Czołem

pytanie za 100 punktów: czy obecność CO2 w układzie chłodzenia (test chemiczny)
zawsze musi oznaczać walniętą uszczelkę pod głowicą?

Pacjent to L200 2,5 did. 3 tys. km temu po przegrzaniu silnika pękła głowica, olej
dostał się do układu chłodzenia.
Naprawa - wymiana głowicy, zasyfionej chłodnicy, pompy wody, większości przewodów
ukł. chłodzenia. Co się dało, było kilkukrotnie płukane chemią. Niestety na pewno w
kanałach silnika, nagrzewnicy itp. nieco masła olejowego zostało.

Teraz po przejechaniu ok. 3k km zrobiłem test chemiczny na obecność CO2 w układzie
chłodzenia - i niestety już po drugim zassaniu czynnik zmienił barwę.

Silnik pracuje normalnie, w płynie chłodzącym nie ma masła, olej wygląda normalnie,
nic się nie zbiera pod korkiem, temperatura równo w połowie skali...

Czy obecność dwutlenku węgla może być spowodowana resztkami oleju, które nie zostały
dopłukane z kanalików i zakamarków układu po pierwszej awarii? Czy jednak powinienem
się przejmować i póki jeszcze nie walnęło konkretnie, rwać znowu głowicę?... :( Nie
muszę chyba dodawać, że koszty są potężne, żeby to porządnie zrobić...

pablo