 3..5 nie działało i
trzeba było szukać usterki. Jak po kilku takich akcjach nie znalazł
żadnego błędu to się skończyło, dostałem pieczątkę KJ i jak uznałem, że
coś jest dobre to mogłem ją przybić i sprzęt odnieść na produkcję jako
'uruchomiony'. A po miesiącu mi powiedział, że jak od iluś tam lat ma
studentów na praktykach to jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło, żeby mógł
któregoś po zaledwie kilku dniach całkowicie przestać kontrolować.
Ciekawość tej praktyki polegała na tym, że oni produkowali krótkie
serie. Takie wzmacniacze to była robota na 3 dni, a potem pojawiało się
coś innego co trzeba było ogarnąć jak działa aby umieć uruchomić i
naprawić te nie działające. Każdy nowy układ to można się czegoś
dowiedzieć. Na przykład tam pierwszy raz spotkałem się z wykorzystaniem
diody jako klucza analogowego - stosowali w tonowym wywoływaniu
radiowozu. W obwodzie rezonansowym była cewka z odczepami i dla AC
odpowiedni odczep był wybierany przez spolaryzowanie diody w kierunku
przewodzenia. Odbiornik uruchamiał się tylko jak rozpoznał 'swoją'
sekwencję (chyba czterech) tonów.
P.G.
-
205. Data: 2020-07-13 19:29:19
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Gałka napisał:
> Kojarzy mi się, że rozważaliśmy kupienie 20M HDD obciętego do 10M
> (chyba były takie rzeczy, że jak po produkcji się okazywało, że
> gdzieś są błędy na nośniku to był sprzedawany jako o połowę mniejszy).
> Ale nie pamiętam czy w końcu kupiliśmy taki 1/2 czy jakoś całe 20M.
Pierwsze dyski do IBM PC/XT oferowane były w pojemnościach 10 i 20 MB.
Ale takiego 10 MB nigdy nie widziałem, pierwszy jaki miałem, to był
20 MB. Mam go zresztą do dzisiaj jako egzemplarz muzealny.
Nie słyszałem też, by ktoś z powodu jednego błędu rezygnował z połowy
powierzchni. Natomiast "bad sectors" były czymś absolutnie normalnym.
Nowy dysk miał je wypisane na obudowie, przy formatowaniu trzeba było
to przepisać do polecenia.
>> Dawało się poleceniem zwiększać i zmniejszać pojemność ramdysku, tym
>> samym dodając lub ujmując pamięć dla programów. Tę górną, powyżej 640kB.
>> Bez restartu systemu, bez utraty plików zapisanych na tym ramdysku.
>> Fajne to było i często się przydawało. Microsoft nigdy sam z siebie
>> niczego tak fajnego nie był w stanie napisać.
>
> Praca bez HDD to było krótkotrwałe doświadczenie i potem RAM dyski już
> mnie nie interesowały :)
Ja tego używałem z HDD. Czas dostępu do dysku był zauważalny, użycie
ramdysku przyspiedszało mi pracę. A przynajmniej czyniło ja bardziej
komfortową.
--
Jarek
-
206. Data: 2020-07-13 19:33:26
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Gałka napisał:
>>> Raz (sądzę, że 89..90) jechaliśmy z bratem do W-wy, ale nie wiem
>>> dokąd dokładnie bo coś się likwidowało i była wyprzedaż elementów.
>>> Swoją drogą nie wiem skąd się takie rzeczy wiedziało z odpowiednim
>>> wyprzedzeniem.
>>
>> W gazetach były ogłoszenia o upłynnianiu zapasów magazynowych (gazety
>> to były takie arkusze papieru zadrukaowne literkami, na niektórych
>> stronach gazet każdyy mógł napisać co chciał, o ile za to zapłacił;
>> gazety kupowało się w kiosku na ulicy).
>
> Ale skąd ja w Gdańsku wiedziałem o upłynnianiu w W-wie. Nie pamiętam
> abym kupował jakieś ogólnopolskie gazety. Może w Radioelektroniku były
> takie ogłoszenia.
Raz czy dwa byłem na takiej imprezie. Na pewno dowiedziałem się z prasy.
Na pewno było to przed rokiem 1989.
Jarek
--
Tata zasię manko w kasie miał i siedzi w kiciu,
były o tym wzmianki w prasie, w Trybunie i w Życiu.
Ale fakt ten się nie stanie dla babci udręką,
bowiem się drukuje dla niej osobne pisemko.
-
207. Data: 2020-07-13 20:10:26
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
l...
Pan Piotr Gałka napisał:
>> Kojarzy mi się, że rozważaliśmy kupienie 20M HDD obciętego do 10M
>> (chyba były takie rzeczy, że jak po produkcji się okazywało, że
>> gdzieś są błędy na nośniku to był sprzedawany jako o połowę
>> mniejszy).
>> Ale nie pamiętam czy w końcu kupiliśmy taki 1/2 czy jakoś całe 20M.
>Pierwsze dyski do IBM PC/XT oferowane były w pojemnościach 10 i 20
>MB.
>Ale takiego 10 MB nigdy nie widziałem, pierwszy jaki miałem, to był
>20 MB. Mam go zresztą do dzisiaj jako egzemplarz muzealny.
>Nie słyszałem też, by ktoś z powodu jednego błędu rezygnował z połowy
>powierzchni.
Uszkodzenie jednej glowicy ? Tak jak polowy DRAM w spectrum czy
koprocesora w 486 ?
Ale tez sobie nie przypominam ... dobre glowice robili, albo
sprawdzali przed montazem ..
J.
-
208. Data: 2020-07-13 20:18:44
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Piotr Gałka" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:rei15f$ic6$1$P...@n...chmurka.ne
t...
> A po miesiącu mi powiedział, że jak od iluś tam lat ma studentów na
> praktykach to jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło, żeby mógł któregoś
> po zaledwie kilku dniach całkowicie przestać kontrolować.
Jak pamietam swoje studia - to stosunkowo malo bylo tam hobbystow,
ktorzy mieli jakies pojecie.
Troche bylo po technikach elektronicznych - ci z koniecznosci cos tam
umieli, choc nie wszyscy,
ale reszta czemu wybrala elektronike to nie wiem ...
Potem pare lat laboratoriow z gotowymi "zestawami pomiarowymi", i
efekt taki, ze inzynier elektronik nigdy nie widzial tranzystora czy
rezystora.
Ale ... akurat na swiecie zapanowala moda na ASIC - no i po co
inzynierowi wiedziec, jak tranzystor wyglada ?
To komputer zalatwi ...
>Ciekawość tej praktyki polegała na tym, że oni produkowali krótkie
>serie. Takie wzmacniacze to była robota na 3 dni, a potem pojawiało
>się coś innego co trzeba było ogarnąć jak działa aby umieć uruchomić
>i naprawić te nie działające. Każdy nowy układ to można się czegoś
>dowiedzieć. Na przykład tam pierwszy raz spotkałem się z
>wykorzystaniem diody jako klucza analogowego - stosowali w tonowym
>wywoływaniu radiowozu. W obwodzie rezonansowym była cewka z odczepami
>i dla AC odpowiedni odczep był wybierany przez spolaryzowanie diody w
>kierunku przewodzenia. Odbiornik uruchamiał się tylko jak rozpoznał
>'swoją' sekwencję (chyba czterech) tonów.
Hm, to sie spotykalo gdzies po czasopismach ... ale kiedy pierwszy raz
to widzialem ...
J.
-
209. Data: 2020-07-13 21:11:27
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>> Pierwsze dyski do IBM PC/XT oferowane były w pojemnościach
>> 10 i 20 MB. Ale takiego 10 MB nigdy nie widziałem, pierwszy
>> jaki miałem, to był 20 MB. Mam go zresztą do dzisiaj jako
>> egzemplarz muzealny. Nie słyszałem też, by ktoś z powodu
>> jednego błędu rezygnował z połowy powierzchni.
>
> Uszkodzenie jednej glowicy ? Tak jak polowy DRAM w spectrum
> czy koprocesora w 486 ?
To by geometria dysku była inna, a ta była na twardo wpisana
w elektronikę. Wyguglałem ten dysk 10 MB, nazywał się ST 412,
miał cztery głowice:
http://avitech.com.au/?page_id=2060
--
Jarek
-
210. Data: 2020-07-14 12:51:15
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2020-07-13 o 20:18, J.F. pisze:
>> A po miesiącu mi powiedział, że jak od iluś tam lat ma studentów na
>> praktykach to jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło, żeby mógł któregoś po
>> zaledwie kilku dniach całkowicie przestać kontrolować.
>
> Jak pamietam swoje studia - to stosunkowo malo bylo tam hobbystow,
> ktorzy mieli jakies pojecie.
Dokładnie. Mi się wydaje, że tak jeden na stu to góra. W mojej grupie
(podział na grupy alfabetyczny) dla nikogo innego wybór studiów nie
wynikał z hobby. O tym jaki teraz akurat projekt realizuję sobie w domu
to nie miałem z kim pogadać.
> Troche bylo po technikach elektronicznych - ci z koniecznosci cos tam
> umieli, choc nie wszyscy,
Według mnie jest zasadnicza różnica między wiedzą, którą się zdobywa
samemu z ciekawości a wiedzą wciskana na siłę przez nauczycieli.
Ta druga (mimo niewątpliwego wysiłku nauczycieli aby tak nie było) jest
jakaś taka wyrywkowa i niepełna - nie pozwala wyciągać prawidłowych
wniosków z obserwowanych objawów chyba dlatego, że nie bierze się pod
uwagę wszystkich możliwości, ale tak na prawdę to nie wiem jakimi
kanałami chodzą myśli innych, bo człowiekowi się wydaje, że wszyscy inni
myślą tak jak on.
W ostatnich 20 latach dwa razy wpadłem w tę pułapkę - to znaczy, że
przyjąłem wyciągnięty przez kogoś innego wniosek tak jakby to był mój
wniosek - czyli (jakby z automatu, bez głębszego zastanowienia się)
przyjąłem, że on rzetelnie sprawdził wszystkie możliwości i jak
twierdzi, że coś jest tak a tak to faktycznie tak jest.
A gdybym tylko postawił sobie pytanie: czy oby na pewno....
> ale reszta czemu wybrala elektronike to nie wiem ...
Tak właściwie można chyba powiedzieć o każdym kierunku studiów. Ludzie
chyba często wybierają na zasadzie mody a może że wydaje im się, że to
będzie ciekawe, a tak ogólnie jak ktoś zdecydował, że idzie na studia to
jakiś kierunek musi wybrać - wybór losowy też jest wyborem :)
Choć gdyby to było losowe to na elektronice ? byłaby bliższa 50% a nie była.
> Potem pare lat laboratoriow z gotowymi "zestawami pomiarowymi", i efekt
> taki, ze inzynier elektronik nigdy nie widzial tranzystora czy rezystora.
Są takie miejsca pracy dla elektroników, gdzie nie używa się dyskretnych
elementów i to, że nie widział niczemu nie przeszkadza.
> Ale ... akurat na swiecie zapanowala moda na ASIC - no i po co
> inzynierowi wiedziec, jak tranzystor wyglada ?
> To komputer zalatwi ...
Dokładnie.
>> Na przykład tam pierwszy raz spotkałem się z
>> wykorzystaniem diody jako klucza analogowego - stosowali w tonowym
>> wywoływaniu radiowozu. W obwodzie rezonansowym była cewka z odczepami
>> i dla AC odpowiedni odczep był wybierany przez spolaryzowanie diody w
>> kierunku przewodzenia. Odbiornik uruchamiał się tylko jak rozpoznał
>> 'swoją' sekwencję (chyba czterech) tonów.
>
> Hm, to sie spotykalo gdzies po czasopismach ... ale kiedy pierwszy raz
> to widzialem ...
Ja wiem na pewno, że o możliwości zastosowania diody jako klucza
dowiedziałem się wtedy - czyli wrzesień 1978. Wcześniej się na to nie
natknąłem, a sam nie wpadłem.
P.G.